Następnego ranka, zgodnie z ustaleniami, Starszy Lan podszedł do Wei Yinga godzinę po tym, jak na lekcjach zaczęto opowiadać o jego demonicznej kultywacji.
— Wei WuXian, czy mogę prosić na słowo. — Wszystko, co otrzymał, to puste spojrzenie zza metalowej maski, zanim młody człowiek spojrzał na uczniów i wskazał na jednego.
SiZhui wystąpił naprzód. — Seniorze Wei, będziemy kontynuować ćwiczenia aż do twojego powrotu. — Skłonił się, po czym zwrócił się do pozostałych uczniów i zawołał. — Powtórzmy od kroku pierwszego i zachowajmy płynność. — Potem zajął jego miejsce, a wszyscy zaczęli poruszać się jak jeden mąż.
— ... — Wei Ying przeszedł na drugą stronę areny, po czym stał tam w milczeniu, obserwując i czekając, aż Starszy Lan przemówi, obserwując, jak uczniowie przechodzą z kroku na krok. Zirytowany Wei Ying pstryknął palcami, aby zwrócić na siebie uwagę Starszego Lana.
— Muszę tylko zapytać o twoją demoniczną kultywację. Ani razu nie grałeś na swoim narzędziu kultywacyjnym... a czytałem, że jeśli nie... chyba że usunąłeś całą urażoną energię ze swojego ciała? — Stał tam patrząc na Wei Yinga, który spojrzał na niego, zanim westchnął z energią z głębokiego wyjęcia fletu, a następnie zaczął obracać nim w palcach przed własną twarzą.
— Nie używam go.
— Wiem to; proszę nie myśl, że o to chodzi. Książki i zwoje, które czytałem, jasno stwierdzają, że istnieje limit czasu, w którym można się powstrzymać, zanim pęknie twoja samokontrola i będziesz zmuszony przez urażoną energię, aby go użyć, a nie zawsze da się to kontrolować. W rzeczywistości nie ma nikogo, kto nie byłby kontrolowany.
— ... Hmm. — Przestał kręcić fletem dokładnie w momencie, gdy znajdował się tuż przed jego twarzą, dokładnie między oczami. W ten sposób Starszy Lan musiał spojrzeć na oba lub odwrócić wzrok. — Już opanowałem. Bez gwałtownych reakcji.
— O... Opanowałeś... jak to w ogóle możliwe... to znaczy... rdzeń, który jest w tobie jest... Młodego Panicza Mo i był niesamowicie słaby.
— Był. — Wei Ying schował swój flet z powrotem za pas, a następnie wykonał kilka ćwiczeń oddechowych, aby Starszy Lan mógł powiedzieć, jak teraz czuje się jego rdzeń. Wei Ying prawie miał ochotę zachichotać, gdy starzec cofnął się kilka stóp z rozdziawionymi ustami, mimo że nie pokazał całkowitej siły swojego złotego rdzenia.
— Jak... jak to możliwe Wei WuXian? Powinno to zająć wiele, wiele lat. Jak... udało ci się uformować rdzeń do choćby ułamka tego... jaki miałeś? — W jego głosie nie było żadnych negatywnych uczuć, tylko zdziwienie.
Wei Ying cofnął swój rdzeń i umieścił go z powrotem w swojej skórze, tak aby był całkowicie ukryty, po czym podszedł do starca z lodowatym spojrzeniem i głosem, który również ociekał chłodem. — Dlaczego ci to mówię. Mężczyzny, który nie puścił urazy, która wypełniała jego serce nawet po jej śmierci, dawno temu. Z tego powodu złamałeś nawet... ile własnych zasad w twojej nienawiść do mnie? Twoja arogancja jest twoją hańbą. Pamiętaj o tym, kiedy udajesz, że jesteś tak sprawiedliwy. — Nie czekając na odpowiedź, odwrócił się i wrócił do swoich uczniów, którym nie pozwolił poczuć swojego rdzenia. Kątem oka obserwował, jak Starszy Lan opuszcza arenę prawie w biegu. Kolejna zasada, którą łamiesz staruszku.
XiChen obserwował, jak jego wujek omal nie przetoczył się przez drzwi do pokoju WangJiego. — Wujku, co się dzieje?
— Nie mogę w to uwierzyć... on... jego złoty rdzeń... — Szybko usiadł na poduszce, zdumiony tym, co udało się Wei Yingowi.
— Wujku, co on zrobił? — Nalał filiżankę herbaty i dopiero gdy wujek ją popijał, odpowiedział na jego pytanie.
— Udało mu się uformować ten żenująco słaby rdzeń Młodego Panicza Mo, aż jest teraz znacznie silniejszy niż ten, który miał wcześniej.
— To nie jest możliwe. To...
— Wiem, że to niemożliwe, ale pokazał mi swoją siłę i to jest... niesamowite. Kiedy zapytałem go, jak mu się to udało... — Starszy Lan urwał, czując, jak ogarnia go poczucie winy. Wei Ying miał rację. Nie był w stanie wybaczyć dawno zmarłej kobiecie, że nie przestrzegała zasad Sekty i była tak pełna energii i życia... poza innymi powodami sprawiedliwości... Westchnął.
— Powiedział ci?
— Nie, zapytał, dlaczego miałby powiedzieć mężczyźnie, który nie potrafił wyzbyć się niechęci do jego dawno zmarłej matki, i powiedział, że złamałem przy tym zasady naszej własnej Sekty.
— Wujku.
— On ma rację. Odkąd tu przyjechał i tak wiele lat po jej śmierci, trzymam tą złość, dumę i urazę w stosunku do jego matki, wciąż trzymam je tak blisko mojego serca. Jednak niektóre z niechęci, które do niej żywiłem... są nawet gorsze, niż wie Wei Ying.
— ... — XiChen nie wiedział, co powiedzieć.
— Ma też rację, że złamałem nasze własne zasady, kładąc swoje uczucia u jego stóp od chwili, gdy przybył tutaj pierwszego dnia. Widziałem w nim tylko jego matkę i traktowałam go tak, jakby nigdy nie powodował niczego poza kłopotami wszystkim wokół niego. Rzuciłem mu to nawet w twarz tamtego dnia, kiedy go wyrzuciliśmy. — Westchnął, patrząc na łóżko, w którym leżał WangJi. — Nigdy nie przyszło mi do głowy, że moje działania wobec niego są możliwe tylko... jeśli złamię nasze własne zasady. Przykładem są zasady, których mam przestrzegać.
Tego popołudnia, kiedy Starszy Lan wciąż odczuwał ból po porannej rozmowie... on i XiChen wysłali juniora, aby zapytał, czy Wei Ying uprzejmie przyjdzie do Sali Konferencyjnej po zakończeniu jego lekcji.
Obaj siedzieli przy stole i pili herbatę, rozmawiając o tym i tamtym, aż padł na nich ciemny cień. Podnieśli wzrok i zobaczyli, że czeka tam Wei Ying.
— Proszę usiąść Wei WuXian. — XiChen wskazał na poduszkę i po kilku napiętych chwilach patrzył, jak Wei Ying wreszcie usiadł. — Masz ochotę na herbatę?
— Nie.
Jedno słowo było tak samo twarde i zimne, jak każde, które kiedykolwiek wypowiadał w ostatnich dniach.
— Przepraszam, że tak cię nazywam, ale uważam, że wszyscy nasi nauczyciele chcieliby porozmawiać o pewnych rzeczach po pewnym czasie nauczania.
— Nie.
— Czy jest coś, o czym chciałbyś w ogóle wspomnieć? Nie musi to dotyczyć twoich lekcji czy uczniów.
— Cokolwiek powiesz?
— Tak. — Starszy Lan spojrzał szybko na Wei Yinga z nadzieją.
— Bardzo dobrze... Starszy Lan... czy nie sądzisz, że czas poinformować swojego Przywódcę o prawdziwych zasadach Sekty?
— Co? — Obaj powiedzieli jak jeden mąż, ale głos Starszego Lana zdradzał jego zmartwienie.
— Prawda... że tak bardzo lubisz takie rzeczy... mam rację? — Wei Ying obserwował parę uważnie i czekał.
— Tak. — Powiedział Starszy Lan cichym, niepewnym głosem.
— Więc... spróbuj zacząć od brakujących kanji i dlaczego zostały usunięte... to był początek większości, prawda? — Kiedy starszy siedział tam z pochyloną głową, Wei Ying przemówił bezpośrednio do Przywódcy, a w jego głosie nie pojawiały się żadne emocje. — Miałeś drugiego wujka... wiedziałeś o tym Przywódco Sekty? Wszystko sprowadza się do niego... i jego śmierci.
___________________________________________________________________
Oj... dzieję się...
Pamiętajcie o motywującej gwiazdce!
11.12.21 15:55
CZYTASZ
Wei Ying's Destroyed Heart || TŁUMACZENIE PL
FanfictionAutorka zmieniła to, co wydarzyło się w świątyni, zapraszam na jej wizję tej historii! Ten zły wygrał, a Wei Ying przegrał... wszystko. Wei Ying zostaje odrzucony nie tylko przez wszystkich, których znał... ale i miłość swojego życia, Lan Zhana. Wsz...