Wybaczcie opóźnienie, ale kolejny rozdział już gotowy.
Dajcie znać, jak się podobało
*******************************
Dla kogoś, kto każdego niemal dnia uważnie przeglądał gazety, a co ważniejsze pochodził z mugolskiej rodziny i cieszył się niezmiernie z obecnej Minister Magii, rozpoznanie Rose nie było czymś trudnym. Właściwie młody mężczyzna, którego uratował Albus i Scorpius od razu poznał dziewczynę jednak nie posiadał zbyt wielkiej odwagi i postanowiwszy się ich posłuchać, szybko uciekł z miejsca napaści, obawiając się jak ta noc może się zakończyć. Doszedł jednak do wniosku, że poinformowanie kogoś spośród aurorów, którzy umknęli zasadzki jest dobrym pomysłem. Fakt, ataków na mugolaków przybywało bardzo szybko, ale wcześniej nie wspomniano o Rose i jej przyjaciołach, a tak się składa, że młody auror, który wysłuchał zeznań, znał aż za dobrze Ronalda Weasleya i szybko poinformował rodzeństwo starego aurora o poczynaniach dziewczyny.
To pociągnęło za sobą nagłą lawinę zdarzeń i rzeczywiści, dzięki rozpoznaniu napastników, udało się wyznaczyć kilka potencjalnych miejsc, które nadałyby się na kryjówkę dla grupy fanatyków, którzy trzymali ministerstwo w szachu od kilku dni. Kilka prób odbicia tego najważniejszego ośrodka magii w Anglii została udaremniona nim właściwie rozpoczęto działania, jednak ataku na siedzibę napastników nikt się nie spodziewał i gdy spora grupa członków Zakonu Feniksa zjawiła się w niej, nikt tak naprawdę nie był gotowy do ataku.
Najbardziej rozwścieczona była Ginny Potter, która marzyła o tym by znaleźć syna i powiedzieć mu do słuchu, co myśli o tej bezmyślnej próbie ukrywania się z dala od rodziny. Nim jednak udało się jej do niego dotrzeć, musiała się zmierzyć z tymi napastnikami, którzy zdążyli sięgnąć po różdżki.
W tym czasie Scorpius, pozbawiony swojej broni, dalej walczył z przywódcą fanatyków, używając gołych pięści, co było dość rzadko spotykaną metodą wśród czarodziei, jednak jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma, a tak się składa, że jego prawy sierpowy nie należał do najgorszych. Niestety w budynku nie ukrywał się tylko jeden wróg. Jeden z pomocników mężczyzny w garniturze wpadł niespodziewanie do pokoju i tylko refleks Rose ocalił blondyna. Dziewczyna wykorzystała cały swój impet, aby odepchnąć chłopaka poza zasięg zaklęcia, które zostało rzucone przez mężczyznę w drzwiach. Tym czasem Albus, uderzywszy owego napastnika, wymknął się z pokoju żeby znaleźć ich różdżki i co ważniejsze torebkę Rose, która zawierała broń dla uwięzionych czarodziejów
- Nie uciekniecie mi!- zagrzmiał mężczyzna w garniturze.- Nie wypuszczę was, nie teraz, gdy mam w rękach klucz do sukcesu! Nie pozwolę!
- Uprzedzaliśmy, że długo tu nie zabawimy- przypomniał mu Albus, rzucając Scorpiusowi i kuzynce ich różdżki.- Na nas pora.
Przywódca grupy fanatyków rzucił zaklęcie, które rozbiło się na tarczy blondyna jednak w tej samej chwili w pokoju pojawili się kolejni przeciwnicy, którzy odebrali Rose i jej przyjaciołom przewagę liczebną i zmusili ich do obrony. Tych troje wiedziało, że jeśli nie uciekną, czym prędzej z tamtego miejsca to któraś ze stron ich złapie i zamknie. O ile wizja uwiezienia w rodzinnym domu nie była aż tak straszna, o tyle pojmanie przez wroga i wykorzystanie do obalenia Ministerstwa zmobilizowało ich do przypomnienia sobie wszelkich sztuczek przydatnych w walce.
Nie byli jednak sami w budynku i w pewnym momencie w pokoju pojawiło się dwoje członków Zakonu, których Rose znała. Dało to młodym czas żeby umknąć z pokoju do pomieszczenia, które było mniej zatłoczone, nim jednak zdołali się złapać za ręce i teleportować, jeden z przeciwników rzucił celne zaklęcie, które uderzyło w Albusa, raniąc dotkliwie jego nogę. Młody Potter wrzasnął i osunął się na ziemie, pod czas, gdy jego najlepszy przyjaciel zajął się napastnikiem.
CZYTASZ
Scorose (opowiadanie zawieszone)
Fiksi PenggemarTo nie tak, że każdy Gryfon i Ślizgon to odwieczny wróg, a już na pewno nie w wiele lat po wojnie i upadku Voldemorta. Przyjaciela można w końcu znaleźć dosłownie wszędzie, nawet wśród tak zwanych wrogów swojej własnej rodziny. Co sprawi, że urocza...