-1-

1.8K 105 104
                                    

Pov: Dream

Siedziałem na drzewie przy dość niewielkim wodospadzie patrząc na ciemne gwieździste niebo. Gwiazdy i księżyc rozświetlały mi twarz, na tyle mocno że przez to jakby ktokolwiek mnie zobaczył widział by moje piękne wory pod oczami i rozszerzone źrenicę, od LSD(narkotyk) . Zastanawiałem się czy może lepiej że sobą nie skończyć. Nic mnie nie trzymało na świecie. I tak już wszystko zjebałem, więc nikt nie zauważy, że zniknę. Poczułem silne uderzenie gorąca. Jeden ze skutków ubocznych. Postanowiłem wyciągnąć papierek, który wcześniej był nasączony narkotykiem spod języka. Wrzuciłem śmieć do wody, nie wiedziałem czy zatonął czy dalej unosi się na powierzchni wody.

Siedziałem na gałęzi chyba za długo bo zaczęło się rozjaśniać. Albo to mi się wydawało? Postanowiłem wracać do domu, żeby odespać znowu zerwaną noc. Chwyciłem swoją maskę z uśmiechem która wisiała na wystającej gałęzi drzewa. Chciałem ją założyć ale wypadła mi z rąk lecąc do wody.

- Świetnie. - Westchnąłem patrząc ponuro na rozkołysaną taflę wody.

Zacząłem powoli schodzić z drzewa tak, żeby samemu nie wpaść do jeziorka. Gdy w miarę bezpiecznie stałem na ziemi zobaczyłem pod wodą miecz. Coś mi tu nie pasuje. Ruszyłem w jego stronę nie zwracając uwagi na to, że zaraz mi przemokną buty. Schyliłem się, żeby go podnieść ale przerwał mi szelest w śród zarośli. Więc zamiast miecza chwyciłem maskę. Wstałem i spojrzałem w kierunku dźwięku. Z cienia wyszedł jakiś człowiek.

- Dream? - Usłyszałem jego znajomy głos. - Idioto co ty robisz w nocy w wodzie?

To był mój przyjaciel SapNap. Czasem mnie pilnuje, żebym się nie naćpał i nie wylądował gdzieś pod mostem. Nie ukrywam, nie wychodziło mu.

- Maska mi wpadła. - Odpowiedziałem nieprzytomnie podnosząc przedmiot w górę i patrząc na miejsce w, którym był miecz. Ale to nie był miecz tylko patyk. Brawo ja.

Cofnąłem się spowrotem na ziemię. Chciałem założyć maskę ale Nick mnie powstrzymał. Trochę nieprzytomnie odwróciłem w jego stronę głowę. Szybko tego pożałowałem.

- Clay. - Powiedział to bardzo poważnie, patrząc mi w oczy.

No to mam przegwizdane.

- Przestań mnie pouczać jestem dor-

- Nie jesteś, tak ci się tylko wydaje. Wiek to tylko cyfra, to że masz 18 lat nie znaczy, że jesteś dorosły. - Przerwał mi podnosząc głos i łapiąc mnie za ramiona lekko potrząsając. - Jesteśmy przyjaciółmi, znamy się od zawsze. Ja.. Ja nie wiem co ja bez ciebie zrobię. - Głos mu się zaczął załamywać i chyba w jego oczach były łzy.

Nie spodziewałem się takiego wyznania. Zaskoczył mnie. Nie wiedziałem co odpowiedzieć, naprawdę zatkało mnie. Po długiej chwili odpowiedziałem mu.

- Przepraszam - Sap oparł głowę o moją klatkę piersiową.

- Jesteś idiotą.

~~~

Chyba wtedy urwał mi się film, bo nie pamiętam co było później. Leżałem w swoim łóżku w ubraniach ze wczoraj? Dobra nie ważne. Bolała mnie głowa, i.. W sumie całe ciało. Zmieniłem pozycję na siedzącą i przetarłem oczy. Mój pokój wydawał się bardziej ponury niż zwykle. Drewniane biurko z na nim komputerem, komoda pod oknem zielony dywan, jakieś poduszki i dwie pufy na podłodze. To wszystko wydawało się kompletnie bez koloru i życia. Westchnąłem ciężko i wstałem. Podszedłem do komody w celu wyjęcia strzykawki z heroiną. Jeszcze tego nie próbowałem, otworzyłem górną szufladę i przesunąłem koszulki. W rogu leżał woreczek strunowy, z kilkoma małymi strzykawkami. Wyciągnąłem z niego dość nieporadnie jedną z nich. Wszystkie były z tym samym. Podwinąłem rękaw bluzy i chwilę patrzyłem na żyły w zgięciu łokcia. Zacząłem powoli przybliżać strzykawkę w ich stronę, ale drzwi do mojego pokoju zaczęły się otwierać. Z wrażenia podskoczyłem w miejscu i zacząłem w panice chować rzeczy mojej małej zbrodni. Tylko nie zdążyłem, Nick już wchodził. Za późno, zobaczył strzykawkę w mojej ręce. Sparaliżowało mnie, patrzyłem na niego a on na mnie. Sap szybciej się otrząsnął a na jego twarzy zobaczyłem przebijający się smutek.

- Nick ja..

Nie dokończyłem a on nic nie powiedział. Po prostu podszedł do mnie i chwycił za nadgarstek, zabierając strzykawkę.

- Ile tego jeszcze masz? - Jego głos był taki. Pusty.

- W komodzie. - Praktycznie to wyszeptałem. - Przepraszam.

Wyciągnął woreczek i wrzucił do niego skonfiskowany przedmiot.

- Błagam cię.. - Zacisnął dłonie w pięści i spuścił głowę w dół. - Przestań to robić.

Łatwiej powiedzieć niż zrobić.

- Chciałbym. - Wyszeptałem. - Ale nie potrafię. To jest silniejsze ode mnie.

Podniósł głowę i spojrzał na mnie. Jego wzrok mówił mi, że we mnie wieży. Wieży, że uda mi się przezwyciężyć uzależnienie. Warto wiedzieć, że ktoś w ciebie wieży. Tylko problem zaczyna się kiedy ty w siebie nie wierzysz..

Minęło trochę czasu, siedziałem sam przy wodospadzie. Zanim wyszedłem z domu Nick mnie przeszukał, żebym się znowu nie naćpał. Nie ufa mi, ja zresztą sobie też. Zacząłem rozmyślać o starych czasach. O tym jak to wszystko się zaczęło. Czemu się tak stoczyłem. Zaczęło się w technikum, z moimi "przyjaciółmi". Uważałem ich za dobrych ludzi, ale się pomyliłem. Wciskali mi prochy i jointy, jak się jara z kimś jest lepiej niż samemu. Cholera ale bym se coś zjarał.

- Kurwa. - Powiedziałem sam do siebie. - Dream przestań o tym myśleć, to ci nie pomoże.

Złapałem się za głowę. Plus mieszania na odludziu przy lesie jest taki, że nikt cię nie widzi. Możesz przyjść do lasu krzyczeć lub cokolwiek. Nikt nie zwróci uwagi.

- To na czym skończyłem rozmyślania? - Sam siebie zapytałem. - Ah, znajomi, prochy i jointy. - Jak mówię to na głos jakoś mi lepiej, mniej myślę o świecie. - Myślałem, że to najlepszy okres mojego życia. Wtedy nie wiedziałem jak bardzo mi odjebie. Nie chce o tym pamiętać.

Przestałem mówić i myśleć. Chciałem się wyłączyłem, chcąc o wszystkim zapomnieć. Ale minie wyszło bo napadły mnie inne myśli. Chciałem wrócić do domu, ale gdybym to zrobił Sap dałby mi wykład o tym jak powinienem żyć.. Chwila nie, on też wyszedł, tyle że do pracy. Bo on utrzymuje moją dupe i jeszcze że mną wytrzymuje. Zazdroszę cierpliwości, sam też bym musiał w końcu się za siebie wziąść i samej się utrzymywać. Marzenia. Prędzej zaćpam się na śmierć niż będę prowadził normalne życie.

- Dlaczego nie mogę być normalnym człowiekiem? Dlaczego moi starzy mnie zostawili? Kurwa, dlaczego to mi się to wszystko przydarzyło?! - Ostatnie pytanie prawie wykrzyczałem.

Usłyszałem za sobą szelest liści.

- Nikt nie jest do końca normalny. - Usłyszałem za sobą całkiem miły głos.

1008 słów

Komentarze mile widziane <3

- Psycha Siada - DNF -Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz