Rozdział 15.

116 5 13
                                    

Światło w lampie, oświetlało gabinet, o tej porze to miejsce, miało swój klimat. Siedziałam na kanapie patrząc w piwne oczy, które patrzyły na mnie. Mierzyliśmy się spojrzeniami już od trzech minut.  Całe szczęście, że po powrocie do domu, przebrałam się w koszulkę i krótkie dresowe spodenki.
Chłopak siedział na swoim biurku, machając skrzyżowanymi nogami, ubrany był w czarny dresowy komplet.

-Kim był ten chłopak? - odezwałam się pierwsza.

-Dawnym znajomym - odrzekł krótko.

-Nathan, tym razem mnie nie spławisz - byłam tak poważna, jak nigdy.

-Wiem Lea - westchnął, co mnie lekko zaskoczyło. - Poprostu boję się, że nie jesteś gotowa na prawdę - odrzekł.

-Jestem, pozatym sama już się domyśliłam, ale chce usłyszeć to od ciebie.

-Patrick to brat, mojego dawnego znajomego. Robiliśmy kiedyś wspólnie interesy - skrzyżował ręce na piersi.

-Więc co się stało, że jesteście wrogami? -Oczywiście wywnioskowałam to, po ich rozmowie na sali.

-Chciał mnie oszukać, ale w porę zorientowałem się o co chodzi - pokręcił głową.

-Dlaczego chciał to zrobić, skoro byliście wspólnikami?

-Tak naprawdę, on był tylko pionkiem. Jego brat wydawał mu polecenia. Wkońcu postanowił się postawić mu, moim kosztem.

-To znaczy? - Z uwagą słuchałam.

-Patrick miał przewieź bezpiecznie dwadzieścia busów. Kiedy zboczył z wyznaczonej trasy. Na szczęście czekałem na niego, i nie udało mu się mnie okraść, ale powiedział swojemu bratu, że to ja ich okradłem - wyprostował się wstając z biurka. 

-Czemu chciał cię okraść? - zmarszczyłam brwi.

-Chciał założyć własną działalność, sprzedałby moje rzeczy, wzbogacił się, i otworzyłam swój biznes.

-Czyli brat uwierzył mu, a nie tobie, i teraz jesteście wrogami?

-Tak - obszedł biurko i spojrzał na mnie w zamyśleniu.

-Nie boi się, po tym wszystkim do ciebie przychodzić? - poprawiłam się na kanapie.

-A co może mi zrobić? Jak widziałaś nic -Odparł dumnie.

Zagryzłam wargę, zastanawiając się czy  pytać... Muszę to zrobić, chcąc wiedzieć wszystko.

-Czemu te busy są takie cenne? Co tam przewozisz? - Nasze spojrzenia skrzyżowały się.

Wyraźnie widziałam wahanie Nathana. Podszedł i usiadł na kanapie, bokiem do mnie, opierając rękę o oparcie. Przysunął się bliżej oglądając moją twarz.

-Jeśli ci powiem, wejdziesz do mojego świata. Jesteś na to gotowa? - zapytał.

Przełknełam ślinę, lekko wystraszona tym co powiedział.

-Jestem, chce znać prawdę - odparłam pewna siebie.

-To prawda mam swój biznes, z biżuterią, ale po części to tylko przykrywka. Tak naprawdę, zajmuję się handlem narkotykowym i bronią...- Zamilkł, oczekując mojej reakcji.

Analizowałam wszystko, mimo podejrzeń, usłyszenie prawdy było szokujące. Natoktyki broń... miałam mieszane uczucia, ale sama chciałam wiedzieć. Lepiej znać nawet  najbardziej bolesną prawdę.  

-Czyli te busy... Przewozisz nimi to?

-Tak - szybko potwierdził. 

-Ta broń jest twoja? - zapytałam, nie patrząc na niego.

ZROZUMIAŁEŚ MNIE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz