Rozdział 13

833 35 10
                                    

24 października 2014

- Nie chce żebyś jechał Harry - Louis wtulił się mocno w bok swojego ukochanego. Leżeli na kanapie w niewielkim mieszkaniu w Londynie, oglądając jakąś słabą komedię romantyczną, ale on naprawdę nie narzekał tego dnia kiedy Harry wybierał film. Wizja tego, że za mniej niż tydzień jego narzeczony znów zniknie na ponad miesiąc przytłaczała go za bardzo. Nie miał siły kłócić się o głupi film.

- Wiem Lou - Harry objął go ramieniem, całując ostrożnie czubek głowy szatyna. - To nie tak długo, a wiesz... to duża rzecz dla mnie teraz.

- Jestem z Ciebie dumny kochanie - przyznał szczerze. Naprawdę był dumny, że jego chłopak ponownie jedzie na ten cały kontrakt i to do pierzonych Stanów. To była pierwsza jego podróż tam i Louis cholernie chciał się cieszyć jego szczęściem. Po prostu wizja tego, że nie zobaczą się do świąt była aż nazbyt bolesna. - Będę bardzo za tobą tęsknił.

Tomlinson ponownie zmienił pozycję, układając się teraz tak, by jego głowa mogła spocząć na klatce piersiowej młodszego. Wsunął się między jego nogi, kiedy Harry powoli oparł się o podłokietnik niewielkiej sofy. Jego długie nogi przyjemnie otulały szatyna po obu stronach i skłamałby mówiąc, że gdziekolwiek na świecie czuł się tak bezpiecznie jak przy Harry'm.

- Też będę tęsknił - młodszy uspokajająco gładził jego plecy. - Ale będę w domu zanim się obejrzysz.

- Nie lubię być sam - mruknął w odpowiedzi, wsłuchany w bicie serca swojego chłopca. Ten dźwięk był przyjemnie wyciszający. - Teraz nie będę miał już chłopaków tak blisko i... nie wiem, strasznie narzekam.

- To w porządku narzekać - głos Harry'ego był jak miód. Słodki, głęboki, wypełniający ciało Louisa w ten najprzyjemniejszy sposób, rezonując w klatce mężczyzny, pod jego policzkiem. - Ja też wcale nie chcę Cię tu zostawiać.

- Wrócisz tylko na święta prawda?

Harry westchnął ciężko. Mieli już te rozmowę, kiedy tylko Styles dostał ten duży kontrakt w Nowym Jorku, ale nadal fakt, że jego chłopaka nie będzie przy nim praktycznie do marca był tak cholernie przytłaczający. Louis starał się być wspierający, ale łamał się za każdym razem kiedy o tym myślał. Nie był pewien jak poradzi sobie z rozstaniem, sam w Londynie, gdzie tak naprawdę miał tylko pracę i Gemmę. Samotność zawsze go przerażała.

- Zostanę jeszcze na Sylwestra, a może po nowym roku mnie odwiedzisz, tak?
- Postaram się - wyszeptał, podrywając nagle głowę, tak że wbijał teraz podbródek w klatkę młodszego, by tylko móc spojrzeć w te piękne zielone oczy. - Kocham Cię, wiesz o tym prawda?

Harry uśmiechnął się, patrząc w dół na szatyna. Ten jeden uśmiech mówił wszystko.

- Wiem Lou, też cię kocham. Kocham cię bardziej niż cokolwiek na świecie - zgiął się nieznacznie, by móc ponownie pocałować czoło starszego, zostając w tej pozycji trochę za długo. - Na samą myśl, że tak długo Cię nie zobaczę jest mi przykro, wiesz?

- Nie powinno - Louis szybko podniósł się do siadu, przyciągając młodszego za kostki, tak, że teraz przerzucał swoje tyczkowate nogi ponad udami szatyna. Mocno ścisnął jego dłonie, starając się zamknąć długie palce we własnych piąstkach. - To twoja wielka szansa, ja sobie jakoś poradzę, tylko się odzywaj, dobrze? Nie zapomnij o mnie w tym wielkim świecie.

- Nigdy o tobie nie zapomnę.

- Obiecujesz?

Mina Harry'ego była niezwykle poważna, kiedy wyplątał swoje dłonie z uścisku Louis. Powoli pogładził jego policzek, jakby starał się zapamiętać każdą najmniejszą zmarszczkę na jego twarzy. Trwało to może sekundy, zanim nie nachylił się by złączyć ich usta. Pocałunek był słodki, krótki, ale był jednym z tych, po których Louis czuł rozchodzące się w nim ciepło.

That memory of you // LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz