9. Jabłka

205 24 7
                                    

James przeciągnął się po długiej, przyjemnej drzemce. Spojrzał na zegarek. Idealnie, zaczynała się historia magii. Kolejna godzinka wolnego. Chłopak zwlókł się z łóżka, założył szaty i okulary, jednocześnie przygładzając rozwichrzone włosy dłonią i wyszedł z dormitorium. Postanowił że najpierw skoczy do kuchni po coś na ząb, gdyż przespał obiad, po czym pójdzie na spotkanie z tym idiotą Blackiem.

Kiedy szedł korytarzami Hogwartu, wbrew sobie, wciąż myślał o Regulusie. Niezależnie od wszystkiego musiał go zapytać, dlaczego tak nagle urwał ich kontakt. Akurat wtedy, kiedy zaczęli się dogadywać.

W kuchni prócz niego zastał tylko jedną puchonkę, która rozmawiała z skrzatką w rogu. James wrzucił na talerz trochę resztek z obiadu i usiadł przy kuchennym stole. Nie tym dużym, bo na nim skrzaty coś rozkładały, a przy dwuosobowym stoliczku we wnęce przy piecach. Jadł, ale nie czuł smaku potraw.

Kiedy był w połowie posiłku, do kuchni wszedł ktoś jeszcze. Nikt inny nie zauważył jego przyjścia, ale ze stolika przy którym jadł chłopak był idealny widok na drzwi. Wsunął się niezauważalnie przez drzwi, pochwycił jabłko i wymknął się równie cicho. Potter rozpoznał tego cichociemnego złodzieja jabłek.

Jak niespełna rozumu zerwał się z krzesła i zapominając o posiłku, chwycił jabłko i pobiegł do drzwi. Chciał dogonić chłopaka i porozmawiać z nim. Przez ostatnie miesiące unikał go zbyt dobrze by James mógł przepuścić taką okazję na rozmowę i przedarcie się przez gardę Blacka.

Potter dogonił go w tej części zamku, gdzie nie było nic, prócz długich korytarzy i schodów do nikąd. Zawsze chciał wiedzieć po co są takie miejsca. Teraz zinterpretował to sobie jako miejsce wybudowane specjalnie do prywatnych rozmów.

James położył dłoń na ramieniu chłopaka, a kiedy ten odwrócił się zaskoczony, powiedział jedynie:

- Jabłka.

- Czego chcesz Potter? - zapytał oschle młodszy brat Syriusza, jednocześnie próbując się uwolnić z uścisku ręki Jamesa. Ten jednak trzymał zaskakująco silnie. Determinacja dodawała mu sił.

- Jabłka. - powtórzył takim tonem, jakby było to coś oczywistego. - Musimy pogadać. I ty wiesz że nie chodzi mi teraz o Syriusza.

- Doprawdy? Musimy porozmawiać, tak? Nie wiem jak ty, ale ja nie mam takiej potrzeby. A teraz mnie puść, spieszę się.

- Będę gadał prosto z mostu. - James czuł jak pot spływa mu po szyi. Nie sądził że ta rozmowa tak go zestresuje. - Dlaczego zacząłeś mnie ignorować?

- A co ty taki przywiązany? - burknął chłopak z przekąsem - Znudziło mi się troszczenie o braciszka, a tylko po to się z wami zadawałem.

- Regulus, nie muszę używać czarów żeby wiedzieć że kłamiesz. Troszczysz się o Syriusza, a nasza znajomość... - zawahał się - Nie puszczę cię, póki nie powiesz mi prawdy.

Chłopak wpadł w niespodziewany gniew. Odepchnął Jamesa z taką siłą, że chłopak upadł. Oba jabłka potoczyły się pod okna, wypuszczone przez właścicieli.

- No bo coś poczułem kurwa mać! - wrzasnął, a Potter wytrzeszczył oczy, a jego serce zabiło mocniej. - Do tej twojej głupiej twarzy z wiecznie przekrzywionymi okularami! Do tego twojego idiotycznego fryzu! Do, tego, że jesteś taki prawdziwy, nie musisz nikogo grać by ktoś cię pokochał! Proszę, wyśmiej mnie! Ubaw po pachy!

Black dyszał ciężko, oczy miał zaszklone, ale stał dumnie. James podniósł się nie mając pojęcia co robi. Jego serce chciało wyrwać się z klatki piersiowej. Nie namyślając się długo, podszedł do Regulusa, który patrzył na niego wyzywająco.

"Uderz mnie" zdawały się mówić jego oczy.

Potter jednak zrobił coś zupełnie odwrotnego. Pocałował go.

Hey, it's me | era huncwotówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz