Rozdział XLVII

2K 145 5
                                    

Iga
Otulona ramionami Eryka czułam się, jak w raju. A przecież raj to nie jest miejsce dla mnie. W jednej chwili czułam się, jakbym była na jedynym, właściwym miejscu, a już w następnej wyrzucałam sobie, że krzywdzę tego mężczyznę. W moim życiu nie było miejsca na romans. Poza tym, kiedy nam nie wyjdzie, to najwięcej stracą chłopcy, a na to nie mogłam pozwolić. Antek i Tymek będą wychowywali się bez ojca. Dlatego Eryk, z całą pewnością będzie pełnił ważną rolę w ich życiu.

- Iga, nie odbieraj nam tego, co mamy – wyszeptał tuż przy moim uchu Eryk – Przecież dobrze nam się razem mieszka.

- Ale dla ciebie to za mało – odpowiedziałam tuląc policzek do jego torsu – A ja nie jestem gotowa na więcej i nie wiem, czy kiedykolwiek jeszcze będę.

- Sama stawiasz się, kiedy ktoś próbuje za ciebie decydować, a teraz ty próbujesz decydować za mnie. To czysta hipokryzja dziecinko. – Jego dłonie leniwie sunęły wzdłuż mojego kręgosłupa. To było bardzo miłe uczucie.

- Przepraszam – niemal wymruczałam, bo było mi tak przyjemnie.

- Jeśli tylko będziemy ze sobą szczerzy, to żadne z nas nie straci na tej relacji – objął mnie mocniej i jednym ruchem wciągnął na swoje kolana.

- Eryku – spięłam się przerażona, bo taka bliskość była zbyt intymna.

- Nie panikuj dziecinko – roześmiał się chytrze i znów przytulił mnie do siebie. Sięgnął po pilota i z głośników popłynął whiskey blues. Moje plecy okrył kocem, a mnie zrobiło się tak przyjemnie, że niemal rozpłynęłam się ze szczęścia.

Upajałam się muzyką, ciepłem i bliskością. Już nie pamiętałam kiedy było mi tak dobrze. Przyjemnie. Bezpiecznie. Zaczęłam zastanawiać się nad słowami, jakie dzisiaj padły z ust Wiktora. Powiedział, że tylko szczęśliwe matki mogą wychować szczęśliwe dzieci. Podobno szczęście stoi pod moimi drzwiami, a ja zamiast je uchylić, założyłam kłódkę. Tylko, że dotychczas, za każdym razem, kiedy poczułam się szczęśliwa, przyszło mi opłacić tę radość gorzkimi łzami. Dlatego teraz staram się zachować ostrożność. Nie wiem jak długo siedzieliśmy w takiej pozycji, bo zdaje się, że przysnęłam. Przebudziłam się, kiedy Eryk niósł mnie do sypialni. Ułożył mnie na łóżku i okrył kołdrą. Przyłożył usta do mojego czoła i wyszeptał:

- Tylko mnie nie odpychaj, a reszta sama się ułoży.

Wychodząc z mojej sypialni zamkną drzwi. Pewnie znów przejął elektroniczną nianię, bym mogła się wyspać. No cóż, mamy weekend, więc mogę odpuścić sobie poczucie winy, że wstając do chłopców, pojedzie do biura zmęczony.

Eryk
Iga zasnęła w moich ramionach. Wtulona we mnie oddychała spokojnie i miarowo. A ja upajałem się tą bliskością. Jeszcze kilka godzin temu panikowałem, że chce pogonić mnie z domu, a co gorsza, ze swojego życia. Teraz siedziała przy mnie blisko. Czyżby parszywy los udał się na wakacje i przestał rzucać mi kłody pod nogi? Gdyby nie Wiktor, pewnie teraz pakowałbym walizki. Jestem mu winien dobrą whisky. Prawdziwy z niego przyjaciel.
Siedzieliśmy na kanapie wtuleni w siebie, przy kojących dźwiękach muzyki. Oboje lubiliśmy bluesa. Powinienem zanieść Igę do łóżka, bo pewnie ścierpły jej, w takiej pozycji, nogi. Jednak byłem egoistą. Nie mogłem odmówić sobie jeszcze kilku chwil tego przyjemnego sam na sam. Obawiałem się, że na następny raz będę musiał długo poczekać.
Rozsądek zwyciężył. Zaniosłem ją do sypialni. Była bardzo lekka. Nosiła luźne dresy, sweterki oversize, a na poranną kawę schodziła otulona grubym, frotowym szlafrokiem. Żyłem z nią pod jednym dachem i nie zauważyłem, że jest taka chuda. Trzeba będzie coś z tym zrobić, bo nie potrzebna nam tu jeszcze jakaś choroba. Ułożyłem ją na łóżku, otuliłem kołdrą i stoczyłem niezłą walkę z samym sobą, by nie położyć się tuż za jej plecami. Bardzo tego chciałem, jednak uznałem, że to mogłoby być dla niej już za dużo. Po ojcowsku ucałowałem czoło, a kiedy zauważyłem, że się wybudza wyszeptałem jeszcze:

- Tylko mnie nie odpychaj, a reszta sama się ułoży.

Zamknąłem drzwi sypialni, by płacz chłopców jej nie wybudził. Mamy weekend, więc elektroniczną nianię znów mogę przejąć ja. Iga potrzebowała snu. Choć tyle mogłem jej ofiarować.

Przebrałem się w piżamę i położyłem do zimnego, pustego łóżka. Mijały minuty, godziny, a ja nie mogłem zasnąć. Wkurzony pomaszerowałem do kuchni. Jakież było moje zdziwienie, kiedy zastałem Igę popijającą ciepłą czekoladę. Spojrzała na mnie, chyba lekko zawstydzona.

- Wybudziłam się i nie mogłam już zasnąć – powiedziała, jakby potrzebowała usprawiedliwić swoją nocną eskapadę do kuchni.

- Czyli łączy nas więcej niż przypuszczałem – puściłem do niej oczko – Ja też nie mogę spać. Na szczęście nasze urwisy śpią w najlepsze – wyjąłem kubek z jej dłoni i pociągnąłem duży łyk ciepłego i słodkiego napoju.

- Jeśli masz ochotę na czekoladę, to chętnie – nie dałemjej dokończyć zdania. Owszem, miałem ochotę na czekoladę, ale pragnąłem spijaćją z jej ust. Kiedy oblizała je przed chwilą, mój mózg ogarnęło pożądanie i niebyłem w stanie już logicznie myśleć. Odstawiłem kubek na stół, a jąprzyciągnąłem do siebie i wziąłem w posiadanie jej usta. Nie broniła się. Możliwe,że była w szoku, jednak nie zamierzałem się nad tym zastanawiać. Czekoladowepocałunki dawały ukojenie. Nagle rozchyliła usta i pozwoliła by mój językwsunął się w nie, bym mógł pogłębić pocałunek. Chwilę później wplotła dłonie w mojewłosy i przylgnęła do mnie całym ciałem. Ośmielony jej zachowaniem, rozsunąłem szlafroki ułożyłem dłonie na pośladkach. Lekko ją uniosłem, a ona w odpowiedzi oplotłanogami moje biodra. Kruche, drobne ciałowczepione we mnie zdawało się pożądać mnie równie mocno, jak ja jej. Nie myślącza wiele ruszyłem w stronę swojej sypialni. Ułożyłem ją na łóżku i nakryłemwłasnym ciałem. Przez całą drogę z kuchni pochłaniałem jej usta , aona oddawała każdy pocałunek. Powiedzieć, że oszalałem ze szczęścia, to jakbynic nie powiedzieć. Szalałem na punkcie tej kobiety, a teraz miałem ją w swoimłóżku. Właśnie wsuwałem dłoń pod jej koszulkę, kiedy dziecięcy płacz brutalnie przywołałnas do rzeczywistości. Iga natychmiast pobiegła do chłopców, a ja znów leżałem sam w pusty łóżku.

Pamiątka z wakacjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz