- Lunio? Co ci się stało?
Remus otwiera oczy, nie do końca zdając sobie sprawę z tego, co się wydarzyło. Leży na podłodze, nad nim ktoś się pochyla. Kiedy kontury się wyostrzają, Remus poznaje tą osobę. Te miękkie przydługie włosy, te usta i te stalowe oczy, w których mógłby się zatracać milion razy.
Zapomina języka w gębie. Siada i czuje jak objęcia przyjaciela ciasno go oplatają. Syriusz śmieje się, a Remus czuje jego BIJĄCE serce tuż przy swojej klatce piersiowej, czuje jego jak najbardziej żywy oddech na swoim karku, kiedy nie dowierzając własnemu szczęściu odsuwa przyjaciela na odległość ramion i z niekłamanym uśmiechem na ustach przygląda się jego twarzy.
- To naprawdę ty - wyksztusza wreszcie, a rozentuzjazmowany Syriusz wstaje pociągając za sobą Remusa i nagle chłopak znów jest sobą. Głośno mówi, gestykuluje i uśmiecha tak, że Remusowi miękną i tak już niestałe kolana. Siada na jednym z łóżek, kiedy Syriusz wyjaśnia co się wydarzyło.
- No więc obudziłem się i pierwsze co zobaczyłam, to przerażone spojrzenie dziewczyny, która właśnie przechodziła przez salę. Omal nie umarła ze strachu. Czy moje włosy aż tak się wygniotły? - Remus spogląda na idealne fale Syriusza, a ten puszcza oczko (chłopak nigdy nie cieszył się tak bardzo że siedzi).
- No więc okazało się że to Rory McShadow, że ja właśnie obudziłem się po 3 miesięcznej śpiączce i obudziła mnie jej przyjaciółka, którą w takim razie kocham - Hannah Bradley.
- Brekkan - Lupin poprawia go automatycznie. Jeszcze nie wyszedł z szoku, ale poprawianie Syriusza było odruchem warunkowym. Jednocześnie, zwrócił uwagę na to, jak osobliwe było to, że Black pomylił nazwisko swojej ukochanej. Ale w końcu, właśnie wybudził się ze śpiączki wywołanej arhaicznym zaklęciem.
- Możliwe. - Syriusz wzrusza ramionami - W każdym razie, to tyle co wiem. Opowiedz mi co tu się odwaliło jak mnie nie było.
Remus zaczyna złamanym głosem opowiadać. Mówi o zaklęciu rzuconym przez Regulusa, o wielu nieprzespanych nocach nad książkami, o czuwaniach przy jego łóżku i o wszystkich innych mniej i bardziej istotnych rzeczach. Pomija oczywiście jego głupi wybryk z całowaniem przyjaciela i z listami.
Syriusz śmieje się, kiedy Remus zdaje relacje z zachowania jego brata, kiedy odmówił współpracy i uśmiecha się ciepło na wieść o "Alicji w krainie czarów". Ten uśmiech przypomina Remusowi o pocałunku. Nienawidzi sam siebie za to, że to zrobił.
W końcu Remus kończy opowieść. Siedzą przez chwilę w ciszy, upajając się swoją obecnością i trawiąc to, co padło przed chwilą. W końcu, Syriusz przerywa milczenie.
- Kto mnie całował? - pytanie wywołuje rumieniec na twarzy Remusa, który szybko wciska mu zeszyt w dłonie. Delikatne palce chłopaka przewracają strony i Black szybko przegląda nazwiska. Kiedy dojeżdża do Hannah Brekkan, marszczy czoło i spogląda w oczy przyjaciela.
- Coś się nie zgadza - oznajmia pewnym tonem.
- Co masz na myśli? - pyta Remus bojąc się że głos go zdradzi.
Spogląda skonfundowany w szare oczy, ale nie ma zbyt wiele czasu na to, aby znaleźć w nich odpowiedź, bo w tym momencie do sali wbiega Hannah Brekkan i porywa Syriusza w objęcia.
_______________________________________________
Do Jamesa nadal nie dociera to, co zdarzyło się rano. Jakaś część niego, chce pobiec, znaleźć Regulusa i nie wypuszczać go z ramion, ale rozmawiali o tym już nie raz. Młodszy Black przysięgał, że nigdy nie dołączy do Śmierciożerców.
Wiedział doskonale jak wielką krzywdę wyrządzili oni jego rodzinie i nie zniósł by widoku tego obrzydliwego znaku na przedramieniu jego ukochanego.
A jednak chłopak, z którym pragnął spędzić resztą swojego życia, zdradził go. Po prostu kurwa zdradził. Wiedział że to z jego strony samolubne, ale nie obchodziło go w tym momencie, jak bardzo okrutni potrafili być państwo Black.
Pogrążyłby się jeszcze bardziej w czarnych myślach powodujących napady złości, gdyby nie uczucie, którego nie doświadczał od dawna. W jego kieszeni pojawiła się wiadomość od korespondencyjnego przyjaciela.
Brzmiała ona następująco:
*Drogi Jamesie,
Nigdy nie chciałem aby to się stało. Sam zresztą wiesz doskonale co potrafiło się dziać u mnie w domu. Teraz jednak rodzice przeszli samych siebie. Kiedy mówiłem, że prawie mnie zabili, nie kłamałem. Dosłownie użyli na mnie zaklęcia ożywiającego, bo przez pełne 4 minuty byłem martwy. Wiem jednak jak wyglądała twoja sytuacja i nie chcę, wymawiać się rodzicami. Dlatego, postanowiłem uciec jak najdalej z tego okropnego miejsca jakim jest dom przy Grimmauld Place 12, tak samo jak mój brat. Nie oczekuję że mi pomożesz, ale wiedz, że nigdy bym tego nie zrobił, gdybym miał wybór. Ale nie chciałem ginąć. Nie w taki sposób. Jeśli nawet miałem żyć w taki sposób, to przynajmniej chroniąc ciebie.
Bo cię kocham, mam nadzieję że to wiesz
Gevidre, lub jeśli wolisz, Regulus Black*James chwycił pióro i nie zastanawiając się długo napisał:
*Wieża Astronomiczna. JUŻ*
Wcisnął kartkę do kieszeni szaty i wybiegł z pomieszczenia.
CZYTASZ
Hey, it's me | era huncwotów
FanfictionKiedy na szóstym roku huncwotów dochodzi do poważnej bójki między gryfonami a ślizgonami, Albus Dumbledore postanawia położyć kres kłótniom między tymi dwoma domami i postanawia wprowadzić w życie akcje "Listowny przyjaciel". Niektórzy trafili słabo...