9. We no longer have anything in common

159 6 0
                                    

Five wstał i odwrócił się w stronę siostry. Na jego twarzy można było zobaczyć czerwone od płaczu oczy. Na jego policzkach nadal znajdowały się słone łzy.

- Dlaczego mam ci wierzyć, co? - zapytał, patrząc ze złością na białowłosą

- Bo doskonale wiesz, że nigdy bym nie wyjawiła twoich sekretów. Tym bardziej dobrowolnie.

- Co masz na myśli? - zapytał zdziwiony

- Allison użyła na mnie plotki i się dowiedziała o wszystkim, ale nie martw się. Usunęła sobie pamięć i już o nich nie wie. - odpowiedziała, ale zobaczyła w wzroku brata zdziwienie i złość w jednym

- Nie wierzę ci. - rzekł

- Uwierz, misiek...

- Nie nazywaj mnie tak. - warknął cicho

- Zmieniłeś się. - powiedziała lekko przestraszona postawą chłopaka

- Ty za to nadal jesteś naiwna i głupia, jak zwykle. - rzekł i odwrócił się w stronę okna - Już nic nas nie łączy, Olivio. - powiedział cicho

- Wybacz mi Five. Proszę. - szepnęła ze łzami w oczach

- Nie mamy ze sobą już nic wspólnego. - rzekł, nadal patrząc się w okno

- Five, proszę, uwierz mi. Jesteś moim najlepszym przyjacielem i nie chce cie stracić. - upadła na kolana i zaczęła cicho płakać

- Już straciłaś i nic na to nie poradzisz. - powiedział oschle i spojrzał na niebieskooką - Wstań z tej podłogi i nie rób z siebie popychadła. - warknął - Wyjdź z tąd. Nie mam ochoty już na ciebie patrzeć.

Dziewczyna bez słowa wstała i podeszła do drzwi. Już miała wychodzić, jednak zatrzymała się w progu.

- Wiedz, że cię kochałam i nadal będę kochać, nawet jeśli porównujesz mnie do najgorszych ludzi na świecie. - rzekła i wyszła z pokoju brata

Five natomiast stał nadal patrząc na zamknięte drzwi, w których dopiero co była jego siostra. Nie chciał słuchać jej wyjaśnień, chociaż doskonale wiedział, że to wina Allison. Po dłuższej chwili położył się do łóżka i zasnął, mimo, że była dopiero godzina dwunasta.

Olivia siedziała już w swoim pokoju. Była wściekła na siebie, że do tego dopuściła. Uderzyła pięścią w ścianę, a żyły białowłosej świeciły się na jasny niebieski.

- Kurwa co jest!? - zapytała siebie, gdy zobaczyła co się z nią dzieje

Całe jej ciało świeciło się jasnym, prawie białym światłem. Próbowała się uspokoić, jednak to nic nie dawało. Po kilku minutach nadal było to samo, więc teleportowała się do gabinetu ojca.

- Co się dzieje? - zapytał nie odrywając wzroku od czerwnoego notesu

- Właśnie nie wiem, ojcze. - rzekła, a starzec na nią popatrzył

Dziewczyna nadal się świeciła i to coraz jaśniej. Mężczyzna musiał aż zmrużyć oczy, by widzieć, co dzieje się z jego córką.

- Jak to się stało? - zapytał

- Byłam zła na Five'a, że nie chce mi wybaczyć i uderzyłam z całej siły w ścianę. Po chwili moje żyły zaczęły świecić i oto jestem. - odpowiedziała

Ojciec zastanowił się chwilę i wstrzyknął w jej ramię jakiś lek, po którym białowłosa odrazu zasnęła i przestała świecić. Reginald zawołał Pogo, by pomógł mu zanieść dziewczynę do pokoju. Gdy to już zrobili, poszli z powrotem do gabinetu.

- Co się z nią stało? - zapytał zmartwiony

- Prawdopodobnie ma trzecią moc, którą od dawna podejrzewałem.

- Jaką?

- Gdy jest zła, przez jej żyły leci dziwna, świecąca substancja, która jest szkodliwa dla innych. Nie wiem co to dokładnie jest, ale gdy ktoś dotknie jej krwi, paraliżuje go i umiera, jednak może też uleczać.

- Ale przecież Olivia czasem była zła i to nie raz.

- Tak, ale to nie wystarczało by uwolnić aż taką część energii. - rzekł chodząc po swoim gabinecie

*Następny dzień*

Niebieskooką obudził ojciec. Chciał, by z nim pojechała, jednak dziewczyna nie wiedziała dokąd. Wiedziała tylko, że na długo. Przebrała się w czarny dres, spakowała do walizki kilka ubrań i stanęła przed lustrem. Niby minęły już trzy miesiące, a dziewczyna nadal nie mogła się z tym pogodzić. Wzięła do ręki kartkę papieru i zaczęła pisać. Gdy skączyła, odłożyła długopis na biurko i wyszła z pokoju. Jedną kartkę położyła pod drzwiami do pokoju Vanyi, a drugą pod drzwiami Five'a. Wróciła do pokoju po swoje walizki i skierowała się do salonu. Tam czekał już ojciec i Pogo.

- Jedziemy na kilka miesięcy. Nie wiem czy to będą dwa czy może nawet sześć. Wszystko zależy od ciebie. - rzekł

- Jasne. - odpowiedziała białowłosa

Weszli do małego busa i odjechali z posesji.

*Godzina później*

Five szykował się na śniadanie. Nie zamierzał cały czas siedzieć w czterech ścianach, nawet jeśli musiałby spotkać się z Olivią. Gdy chłopak był już ubrany i gotowy do wyjścia, pod drzwiami zobaczył małą karteczkę. Podniósł ją, jednak gdy poczuł zapach małego listu, odrazu wyrzucił ją do śmieci. Wiedział doskonale do kogo należy kartka i nie zamierzał jej dotykać.

Była już 7:55, więc Five skierował się do jadalni na posiłek. Zastał tam płaczącą Vanyę, która przytulała się do Klausa. Loczek próbował ją uspokoić, jednak na marne, bo sam zaczął płakać. Gdy brunetka zobaczyła zielonookiego, odrazu do niego podbiegła i mocno go przytuliła.

- O co chodzi? - zapytał Five

Nikt nic nie powiedział. Vanya podała mu małą karteczkę. Chłopak ją wziął i zaczął czytać.

Do Vanyi
Przepraszam, że bez pożegnania, ale musiałam wyjechać. Nie miej mi tego za złe, ale nie miałam wyboru. Powiedz o tym dla Five'a, bo na pewno nie będzie chciał przeczytać mojego listu.
Bardzo cie kocham i każdego z rodzeństwa, ale najbardziej ciebie i Five'a. Nie wiem kiedy wrócę do domu, ale pamiętaj, że za wami bardzo tęsknię i nie wyobrażam sobie życia bez was. Kiedy to czytacie, prawdopodobnie nie ma mnie już w kraju, ale nie martw się.
Wrócę do domu cała i bezpieczna.

Twoja Olivia
<3

Five stał jak zamurowany. W tym czasie do jadalni zeszła się reszta rodzeństwa. Chłopak nie mógł uwierzyć, że wyjechała. Po części był szczęśliwy, że nie będzie musiał jej widzieć. Z drugiej strony był przybity, bo już na zawsze stracił swoją przyjaciółkę. Popatrzył się na Vanyę, która nadal stała przed nim. Oddał jej kartkę i teleportował się do swojego pokoju.

słowa: 946

Black roses // The umbrella academyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz