7. Myśli

256 22 12
                                    

James myślał.

Brzmi nieprawdopodobnie, ale James dużo myślał. Szczególnie teraz.

Kiedyś wszystkiego był pewien, a teraz? Nic nie wiedział. Czy nadal kocha Lily? Co z jego najlepszym kumplem? Kim jest człowiek z którym tak dobrze mu się pisze?

Miał całą noc na rozmyślanie o tym. Remus był wilkołakiem, a on i Peter byli przy nim jak na dobrych przyjaciół przystało.

Dodatkowo Regulus odkrył jedną ważną rzecz. Dowiedział się mianowicie że książka taka jak ta z której wziął zaklęcie jest na dziale ksiąg zakazanych, więc Potter chciał się tam wybrać w nocy za zgodą Remusa.

Dzień po pełni Remus zazwyczaj cały przespał, lecz dziś przesiedział go nad księgami przyniesionymi przez bibliotekarkę, która była zachwycona tym, że pomimo "choroby" Remusa nadal chce się uczyć o tak fascynujących rzeczach jak pradawne zaklęcia.

James parę razy namawiał przyjaciela na drzemkę, ale ten nie chciał o tym słyszeć. Kiedy jednak przyszedł czas na pójście do biblioteki, podniósł głowę z nad ksiąg.

- Idę z tobą. - zarządził, na co Potter mocno się zdziwił - Nie ma opcji żebym tu został i się martwił że coś pójdzie źle.

- Lunatyk, pisłuchaj, jesteś wyczerpany. Jakim byłbym przyjacielem gdybym cie puścił. Nie ma opcji, idziesz spać.

- Ale...

- Bez ale. Dobranoc Remusie.

To mówiąc pochwycił leżącą na krześle pelerynę niewidkę, zgasił światło i niemal wybiegł z pokoju. Nie chciał przypadkiem zmienić zdania.

Gruba dama wypuściła go bez słowa, ale pokręciła z naganą głową. Rogacz od razu założył pelerynę niewidkę i ruszył w stronę biblioteki.

Kiedy tak szedł, usłyszał Fincha. Mimo że był niewidoczny, z ostrożności skręcił w mniej uczęszczany korytarz. W tym samym momencie ktoś na niego wpadł.

James nie wierzył własnym oczom. Regulus Black? Dopiero po chwili zauważył że chłopak spogląda na ziemię z dekoncentracją. Spojrzał tam i zobaczył że wystają mu nogi. Opuścił szybko pelerynę niewidkę, ale na twarz Blacka powrócił ten sam wyraz co zawsze - irytacja.

- Potter, to ty? - zapytał wyciągając rękę przed siebie chcąc złapać chłopaka. - pokaż się, bo zawołam Fincha. Mnie kara nie obchodzi. (Tu prawie napisałam że Snape go zwolni z kary, po czym ogarnęłam jaką głupotę palnęłabym haha)

James skapitulował i zsunął pelerynę. Nie żeby się przestraszył groźby chłopaka, ale miał do zrobienia niebywale ważną rzecz, a szlaban powstrzymałby go przynajmniej na dwie noce. Regulus szykował się do powiedzenia czegoś, kiedy oboje usłyszeli kaczkowaty chód Filcha. Oboje schowali się za rogiem, kiedy James ogarnął że Filch ma zamiar skręcić tam gdzie się ukrywają. Szybko rozłożył pelerynę i okrył nią siebie i Regulusa. Sam nie wiedział czemu go schował. Tłumaczył sobie to tym, że nie chciał żeby ślizgon go wsypał, ale sam nie był przekonany.

To nieistotne! - skarcił się w myślach i w tym momencie zauważył jak stoją z młodym Blackiem.

Regulus stał przyciśnięty do ściany rękami w górze podtrzymując pelerynę, za to James opierał się o niego całym ciałem z rękami na jego klatce piersiowej. Ślizgon mimo młodszego wieku był o niego trochę wyższy.

James był zawstydzony. Chyba pierwszy raz w życiu. Chciał odskoczyć i jednocześnie zostać tak na zawsze, nie wiedział co ma robić, więc Filch go wyręczył wychodząc zza rogu i wpatrując się w obraz obok nich jakby to tam mogli się ukrywać wszyscy złoczyńcy tego świata. Młody mężczyzna na obrazie burknął mu parę niecenzuralnych słów i wrócił do spania, a woźny Hogwartu odczłapał.

Regulus odetchnął mocno i zrobił krok w przód, mimochodem zrzucając z siebie Jamesa. Oboje otrzepali się z niewidzialnych paprochów, bez słów stwierdzając że lepiej o tym nie rozmawiać.

Parę sekund później każdy odszedł w swoją stronę, przeklinając w duchu własną głupotę.

James znalazł podaną książkę pod tytułem "Krótka historia zaklęć pradawnych" ważącą jakieś 3 tony, prawie zrzucając na siebie regał i zwycięsko powrócił. Remus spał w pozycji siedzącej.

- Wygląda na to że mnie nie posłuchał. - mruknął James do siebie i opadł na łóżko. Wyciągnął z kieszeni mocno pogięty pergamin i napisał na nim:

"Hej, to ja. Chyba się zakochałem..."

Wcisnął kartkę z powrotem i zmorzył go sen.

Nie podoba mi się ten rozdział. To nie tak że jest zły. Jest Jegulus, jest super, ale chodzi o to, że nie umiem w takie sceny i być może dałam mało uczuć, odczuć, myśli, etc. Dajcie znać jak wyście to odczuli.

A tak wgl to idę jak burza, więc spodziewajcie się kolejnej w cholerę długiej przerwy za jakiś czas. Przepraszam z góry <33

Hey, it's me | era huncwotówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz