Rozdział 9

711 38 11
                                    

- Styles! - ktoś mocno klepnął jego plecy, sprawiając że prawie zalał się swoim drinkiem. - Ktoś tu wreszcie wyszedł ze swojej samotni.   

Harry uśmiechnął się słabo, do mężczyzny, który usiadł koło niego. Andrew Crawford był synem producenta, bogatym, rozpieszczonym i niezwykle uroczym na swój własny sposób. Poznali się kiedy Harry kilka lat wcześniej grał epizod w filmie jego ojca. Andy nie był specjalnie zainteresowany sztuką filmową, był za to niezwykle zainteresowany bankietami po premierach. Chętnie pojawiał się na ściankach i równie chętnie upijał się na imprezach branżowych, ostatecznie otwierając swój własny klub w Los Angeles. 

- Słyszałem, że jesteś w LA i byłem nawet w szoku, że jeszcze nas nie odwiedziłeś - kontynuował lekko już wstawiony blondyn, odchylając się na miękkiej skórzanej kanapie. - Nawet nie próbuj tłumaczyć się pracą...

- Nie planowałem - przerwał mu Harry z uśmiechem. Andy miał w sobie to coś, co sprawiało, że jego towarzystwo pozostawało zaskakująco przyjemne, nawet ze świadomością, że potrafi być naprawdę irytującym dupkiem. Model, nie mógł zaprzeczyć, że go lubił, jakkolwiek sam nie rozumiał dlaczego.

- Coż to dobrze... Słodziutka - Andrew skinął na kelnerkę przechodzącą akurat koło ich stolika. - Przynieś mi proszę szampana, dla mnie i Pana Harry'ego Stylesa.

- Świętujemy coś? - Harry uniósł brew, kiedy kobieta ze skinieniem oddaliła się od nich.

- Świętujemy, że mój serdeczny przyjaciel po wielu miesiącach wreszcie mnie odwiedził - Andy uśmiechnął się szeroko, a w jego policzkach pojawiły się dołeczki.

Był przystojnym dwudziestopięciolatkiem, z trochę przydługimi blond lokami, dołeczkami i niebieskimi oczami. Jego ciało pokrywały liczne tatuaże, a skóra prawie zawsze była naznaczona złotą opalenizną. Właściwie przypominał Harry'emu typ wyluzowanego surfera, do którego wzdychały wszystkie dziewczyny. Właściwie nie było to tak dalekie od prawdy, biorąc pod uwagę, że Andy spotykał się chyba z połową koleżanek z Stylesa "z branży", jednocześnie sypiając z kilkoma jego kolegami.

- Sam przyszedłeś? - zapytał blondyn, lekko zaskoczony.

- Tak wyszło - Harry tylko wzruszył ramionami, dopijając resztkę swojego drinka.

- To cholernie smutne, przychodzić samemu do klubu Styles - Andy posłał mu współczujące spojrzenie, które model zignorował. - Widziałem gdzieś tu dziewczyny, Kendall, Cara, Bella to towarzystwo, myślałem, że może przyszliście razem.

- Cóż dawno się z nimi nie widziałem...

- Ty się z nikim dawno nie widziałeś Styles - przerwał mu Andy, patrząc przeszywająco na swojego towarzysza. - Gdzie byłeś, gdy Cię nie było?

Harry odchylił się, opierając ramiona szeroko o skórzaną kanapę, kiedy kelnerka przyniosła im szampana i dwa kieliszki. Andrew szybko napełnił szło, podając je od razu swojemu znajomemu i czekając na odpowiedź.

- Cóż byłem na Sycylii, na ślubie dawnego przyjaciela, potem na parę tygodni w Londynie, a ostatnio głównie w studiu... trochę zmieniamy na płycie i... w zasadzie nic specjalnego.

Andy przytaknął upijając spory łyk alkoholu, wyraźnie oczekując, że Harry zrobi to samo.

- Włochy... - zaczął rozmarzonym tonem, który nie sugerował nic dobrego. - W sumie wybrałbym się do Europy, można by pojechać razem na jakieś krótkie wakacje.

- Nie mogę Andy - Harry pokręcił głową, sięgając po własny kieliszek i stukając się delikatnie z właścicielem lokalu. - Chcę skończyć pracę nad płytą i wrócić do Londynu.

That memory of you // LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz