*4 dni później*
Szary burzowy dzień, miasto pokryło się kałużami. Budynki wygladały bardziej szaro niż zazwyczaj, ludzie uciekali spod niebnego prysznica pod dachy, bądź przystanki czy sklepy. Inni natomiast, szli pod parasolkami jakby wyszli na spacer. Właśnie ciemne niebo przecieła błyskawica, zamurgałam gwałtownie, spojrzałam na rudowłosego chłopaka. Miał bardzo delikatne rysy twarzy, jego zielone oczy skupione były na drodzę. Ubrany był w czerwoną koszulkę, która ukryta była pod dżinsową kurtką. Na nogach miał jasne skinny, a na stopach były czarne jordany. Poprosiłam Petera, aby zawiózł mnie na policję. Trzy dni temu, od rana do wieczora, bez przerwy dostawałam smsy od stalkera. Byłam przerażona. Zagroziłam przyjaciołom, że mają nic nie robić. Obiecali mi to... A ja postanowiłam iść na policję, muszę przełamać strach i przestać się bać. Muszę stawić mu czoła i właśnie to zrobiłam. Od dwóch dni sprawa jest na policji, dzisiaj zadzwonił komisarz, który prowadzi dochodzenie w mojej sprawie, odrazu podałam Willa, jako podejrzanego.
Od dwóch dni również, z Nathanem miałam na pieńku, jeśli można to tak nazwać. Chłopak olewa mnie, a jeśli o coś mnie pyta, to warczy na mnie. Kompletnie nie wiem, o co mu chodzi.
Westchnełam ciężko, patrząc na swoje buty.-Za chwilę będziemy - głos mojego towarzysza przerwał ciszę.
-Okej - uśmiechnęłam się jedną stroną.
-Wszystko dobrze? - zapytał spoglądając na mnie.
-Chyba tak, chociaż nie wiem - wzruszyłam ramionami.
-Spokojnie Lea, jak chcesz pójdę z tobą do środka - złapał mnie za dłoń.
Spojrzałam w jego zielone oczy, które teraz wyrażały troskę.
-Dziękuję, ale chcę zrobić to sama - ścisnełam jego dłoń.
Rudowłosy zabrał dłoń, a ja poczułam jak stajemy. Spojrzałam przed siebie i ujrzałam wielki budenek z napisem ,,POLICE ". Wysiadłam z samochodu, prosząc Petera, aby zaczekał na mnie.
Weszłam do środka, gdzie było pełno funkcjonariuszy oraz ludzi. Ruszyłam do windy, wcisnełam numerek 3 i jechałam na górę. Lekko stresowałam się, tym co ma do powiedzenia mi komisarz. W windzie było lustro, spojrzałam na swoje odbicie, włosy rozpuszczone lekko potargane przez wiatr, lekki makijaż na twarzy. Miałam na sobie krótki top na ramionczka w kolorze białym, na to długi szary sweterek, i czarne leginsy. Na stopach były moje ulubione, białe conversy. A na ramieniu widniała mała czarna torebka.
Widna się zatrzymała a ja wyszłam z niej, wchodząc przez szklane drzwi, gdzie było długi korytarz z recepcją. Ruszyłam w prawo, aby odnaleźć drzwi z imieniem, komisarza. Odnalazłam drzwi z tabliczką ,,Andrew Green" zapukałam, kiedy dostałam zaproszenie weszłam do środka.
W pomieszczniu na środku stało biurko, z laptopem i stosem papierów, na lewej ścianie wisiala duża tablica korkowa, oraz kilka plakatów. Duże okno wpuszczało dzienne światło. A po lewej stronie, znajdowała się półka z segregatorami. Na czarnym fotelu, siedział, mężczyzna miał około czterdzieści pare lat, ciemne krótkie włosy, szare oczy, twarz miał zmęczoną jakby, nie spał ze dwa dni. Ubrany był w brązową marynarkę, z błękitną koszulą. Na nogach miał jeansy oraz adidasy.
-Dzień dobry - przywitałam się.
-Witam, proszę usiąść - wskazał na krzesło przed sobą.
Usiadłam na krześle, patrząc w szare oczy.
-Jakie ma pan dla mnie wieści? - oparłam ręce o biurko.
-Powiem tak, przesłuchaliśmy podejrzanego. Czy jest pani pewna, że to on? - spojrzał w moje niebieskie oczy.
![](https://img.wattpad.com/cover/283875282-288-k964191.jpg)
CZYTASZ
ZROZUMIAŁEŚ MNIE
FanfictionOna, żyła spokojnie dopóki ktoś, nie zaczął jej prześladować... On, pojawił się znikąd... Zapraszam do czytania!