14. (Nie) jak Edward Nożycoręki

92 10 7
                                    

Albus dotarł do domu Malfoyów, który został szybko odbudowany dzięki magii i nie było już widać szkód wyrządzonych przez wybuch, który miał miejsce w trakcie pierwszego dnia oblężenia Ministerstwa. Scorpius wrócił tam już kilka dni wcześniej, a zaraz potem przeniesiono tam również jego ojciec, który mimo wszelkich magicznych możliwości medycznych, nie odzyskał czucia w nogach. Jak twierdzili lekarze, niektóre rany są zbyt głębokie żeby się w pełni zagoić. Tak o to Draco Malfoy został przytwierdzony do wózka inwalidzkiego, którym jednak nie było się aż tak trudno przemieszczać, gdy dysponowało się magią.

- Co z nim?- zapytał brunet, siadając na byle jak pościelonym łóżku przyjaciela.- Radzi sobie?

- Jest całkiem dobrze- przyznał Scorpius chociaż było widać, że coś go męczy.- Siedzi w swoim gabinecie i powoli dochodzi do siebie, ale jakoś nie wygląda na zachwyconego takim życiem.

- Mogło być gorzej- przypomniał mu Albus. – Pewnie potrzebuje czasu żeby się do tego przyzwyczaić. Jak teraz będzie ganiał uczniów po korytarzach, niższy był chyba tylko profesor Flitwick- stwierdził wspominając starego nauczyciela swoich rodziców.

- Pewnie tak, ale jeszcze nie postanowił czy wróci do Hogwartu, chociaż o dziwo twój wuj go do tego namawia, co wywołuje w moim ojcu chyba coś na podobieństwo zawału serca.

- Taaa, wujek Ron stał się dziwny- przyznał mu Albus.

Prawda była taka, że po tym jak Draco Malfoy swoim ciałem ocalił nie tylko Scorpiusa, ale i Rose, Ron ostatecznie zdołał mu wybaczyć i zapomnieć o przeszłości. Ba stał się kimś na podobieństwo przyjaciela dla starego Malfoya. To on pomógł w przetransportowaniu Dracona do domu i w przygotowaniu wszystkiego żeby było łatwiej poruszać się mu po domu. Jak widać ojcowska miłość naprawdę nie zna granic i to uczucie wdzięczności za ocalenie pierworodnej przed bolesnymi ranami albo i śmiercią, sprawiło, że przeszłość odeszła w zapomnienie.

- A co w ogóle z tobą i Rose?- Scorpius nagle przerwał niezdarne składanie ubrań i spojrzał na przyjaciela.- Wiesz przez ułamek sekundy w szpitalu myślałem, że wy jakoś się dogadaliście i będziecie mnie dobijać swoim migdaleniem, a tu nic takiego. Jakieś wieść z tego frontu?

- Sam nie wiem, znasz Rose, ona zawsze trochę dziwna była- Albus musiał mu przyznać rację.- Ona wie, co ja o tym myślę i co czuję, ale jakoś się nagle wycofała i nawet nie wiem gdzie teraz się chowa.

- To akurat jest proste- zapewnił go Albus.- Poszła z moim ojcem do sklepu z różdżkami przeprosić za „pożyczenie" różdżek i jakoś tak wyszło, że postanowił odpracować straty moralne, chociaż właściciel nie robił problemów.

- Chcesz mi powiedzieć, że sama odpracowuje nasze pomysł?- Albus przytaknął.- Dlaczego ja nic o tym nie wiem?

- Nie wiem, ja też się od ojca dowiedziałem, ale znasz Rose, ona się pewnie zamartwiała tamtym włamaniem i teraz oczyszcza sobie sumienie. Poza tym ma serdecznie dosyć dziennikarzy. Jak wyszło na jaw, że ona rozpracowała sposób dostania się do Ministerstwa to wszyscy chcą z nią rozmawiać, a że ciocia Hermiona jest na celowniku to teraz lekko nie mają. Pod ich domem ciągle są jacyś reporterzy, którzy pytają o referendum i o Rose oraz naszą przygodę.

- Czy ty jesteś o to zazdrosny czy mi się tylko wydaje?- zapytał blondyn, przyglądając się przyjacielowi, który tylko machnął ręką.

- A gdzie tam, już udowodniłem, co chciałem teraz już żaden idiota w szkole nie powie, że zawdzięczam wszystko tylko nazwisku. To będzie piękny ostatni rok. A teraz wraca do siebie nim matka się zorientuje, że zniknąłem, ciągle się martwi, że ten wariat jest na wolności. Ustalili w końcu, kto to taki- oznajmił wstając.- To Eryk Yaxley, syn tego no... Corbana Yaxleya. Jego ojciec umarł w kilka dni po tym jak trafił do Azkabanu, jego matka też zbyt długo nie wytrzymała. Ponoć babka go wychowywała we Francji, dlatego nic o nim nie wiedzieliśmy.

Scorose (opowiadanie zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz