14. Proszę nie mów nikomu.

77 7 0
                                    

Dzisiaj już poszłam do szkoły. Muszę się dowiedzieć co się dzieje w tym mieście. Zaparkowałam samochód. Wysiadłam, rozjebałam się za znajomymi twarzami. Przy autobusie zobaczyłam Scotta, Stilesa, Kirę, Malie i Lydie rozmawiali. Był tam także Mason i Liam. Podeszłam do nich.

- Hej. Stało się coś?

- Wczoraj uciekł Donavan. Znalazłem go, ale musimy znaleźć Tracy. - wyjaśnił alfą

- Pomogę.

Dyskutowali coś że Mason nie jest w ich kręgu. Później temat przeniósł się na Tracy.

- Co zrobimy jak ja złapiemy? - spytał Stiles.

- Zabijmy ją. - powiedziała Malia. Mason patrzył raz na Stilesa, raz na Malie.

- Mocne. - stwierdził.

- Najpierw ja znajdźmy, a resztę ustalimy później.

Poszliśmy na lekcje pierwsza była historia. Niestety chodziłam na nią sama, ale był też Theo. Nie podoba mi się on. Lekcja minęła szybko. Wyszłam na przerwę, szłam do szafki ale ktoś mnie zatrzymał.

- Poczekaj.

- Co?

- Chcę zawieść z tobą znajomość.

- Coś nie chce mi się wierzyć. - podeszłam do szafki i ją otworzyłam. Wyjełam książki na następne lekcje. Zamknęłam ją. On dalej stał obok mnie.

- Może inaczej, spotkajmy się po lekcjach.

- Co masz teraz? - spytałam.

- Biologię.

- Ja mam z trenerem. Więc do później.

Poszłam pod sale gdzie mam lekcje. Jak zwykle trener gadał i się wściekał na innych. Zadzwonił dzwonek ale nie na przerwę, napisała do mnie Kira. Tracy jest w szkole. Trzeba coś z tym zrobić. Wyszłam z sali szukałam Scotta, jak go znalazłam podeszłam do niego.

- Co robimy? - po chwili zauważyłam także Liama.

- Idziemy do klasy historycznej. Tam ona jest.

Byliśmy przed nią, uczniowie którzy mieli w niej lekcje wyszli z niej. Weszliśmy do środka, na końcu sali była Tracy i Hayden która próbowała jej pomóc.
Dziwnie się zachowuje, po chwili złapałam rękę Hayden widziałam u niej, pazury jak u wilkołaka.
Powoli podchodzilismy do niej, Scott przodem, a my z tyłu.

- Tracy. - powiedział Scott. - Tracy. - powtórzył. - Tracy. Puść ją. - puściła rękę brunetki, ma krew na ręce.

- Idą po nas. - odezwał się po raz pierwszy. I zemdlała. A raczej się przewróciłam z jej ust wyleciała srebrna ciecz. Dużo średniej cieczy. Scott wyniósł ją z sali, wyszedł na korytarz, ja za nim. Za rogu wyszli Stiles i Lydia, otworzyli drzwi. Wyszliśmy ze szkoły. Wsiedliśmy do jeepa Stilesa, usiadłam z przodu nie miałam zamiaru z ta dziewczyna siedzieć na tyle. Lydia wróciła do szkoły, a my pojechaliśmy do lecznicy dla zwierząt.

Weszliśmy do lecznicy, Deton powiedził żeby ją położył na stole. Wziął latarkę, otwierał palcami oczy i świecił w nie latarką. Mówił coś ale nie to chciałam wiedzieć.

- Co się z nią stało? - spytałam.

- Nie wiem. Ale ta substancja przypomina rtęć.

Alan wysypał wokół nich popiół z jarzębu, byłam na tyle daleko że mnie nie uwięził w środku.

- Spokojnie Tracy nie przejdzie przez jarząb.

- Właśnie tego się boję.

- My dwaj wyjdziemy ale oni nie. - powiedził mając na myśli alfę i dziewczynę.

Trybryda ~ Teen Wolf & The orginal | A.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz