Rozdział 18

109 4 7
                                    

*Około dwa tygodnie później *

Ciemność, jasny błysk, huk, ciemność. Dudniące krople deszczu mocno uderzały o szyby okien, a świsty wiatru przedzierały się przez okienne ramy. Siedziałam na łóżku tępo patrząc w ścianę przede mną. Panicznie bałam się wykonać jakikolwiek ruch, myśląc że stanie mi się krzywda. Moje ciało było już zdrętwiałe od długiego siedzenia w jednej pozycji, jednak ja nawet nie myślałam o wykonaniu chociażby najmniejszego ruchu.
Stalker wrócił, a raczej nigdy nie odszedł...
Był ze mną ciągle, jako mój cień, jak duch który nie odstępuje mnie na krok i nawiedza w nocy. Teraz wiedziałam, że nie ucieknę od niego, a udawanie że wszystko będzie dobrze, było bez sensu. Bo ileż można?

Telefon wydawał z siebie wibrację co kilka minut, a ja tylko spuszczałam wzrok na ekran, czytając wszystko... Niekiedy nawet zapominałam oddychać.

OD NIEZNANY : ,,Lea już niedługo się spotkamy ."


,,Nie mogę się doczekać, aż będziesz w moich ramionach."

,,Wiem... Jesteś już sama, nikt nam już nie będzie przeszkadzać."

,,Wyobrażasz to sobie? My razem w jednym łóżku."

Spojrzałam na pudełko w którym była czerwona, koronkowa bielizna... Było mi niedobrze, a żołądek podchodził mi do gardła, a w głowie  dziwnie huczało. Naprawdę ze wszystkich rzeczy, które mi wysyłał wolałam już czytać groźby o śmierci czy wyzywaniu mnie od najgorszych, niż te obleśne seksualne wypowiedzi...

,,Lea wiedz, że oglądam Cię każdej nocy, jestem tuż obok..."

Zacisnęłam usta w wąską linię, powstrzymując się od rzucenia telefonem o ścianę. Czy był w moim domu?
Nie... a może chował się w szafie bądź pod łóżkiem... Skąd wiedział, że czytam te wiadomości? Chętnie bym się wyprowadziła z mieszkania, ale gdzie pójdę? Bill mieszka, z mamą w małym mieszkaniu.

Wzięłam telefon do ręki, decydując się w końcu ruszyć i uciekłam do toalety, tylko w niej czułam się bezpiecznie. Moje ciało przeszły dreszcze, a kręgosłup zaczął mnie nie przyjemnie boleć. Oparłam się o ścianę, wyłożoną kafelkami i zjechałam po niej na sam dół.
Wybrałam ten jeden numer, jednak nim nacisnęłam zieloną słuchawkę, zastanawiałam się bardzo długo czy aby, napewno chce zadzwonić?...

Nacisnęłam w końcu, a serce waliło mi jak szalone, niecierpliwe czekałam aż ON odbierze.

Pierwszy sygnał, moje serce waliło jak młot...

Drugi sygnał, oddech ugrząsł mi gdzieś w gardle...

Trzeci sygnał, czy napewno dobrze robię?...

Czwarty sygnał, ,,Zrobię z tobą co zechce, a ty jeszcze będziesz o to błagać."  - przypomniały mi się słowa tego oblecha...

Piąty sygnał, nie odbierze...

-Halo? - w słuchawce usłyszałam zaspany głos chłopaka.

Ulga jaka spłynęła na mnie była nie do opisania. Przymknęłam powieki odchylając lekko głowę do góry dziękując niebiosom, że chłopak odebrał. Podejrzewałam, że chłopak spał, a ja go obudziłam, więc wątpiłam, że zwrócił uwagę kto dzwonił.

- Nathan proszę nie rozłączaj się. - powiedziałam błagalnie, usiłując się nie rozpłakać.

-Czego chcesz ? - spytał chłodno.

ZROZUMIAŁEŚ MNIE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz