Rozdział XXXVII

2.3K 148 4
                                    

Eryk
Od tygodnia siedzę w domu przy plaży. Od tygodnia również nie trzeźwieję. Whisky daje cudowne odrętwienie. Szkoda tylko, że nie udaje mi się zatopić w niej natrętnych myśli. Człowiek pokonany przez głupie uczucia. Żałosne. Po jaką cholerę człowiekowi uczucia. Pieprzona miłość. Chodzę po tym świecie od tylu lat i jakoś obywałem się bez niej. Przy każdym oddechu czuję, jakby płuca paliły żywym ogniem. Zamykam oczy i widzę ją, wtuloną w ramiona Kosmy. Ci dwoje należą do siebie. Moje oczy to widzą, moja głowa to wie, ale pieprzone serce jest głuche i ślepe.

- Czy ja ci już nie mówiłem, że alkohol nie rozwiązuje problemów? – Adam Scot właśnie wchodził po schodkach na mój taras – Kiedy przyjechałeś?

- Jakiś tydzień temu – Oparłem łokcie na udach i ukryłem w dłoniach twarz.

- Zwiałeś, czy cię pogoniła? – drań, szczery do bólu.

- Oni są dla siebie stworzeni, a ja tam byłem, jak piąte koło u wozu – burknąłem w odpowiedzi.

- No wiesz, czasem to piąte koło się przydaje – westchnął i usiadł na schodach, obok mnie – Czasami tylko dzięki niemu udaje się dojechać do celu.

- Miałem dość stania obok i wyczekiwania, czy na coś się przydam – odpowiedziałem i pociągnąłem długi łyk bursztynowego płynu.

- Jeśli dla odmiany chciałbyś spędzić jutrzejszy dzień na czymś pożytecznym, to zapraszam do nas – Scot nagle zmienił temat.

- Obchodzicie dzień dobroci dla idiotów? – wymamrotałem z sarkazmem.

- Mam do złożenia meble w pokoju dla chłopaków. Komoda i dwa łóżeczka – Scot wyszczerzył zęby w dumnym, ojcowskim uśmiechu – Pearl nalega, bym nie zostawiał wszystkiego na ostatnią chwilę, a termin mamy za dziesięć dni.

- Gdyby nie pozwoliła ci wrócić – wziąłem głęboki, długi oddech – Związałbyś się z inną kobietą?

- Za pierwszym razem, kiedy ode mnie uciekła – zamyślił się na chwilę – Chlałem jakieś osiem miesięcy – wskazał na butelkę, która stała między nami – Stąd, wiem, że whisky nie pomaga. A odpowiedź na twoje pytanie, brzmi nie. Od chwili, kiedy pierwszy raz wziąłem ją w ramiona, wiedziałem, że to ta właściwa.

- Widzisz, odnoszę wrażenie, że Pearl kochała cię od zawsze. Iga, natomiast, kocha mojego brata. On kocha ją. Pewnie teraz się jej oświadcza– pokiwałem głową próbując przegonić tę myśl.

- Ukrywanie się , czy uciekanie od problemów w niczym nie pomaga. Odnajdą cię wszędzie. Dogonią cię i kopną w tyłek boleśnie. Jedyny sposób na to, by się z nimi uporać, to wyjść im naprzeciw. –poklepał mnie po ramieniu i wstał – Zjedz coś, wyśpij się i przyjdź jutro do nas. Przyda mi się sąsiedzka pomoc przy skręcaniu dziecięcych mebli. Jak dobrze się spiszesz, to może Pearl ugości cię bajecznie pyszną potrawką z kurczaka. – Odszedł, nie czekając na moją odpowiedź.

Iga
Wyposażenie do pokoju dziecięcego zamówiliśmy przez internet. Łóżeczka, komody, rolety, przewijak, nawet olbrzymi fotel bujany, który z całą pewnością pomieści mój, obecnie wielki, tyłek. Wszystko zostało dostarczone wczesnym rankiem, a po kilku godzinach skręcone i ustawione zgodnie z moimi sugestiami. Usiadłam na fotelu i zaczęłam delikatnie się kołysać. Ostatni rok był bardzo intensywny. Moje życie przypomina powieść science fiction. Bardzo chciałam i bardzo potrzebowałam, by wszystko zaczęło się już dobrze układać. Jednak nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że mój anioł stróż zbyt często udaje się na drzemkę, dlatego niepokój wciąż mi towarzyszył.

- Kochanie, już jestem! – głos Kosmy przerwał moje rozmyślania.

- Jakoś specjalnie dziś się nie spieszyłeś – odpowiedziałam roześmiana.

- Przepraszam – Kosma wjechał do pokoju, a na jego kolanach leżał gigantyczny bukiet krwistoczerwonych goździków.

Wstałam, podeszłam do niego, a on uniósł bukiet w moją stronę. Bukiet był tak duży, że musiałam wziąć go w obie dłonie. Ukryłam twarz w kwiatach i upajałam się ich zapachem, kiedy Kosma otulił mój brzuch ramieniem i lekko popchnął, bym usiadła na jego kolanach.

- Chciałbym już każdego dnia, wracając do domu, widzieć twoją uśmiechniętą twarz. Kocham cię. Zakochałem się w tobie jeszcze na Rodos, ale nie miałem odwagi, by się do tego przyznać. Później podjąłem się kilku, nieudolnych prób zatrzymania cię przy sobie. A potem oboje otarliśmy się o śmierć. To uświadomiło mi, jak cenna dla mnie jesteś i jak bardzo pragnę, byś zechciała dzielić ze mną życie. Chciałbym, już do końca świata, móc trzymać cię za rękę. – chwycił moją dłoń, uniósł do ust i zaczął delikatnie całować – Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?

Serce łomotało mi jak szalone. W głowie miałam pustkę. Było nam razem cudownie przez te kilka dni, ale, czy to wystarczy, by związać się na całe życie? Wpatrywaliśmy się w siebie, nasze oddechy były płytkie i szybkie.

- Jeśli nie jesteś gotowa, by powiedzieć tak – zagadnął szeptem – To obiecaj mi chociaż, że się zastanowisz. – w jego oczach pojawił się smutek.

Ujęła jego twarz w dłonie, nachyliłam się, wyszeptałam w jego usta – Tak – i złożyłam na nich pocałunek.

- Słodki Jezu! – wyszeptał Kosma – Powtórz to – dłoń ułożył na moim karku i zaczął delikatnie masować – Możesz to powtórzyć? Proszę.

- Tak – znów wyszeptałam w jego usta roześmiana – Tak, tak, tak. – powtarzałam między pocałunkami.

Nawet nie zauważyłam, jak przemieściliśmy się do sypialni. Świętowaliśmy zaręczyny w łóżku. Tu zawsze, wszystko nam wychodziło. Znów kochaliśmy się niespiesznie, namiętnie i czule. Zasypiałam w ramionach mężczyzny, który ochronił mnie własnym ciałem, kiedy zbliżał się do mnie rozpędzony samochód. Po przebudzeniu zobaczyłam radosną twarz tego mężczyzny. Wpatrywał się we mnie, a jego spojrzenie było przepełnione czystym szczęściem. Uniósł moją prawą dłoń i zapytał nieco zakłopotany

- Podoba ci się? – musnął ustami palec, na który wcześniej, zapewne wtedy, kiedy spałam, wsunął pierścionek.- Z rozmiarem trafiłem idealnie.

Brązowy diament oszlifowany w kształcie serca, otoczony drobnymi, białymi szafirami. Kamienie połyskiwały w świetle lampy.

- Twoje oczy nabierają dokładnie takiej barwy – wskazał na diamentowe serce, przyciągnął mnie do siebie bliżej, zaczął obsypywać delikatnymi muśnięciami ust moją twarz i zatrzymał się przy uchu, by w nie wyszeptać – twoje oczy nabierają dokładnie takiej barwy, kiedy się ze mną kochasz.  

Pamiątka z wakacjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz