Scorpius stał z palcami mocno zaciśniętymi na swojej różyczce, próbując wymyślić, co powinien zrobić. Z jednej strony pragnął wrócić do rodzinnego domu i pomóc ojcu, z drugiej wiedział, że Draco potrafi walczyć, zwłaszcza, że jako przeciwników wyznaczono mu zaledwie dwóch czarodziei. Z podobnymi rozterkami mierzyli się jego towarzysze. Albus wiedział, że powinien jak szybciej dotrzeć do matki żeby ta się o niego nie martwiła, a Rose mogła jedynie myśleć o tym, że prawdopodobnie jej oboje rodzice są w rękach ludzi, którzy zaatakowali Ministerstwo.
- Dlaczego nie zabrałaś nas do nory?- zapytał w końcu młody Potter, wyrywając kuzynkę z wiru mrocznych myśli.- Dlaczego to miejsce?- w jego głowie kłębiła się masa myśli, ale jakoś tylko o to potrafił zapytać w tamtej chwili.
- Nie wiem, nie myślałam o celu podróży tylko o tym by uciec przed uderzeniem- odparła nieco roztrzęsionym głosem.- Nie dosięgłam profesora...
- Nic mu nie będzie- odparł pewnie Scorpius.- Nie takie rzeczy przetrwał- w pewnym sensie starał się przekonać o tym nie tylko innych, ale również siebie.- Ale racja, nora to teraz chyba najbezpieczniejsze miejsce, zwłaszcza dla was. Jeśli Harry i twoja matka zabezpieczyli się w Ministerstwie to wątpię żeby tym draniom udało się ich złapać, a dopóki tego nie zrobią, nie ma, kto podpisać rezygnacji i poddać ministerstwa, a to oznacza, że nie przejmą władzy. Społeczeństwo dalej będzie miało swoją „głowę"- Rose potaknęła.- Jeśli chciałbym nakłonić waszych rodziców do poddania się to wy bylibyście kluczem. Nie pozwolą was skrzywdzić.
- A kto im pomoże?- zapytał Albus.
- Raczej nie my- stwierdziła dziewczyna.- Cześć aurorów już działa, Zakon też na pewno już coś robi, a my powinniśmy się ukryć żeby nie kusić losu- było sporo racji w tym, co powiedziała, ale jej kuzyn nie wyglądał na przekonanego.- Proszę cię, nie mów nic głupiego Albusie.
- Ale kiedy mi się naprawdę wydaje, że coś możemy zrobić- oboje patrzyli na niego z minami, które mówiły „co niby"?- Nasi rodzice, mając tyle lat, co my teraz, brali udział w wojnie, ba byli na pierwszej linii i ani myśleli się cofnąć.
- Ale oni chcąc nie chcąc mieli już doświadczenie w takich sytuacjach i mieli wsparcie, a ty najwidoczniej chcesz ukryć się przed napastnikami i rodziną- stwierdziła dziewczyna.- Poza tym, jak byś chciał pomóc? Ministerstwo jest odcięte, wnętrze jest pełne zakładników a na zewnątrz zgromadzili się aurorzy i prawdopodobnie członkowie Zakonu. Po co my tam?
Młody Potter zacisnął mocno usta. Sam nie wiedział, co mogliby zrobić, ale wiedział, że jeśli pójdą do nory to rodzina ich tam zamknie i nie będą mogli nic zrobić ani pewnie nawet powiedzieć na temat tej sytuacji.
- Musimy coś zrobić!- nie wytrzymał w końcu.- Czy tylko ja mam dość wytykania mnie przez pryzmat moich wspaniałych rodziców!? Czy tylko ja chcę zęby świat zobaczył mnie Albusa Pottera a nie syna Wielkiego Harry'ego Pottera?- Scorpius spojrzał na Rose, wiedząc, że dziewczyna od dawna czuła to samo, co jej kuzyn.- Nie mówię żebyśmy już teraz poszli i niezdarnie coś zrobili, bo to nie ma sensu, ale nie ukrywajmy się bezpiecznej norze jak małe, przerażone dzieci. Nie to zrobiliby nasi rodzice.
- A co z waszymi bliskimi?- zapytał Scorpius.- Będą się zamartwiać.
Albus westchnął głośno, opuszczając głowę z rezygnacją.
- Jak im się to udało?- obaj spojrzeli na Rose.- Jakim cudem grupa, której nie dostrzegło społeczeństwo, zdołała zająć Ministerstwo. Jaką siłą oni muszą dysponować?
- Może nie chodzi o siłę i liczebność tylko efekt zaskoczenia- zauważył blondyn.- Nikt się tego nie spodziewał, atak na Ministerstwo wydawał się czymś po prostu niemożliwym. Pewnie ludzie nawet nie zdążyli zareagować, a mimo rozporządzenia waszych rodziców, poza aurorami mało, kto potrafi się naprawdę bronić. Urzędnicy kostnieją za tymi swoimi biurkami. Później pewnie odebrali im różdżki i po wszystkim. Biuro Pottera się obroniło, bo to aurorzy, oni żyją z walki z przestępcami.
CZYTASZ
Scorose (opowiadanie zawieszone)
FanfictionTo nie tak, że każdy Gryfon i Ślizgon to odwieczny wróg, a już na pewno nie w wiele lat po wojnie i upadku Voldemorta. Przyjaciela można w końcu znaleźć dosłownie wszędzie, nawet wśród tak zwanych wrogów swojej własnej rodziny. Co sprawi, że urocza...