Iga
Zmęczyło mnie przewracanie się z boku na bok, kiedy sen nie nadchodził. Otuliłam się szlafrokiem i poczłapałam do kuchni po ciepłe kakao. Ciąża rozwijała się prawidłowo, poranne mdłości odpuściły. Nowa praca. Kosma milczał. Eryk zaproponował wsparcie i przyjaźń. Niby wszystko zaczęło układać się poprawnie, a jednak czułam jakiś dziwny niepokój. Jakby cisza przed burzą.
Odpisałam Marii Rotterman, że nie czuję potrzeby spotykania się z nią, jednak udało jej się namówić mnie na kawę w galerii. A teraz wyrzucam sobie, że to wyjątkowo głupi pomysł. Nie rozumiem, dlaczego tak bardzo zależy jej na rozmowie twarzą w twarz. Moja przygoda z Kosmą miała miejsce miesiące po ich rozstaniu. Próba nawiązania jakiejkolwiek relacji ze mną wydaje się być absurdalna.Ciepłe kakao z konfiturą wiśniową nie zawiodło. Utuliło mnie do snu, bym poranek mogła przywitać z radością. Obiecałam Erykowi, że do końca tygodnia przekażę mu prowadzone przeze mnie projekty, a w bonusie otrzyma mojego asystenta, który na drodze negocjacji uznał, że zostaje w firmie. Jestem przekonana, że dla Juliana to najlepsze rozwiązanie, zarówno zawodowe, jak i prywatne. Nieco obawiałam się reakcji Kosmy, ale szybko przegoniłam te myśli, bo nie zamierzałam zamartwiać się na zapas. Pierwszy raz od tygodniu obudziłam się w bardzo dobrym nastroju i chciałam, aby to poczucie zostało ze mną jak najdłużej.
Eryk, w przerwie na lunch chciał, byśmy wyskoczyli coś zjeść do pobliskiej knajpki, ale musiałam odmówić. Ten czas miałam już zarezerwowany dla pani Rotterman. Oczywiście, zgodnie z jej prośbą, trzymałam to w tajemnicy. Po lunchu, Eryk miał zaplanowane jakieś spotkania, więc zgodnie uznaliśmy, że mogę sobie zrobić małe wagary i dziś już nie wracać do biura. Z przyjemnością wykorzystam ten czas na małe zakupy. Przydałoby mi się znów nowe wdzianko w nieco większym rozmiarze. Jak będę przyrastała w takim tempie, to pozostanie mi jedynie elastyczna odzież sportowa. Uśmiechnęłam się do własnych myśli i pogładziłam zaokrąglony brzuszek, bo zdaje się, że dzieciaki podzielały moje zdanie fikając w moim brzuchu koziołki.
Zakupy pochłonęły mnie na tyle, że przestałam kontrolować czas i dopiero dzwonek telefonu przywołał mnie do rzeczywistości. To Maria dobijała się uznając, że ją wystawiłam. Przeprosiłam i zapewniłam, że dołączę do niej za kilka minut.
Jakież było moje zdziwienie, kiedy po dotarciu na umówione miejsce, nie zastałam jej. Przy próbie połączenia załączała się poczta głosowa. Próbowałam podpytać kelnerkę, ale piętnaście minut temu dopiero zaczęła swoją zmianę, a koleżanka, która obsługiwała wcześniej już wyszła. Zamówiłam sałatkę z grillowanym łososiem i herbatę imbirową. Najwidoczniej przyjdzie mi zjeść posiłek jedynie we własnym towarzystwie.
Już opuszczałam galerię, kiedy zadzwonił Julian z informacją, że Kosma pojawił się w biurze. Podobno wygląda, jak siedem nieszczęść i warczy na wszystkich, a do tego dokumenty, których szuka mam przy sobie, bo miałam w planach popracować nad nimi wieczorem. Uspokoiłam asystenta, że podrzucę za chwilkę papiery do firmy, ale nie będę wchodziła, tylko zostawię je na recepcji. Moje relacje z Kosmą były już wystarczająco trudne. Nie chciałam dziś się z nim spotykać.Zostawiłam dokumenty na recepcji i poprosiłam, by poinformowano Juliana. Już wracałam do samochodu, kiedy usłyszałam głos Kosmy. Zaklęłam w duchu. Spotkanie z nim, to ostatnie na co miałam ochotę. Zdarzenia, które rozegrały się chwilę później, mój mózg rejestrował w zwolnionym tempie. Nagle Kosma zaczął biec w moją stronę i coś wykrzykiwał, ale nie mogłam go zrozumieć, bo zagłuszał ryk silnika samochodu, który jechał prosto na mnie. Za kierownicą siedziała kobieta. Powinnam była uciekać, ale moje nogi stały w miejscu, jakby je ktoś przykleił do podłoża. Poczułam silne szarpnięcie i upadłam na chodnik. Ostatnie, co pamiętam, to pisk opon i odgłos tłuczonego szkła. Potem nastał błogi spokój i spowiła mnie ciemność.
Spokojny i czuły głos Wiktora namawiał mnie, bym otworzyła oczy. Starałam się unieść powieki, ale koszmarny ból głowy udaremniał moje wysiłki. Chciałam uspokoić przyjaciela i powiedzieć, że nic mi nie jest, ale z mojego gardła wydostał się jedynie jakiś bełkot. Poczułam, jak Wiki wtula policzek w moją dłoń.
- No obudź się królewno – szeptał – Walcz. Potrafisz. Proszę cię, nie zostawiaj mnie. Nie zniosę tego po raz drugi. Tylko ty mi zostałaś.
Zmusiłam się, by uchylić nieco powieki. Zbolała i przerażona twarz mojego przyjaciela była mokra od łez. Ostatni raz widziałam łzy na twarzy Wiktora, kiedy żegnaliśmy naszego przyjaciela. Świeżo upieczeni osiemnastolatkowie, wchodziliśmy w dorosłe życie w poczuciu ogromnej straty, z sercem wypełnionym poczuciem winy. Nie bardzo rozumiałam, co się ze mną dzieje. Coś złego musiało się wydarzyć, że tak go poruszyło. Chciałam go przytulić i wesprzeć, ale moje ciało zupełnie mnie nie słuchało. Poczułam ukłucie i chłód rozpływający się w moich żyłach. Na powrót ogarnął mnie błogi spokój i ciemność. Miałam wrażenie, że ta sytuacja powtarza się raz za razem. Kiedy wybudzałam się, ktoś podawał mi jakiś zastrzyk i znów odpływałam w nicość.
Kiedy wreszcie otworzyłam oczy, w pomieszczeniupanował półmrok. Szpitalna aparatura wydawała równomierne piski. Na krześle obokmojego łóżka siedział Wiktor. Jego głowa była wsparta na materacu, tuż przymojej dłoni. Oddychał miarowo. Chyba spał. Na krześle, przy ścianie, zauważyłamjeszcze jedną postać. To też był mężczyzna. Ze wszystkich sił próbowałam sobieprzypomnieć, co ja robię w tym miejscu, ale w głowie miałam pustkę. Poczułamjakieś dziwne łaskotanie w brzuchu.Uniosłam dłoń i z przerażeniem uświadomiłam sobie, że jestem w ciąży. Moja dłońgładziła całkiem spory, ciążowy brzuszek. Mój ciążowy brzuszek. To jakiś żart?
CZYTASZ
Pamiątka z wakacji
RomanceZ tegorocznych wakacji Iga przywiozła wyjątkową pamiątkę. Dni spędzone na Rodos, skąpanej w słońcu greckiej wyspie, były cudownie beztroskie. Wypoczęła, przeżyła gorący romans i wróciła do swojego życia z kolorowymi wspomnieniami. Po dwóch miesiącac...