Rozdział VII

14 2 0
                                    

Demony obserwowały mnie i jeden zapytał, czy u mnie wszystko w porządku. Szybko przetarłam dłonią łzy, które zalegały na moich kościach policzkowych. 
— Dziękuje za waszą troskę, jednak nie musicie się martwić. Waszej królowej nic nie dolega, to zwykła sprzeczka z bratem —  
Nie chciałam, aby tak się zamartwiali paroma łzami, lecz kiedy się obróciłam Lucyfer stał przede mną. Spoglądał na mnie z troską. Kiedy dotknął wierzchnią częścią dłoni mojego policzka, by zabrać łzy przeszedł mnie kolejny dreszcz. To jak z nim jest w końcu, bo jego emocje oddają zupełnie co innego niż to co mówi. Byłam zupełnie pogubiona w tym wszystkim. 
— Diablico? Kto Ciebie doprowadził do łez? Powiedz mi, a spotka go smutny koniec! — 
Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć jego słowa uderzyły mnie z taką siłą, że kiedy wspomniał o zabiciu osoby przez którą płaczę zamarłam. Nie mógł zabić mojej jedynej rodziny jaką jest Tristan. Kiedy zdążyłam się otrząsnąć po tym co powiedział złapałam go za dłoń tak jak on mnie. 
— Lucyfer, skarbie to tylko zwykła sprzeczka z moim bratem, który uznał, że już nie ma siostry — 
Chciałam być z nim szczera, bo nie toleruję kłamstwa. Mimo tego, że znajduje się w królestwie, gdzie każdy potępiony człowiek, istota nadprzyrodzona przybyła do głównie z powodu kłamstwa, ciężkich popełnionych problemów, to najbardziej nienawidziłam kłamstwa. Mogło by się obyć bez tego, to nie nazywała bym się Aurora de Martel.

Co zrobi Lucyfer? Ulegnie słowom jego królowej, czy pozwoli sobie na mały morderstwo? Dowiesz się więcej w rozdziale ósmym 💓

Five minutes in Kingdom of HellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz