Iga
Ze snu wybudziły mnie dziwne szepty. Właściwie, to była jakaś kłótnia. Kobiecy głos i dwa, nie, trzy głosy męskie. Kiedy uświadomiłam sobie, że to moi rodzice uprawiają szermierkę słowną z Wiktorem i Erykiem, poczułam, jak zaciska mi się ze strachu żołądek. Moja rodzicielka już wie, że zostanie babcią. Słowa: moja córka nie będzie wychowywała bękartów – dudniły mi w uszach.
Przychodzi w życiu człowieka taki moment, kiedy doznaje olśnienia. Właśnie w tej chwili zrozumiałam, że niespełnione oczekiwania mojej matki, względem mojej osoby, to jej problem. To tylko i wyłącznie jej problem. W konkursie na matkę roku przegrałaby nawet z sójką. Dlatego teraz będzie musiała wypić piwo, którego nawarzyła.- Co tutaj się dzieje? – wychrypiałam zaspanym głosem.
- Iga – moja matka podeszła bliżej łóżka – Myśleliśmy z ojcem, że ta farsa z odwołaniem ślubu była twoją największą głupotą, no, ale to – wskazała ręką na mój brzuch – to dowodzi, że wychowaliśmy samolubną kretynkę. Czy ty kiedykolwiek słyszałaś o czymś takim, jak antykoncepcja?
W pokoju nastała cisza. Panowie chyba doznali szoku tyradą mojej matki. A ja, chyba pierwszy raz w życiu nie poczułam się wgnieciona w ziemię. Spojrzałam w jej zagniewane, kpiące spojrzenie i ze spokojem w głosie zapytałam
- Kim pani jest?
W odpowiedzi, moja rodzicielka otworzyła usta ze zdumienia. Spoglądała to na mnie, to na ojca. Wiktor podszedł do mnie i poprosił Eryka, by natychmiast sprowadził lekarza. Ojciec podszedł do matki, objął ją ramieniem i chciał wyprowadzić z sali, ale ta nie ustępowała.
- Jak to, kim ja jestem? – warknęła – Jestem twoją matką, niewdzięczna dziewucho!
- Wiktor – chwyciłam go za nadgarstek – Czy ta bezczelna kobieta, naprawdę, jest moją matką?
Na to pytanie, ojciec, niemal przemocą, wyciągnął matkę z sali. Kiedy tylko wyszli, uśmiechnęłam się i puściłam oczko do przyjaciela. Ten rozpromienił się, jakby właśnie wygrał milion w totka.
- Kocham cię wariatko – mówiąc to przytulił mnie, a ja poczułam się bezpieczna.
Pan doktor, znajomy Eryka, poinformował uprzejmie rodziców, że jedyną osobą, jaką upoważniłam do otrzymywania informacji na temat mojego stanu zdrowia jest Wiktor, więc żadnych szczegółów się nie dowiedzą, chyba, że ode mnie samej. Ponieważ jest rodzicem i wyobraża sobie, jak wielki musi być ich niepokój, może zdradzić ogólnikowo kilka faktów. Rodzice dowiedzieli się o wypadku, o urazie głowy i o tym, że problemy z pamięcią, a tym samym z rozpoznawaniem osób, są częstym powikłaniem w takich przypadkach. Wymuszanie wspomnień, to stres, który w żaden sposób nie przysłuży się mojemu zdrowiu, a tym bardziej ciąży. Czas jest tu najlepszym sprzymierzeńcem.
Ojciec poprosił Wiktora na rozmowę, a Eryk został, by dotrzymać mi towarzystwa. Ten przysunął krzesło do mojego łóżka i przysiadł, a jego twarz zdradzała zaniepokojenie.
- Eryk – uśmiechnęłam się do niego – Wyluzuj.
- To był żart? – uniósł brwi z niedowierzaniem.
- Tak – poczułam, jak rumieniec zalewa mi policzki.
Eryk wstał, chwycił moją twarz w dłonie i musnął ustami czoło.
- Powiesz mi, jakim cudem taka jędza mogła wychować tak wspaniałą istotę? – zapytał roześmiany.
- Na moje szczęście była zbyt zajęta dbaniem o siebie – na te słowa roześmialiśmy się oboje.
Po kilkunastu minutach dołączył do nas Wiki.
- Wymiatasz królewno – podszedł do mnie roześmiany – Jednak, jak cię znam, najpóźniej jutrzejszego poranka, będą trawiły cię wyrzuty sumienia i gotowa będziesz jej się do wszystkiego przyznać, a co najgorsze, jeszcze przeprosić.
- Nie tym razem Wiki – chwyciłam jego dłoń – Nazwała moje dzieci, a swoje wnuki, bękartami. Ta kobieta nie zasługuje na to, by uczestniczyć w naszym życiu do czasu, aż nie zrozumie, jak wielki popełniła błąd.
Wiktor przyglądał mi się dłuższą chwilę, aż jego oczy zrobiły się niebezpiecznie błyszczące.
- Jestem z ciebie dumny królewno – otulił mnie ramionami. – Będziesz cudowną matką – wyszepta.
Eryk
Potrzebowałem kofeiny. Iga spokojnie spała, więc mogłem wymknąć się do szpitalnej kafejki z minimalnym poczuciem winy, że zostawiam ją samą. Wychodząc z sali wpadłem na rozwścieczoną kobietę, a tuż za nią stał Wiktor i jakiś mężczyzna. Wiki bezgłośnie, ruchem warg, wyartykułował jedno słowo „rodzice". Od razu poczułem, jak mięśnie mojego karku spinają się boleśnie. Kobieta próbowała mnie staranować. Była opryskliwa, a jej spojrzenie mogłoby przestraszyć samego diabła. Jednak ja, odruchowo blokowałem wejście. Iga potrzebowała odpoczynku, a ta kobieta, to chodzące tornado. Kiedy warknęła, że tam leży jej dziecko, nieco zluzowałem. Przemknęła mi myśl, że te nerwy to z obawy o Igę, więc przesunąłem się, by mogła wejść. I już w następnej chwili zrozumiałem, że to był błąd. Kiedy zauważyła, Igi ciążowy brzuszek, natychmiast stanęła przy mnie i dźgając palcem wskazującym mój tors, syczała zajadle- Czy to ty wpędziłeś moją dziewczynkę w tarapaty? – oddychała głośno – Ten brzuch to twoja sprawka?
Wiki wszedł między nas i poprosił, by się uspokoiła. To nie miejsce, ani czas na taką rozmowę. Jednak ta nie odpuszczała.
- Ożenisz się z nią, jak tylko opuści szpital. – warczała groźnie - Moja córka nie będzie wychowywała bękartów.
W tym momencie zrozumiałem, dlaczego Wiktor chronił Igę przed matką. Żałowałem tylko, że nie byliśmy bardziej skuteczni. Iga, to jej jedyne dziecko. Co w tę babę wstąpiło? Tak niewiele brakowało, a straciłaby ją. Ją i wnuki. Nasza ostrzejsza wymiana zdań wybudziła Igę. Pani Majewska zdawała się być w szoku na wieść, że córka jej nie rozpoznaje. Czyżby los się nad nami zlitował? Udało nam się wyciągnąć rozzłoszczoną mamuśkę z sali. Zaproponowałem rozmowę z lekarzem, który był już przygotowany na taką ewentualność. Czekaliśmy chwilę przed gabinetem, aż będzie mógł nas przyjąć, Matka Igi warczała, jak nakręcona. Strzelała pretensjami w stronę męża, niczym z karabinu maszynowego.
- Po jaką cholerę pozwoliłeś jej na te studia? Po co były te zagraniczne staże? Wiedziałeś, że jest ambitna, a w konsekwencji stanie się samodzielna! Trzeba było ją ściągnąć do domu miesiące temu. Może wtedy Igorowi udałoby się ją przeprosić, a teraz z radością oczekiwalibyśmy wnuków.
- Kochanie – pan Majewski zdawał się być wyjątkowo spokojny, jakby wybuch małżonki nie robił na nim najmniejszego wrażenia – Nasze wnuki niebawem przyjdą na świat, więc coś z twojego planu zdaje się realizować.
Słowa męża podziałały na panią Majewską jak zaklęcie milczenia. Zapanowała cudowna cisza. Państwo Majewscy zostali poproszeni do gabinetu, a ja mogłem wrócić do Igi. Może, gdyby Kosma był świadkiem tego, co chwilę temu miało miejsce, zrozumiałby, że sam niekiedy zachowuje się dokładnie tak, jak pani Majewska. Właśnie takie zachowania oddalają go od Igi. Teraz i ja lepiej rozumiałem tę kobietę.
CZYTASZ
Pamiątka z wakacji
RomanceZ tegorocznych wakacji Iga przywiozła wyjątkową pamiątkę. Dni spędzone na Rodos, skąpanej w słońcu greckiej wyspie, były cudownie beztroskie. Wypoczęła, przeżyła gorący romans i wróciła do swojego życia z kolorowymi wspomnieniami. Po dwóch miesiącac...