Tamta noc upłynęła w milczeniu, chociaż nie można powiedzieć, że któreś z nich spało. Cała trójka wierciła się w swoich posłaniach, ale sen nie nadchodził, zwłaszcza, że co jakiś czas nawiedzały ich Patronusy, przysyłane przez zagniewanych krewnych. Rose walczyła ze swoim sumieniem i pragnieniem powrotu by chronić brata. Hugo musiał czuć się okropnie, gorzej niż ona, chociaż to ją zaatakowano w trakcie na pozór spokojnego, przyjemnego dnia.
- Chociaż spróbuj zasnąć- powiedział młody Malfoy, który nie mogąc spać, zajrzał żeby sprawdzić jak się trzyma dziewczyna.
- I kto to mówi- zrezygnowana usiadła i odgarnęła włosy, których cała masa otaczała jej zmęczoną twarz. Blondyn podszedł i przysiadł na skraju zajmowanego przez nią posłania.
- Albus w końcu zasnął i strasznie chrapie- oznajmił, sprawiając, że na twarzy dziewczyny zamajaczył uśmiech.- Nie wolisz zamienić się miejscami, w końcu możesz spać z kuzynem- stwierdził kierując swój wzrok prosto na nią.
- Ani myślę, podoba mi się, że chociaż pokój dostałam osobny, chociaż już cię tu przywiało Kudłaczu.
- To ty nie wiesz Marcepanku, że ja uwielbiam zakradać się nocami do pokojów dziewczyn?- zażartował, szczerząc się do niej.
- Zawsze wiedziałam, że jesteś raczej nienormalny, ale teraz mam dowód, powinnam była bardziej wierzyć swojemu ojcu. Pewnie mnie teraz przeklina za to, że się z wami ukryłam.
- Wiesz, dzięki temu bardziej go przypominasz. W końcu, jeśli chodzi o twoich rodziców to on był bardziej lekkomyślny. Do tej pory byłaś inteligentna jak matka, pora na odrobinę szaleństwa, a jutro połączysz obie strony medalu i wymyślisz, co mamy zrobić.
- A jak powiem, że powinniśmy wracać, to pomożesz mi zawlec Albusa do nory?- blondyn przyjrzał się jej dokładnie.
- Przecież chcesz tego samego, co on- dziewczyna nie rozumiała.- Nie chcesz być cieniem rodziców, chcesz dowieść swojej wartości i pokazać, że jesteś godna swojego nazwiska, zwłaszcza tak skomplikowanego, bo podwójnego.
- Tylko żeby tego dokonać trzeba mieć plan, aby coś zrobić- podkuliła kolana i objęła je ramionami.- A ja nie wiem jak moglibyśmy cokolwiek zrobić. Jeśli wrócimy do domu to nas zamkną, ale aktualnie sami zatrzasnęliśmy się w tym domku. Obawiam się, że przyjdzie nam tu przesiedzieć całe zagrożenie.
- Kto wiem, może faktycznie tak będzie, ale nie ma co się poddawać. W końcu, co trzy głowy to niej jedna.
- W takim razie ci, którzy właśnie próbują odbić Ministerstwo mają ich znacznie więcej, a do tego posiadają przydatne doświadczenie- Scorpius wzruszył ramionami.
- A kto powiedział, że tu nie potrzeba świeżego spojrzenia i nowego podejścia do sprawy?- dziewczyna jedynie zacisnęła mocno usta, próbując odnaleźć to samo pozytywne spojrzenie na sytuacje, które prezentował blondyn.- Ale teraz się tym nie martw Marcepanku i naprawdę spróbuj zasnąć, jutro będzie cały dzień na zamartwianie i planowanie.
- Ty lepiej też to zrób. Kopnij Albusa to pewnie przekręci się na drugi bok i przestanie chrapać.
Blondyn jedynie się uśmiechnął szeroko, kręcąc lekko głową, po czym wstał i wyszedł z pokoju, dając jej jeszcze znać gestami żeby się położyła. Faktycznie to był ciężki dzień i nikt nie wiedział, co ich czeka, gdy wstanie słońce.
A trzeba przyznać, że sprawy nie tyle się skomplikowały w trakcie tamtej nocy, co raczej pozostały w beznadziejnym stanie.
Bladym świtem Scorpius teleportował się do Londynu żeby poszukać nieco informacji i wrócił do nich z najnowszym wydaniem Proroka Codziennego, którego pracownicy przez całą noc ciężko pracowali, aby przekazać społeczeństwu najważniejsze informacje. Rose w pierwszym odruchu nakrzyczała na niego, że postąpił tak bezmyślnie, ale zamilkła, gdy blondyn przeprosił ją i wręczył jej gazetę, nie potrafią ukryć smutku i współczucia.
CZYTASZ
Scorose (opowiadanie zawieszone)
FanficTo nie tak, że każdy Gryfon i Ślizgon to odwieczny wróg, a już na pewno nie w wiele lat po wojnie i upadku Voldemorta. Przyjaciela można w końcu znaleźć dosłownie wszędzie, nawet wśród tak zwanych wrogów swojej własnej rodziny. Co sprawi, że urocza...