Rano Wei Ying zaczął powoli się budzić o piątej rano, zastanawiając się, czy kiedykolwiek będzie mógł spać do południa. Gdy opuścił świat snów, zdał sobie sprawę, że z boku jego głowy dobiega dźwięk. Przypomniało mu to bicie serca... otoczyły go ramiona... był mocno trzymany... słyszał... oddech w jego klatce piersiowej, która unosiła się i opadała. Nagle poczuł, jak jedna z ramion odsuwa się od jego pleców, po czym dłoń oparła się o tył jego głowy, jakby próbowała go uspokoić.
— Wei Ying... naprawdę tu jesteś... nie byłeś tylko snem... w końcu cię odzyskałem...
Wei Ying nie ruszał się z miejsca, słuchając Lan Zhana.
— Przysięgam, od tej chwili będę Cię chronić z całego serca. Nigdy... więcej ...
Wei Ying poczuł, jak łzy palą jego oczy na chwilę przed opuszczeniem ich. — ... — powoli uniósł głowę, by spojrzeć w dół na Lan Zhana, ale zobaczył tylko, że mężczyzna bacznie go obserwuje, jakby nie mógł uwierzyć, że tu jest.
Lan Zhan poczuł, jak rozgrzewają mu się uszy i wiedział, że trochę się zarumieniły na myśl, że Wei Ying słyszy jego słowa.
Wei Ying tylko spojrzał mu w oczy, prawda była taka, że czuł to samo, ale uraz serca... i nawet jego dusza była wciąż "surowa" i musiał trzymać serce na dystans w każdy możliwy sposób. Żeby mieć pewność, że jeśli znowu zostanie wyrzucony, nie będzie to tak załamujące. — HanGuang-Jun? — wypowiadając te słowa, próbował usiąść, ale Lan Zhan nie pozwolił mu się od siebie odsunąć. — Powinienem był spać, śniąc ten sen.
— Opowiedz mi o swoim śnie.
— Siedziałem w naprawdę gęstej mgle. Nie było słychać żadnych dźwięków, czuć żadnych zapachów... widzieć żadnych ludzi... nic, tylko ja, ale... nagle... usłyszałem, jak wołasz moje imię. Po prostu siedziałem tam, chcąc pozostać mały i cichy, ale wciąż mnie wołałeś. Wołałeś mnie setki razy, ale w ogóle ci nie odpowiedziałem. Myślałem, że po prostu się poddasz i znowu zostawisz w ciszy, ale nagle pojawiłeś się tam, usiadłeś obok mnie, podniosłeś mnie i nie puściłeś. Mówiłem ci, żebyś wrócił, należałeś do żywych, musiałeś wrócić do swojego życia... ale ty powiedziałeś...
— Co powiedziałem?
— Przysiągłeś, że już nigdy nie zostawisz mnie w spokoju. Powiedziałeś, że już nigdy nie zostawisz mnie tak zagubionego... HanGuang-Jun, dlaczego odmówiłeś mi zostawienia mnie tam?
— Lan Zhan. Proszę, nazwij mnie tak jeszcze raz... nawet jeśli mnie nienawidzisz... — przestał mówić, kiedy Wei Ying zadrżał i szloch uciekł z jego ust, po czym przez krótką chwilę cicho szlochał. — Wei Ying?
— Jeszcze nie rozumiesz... Tak było, bo nie potrafiłem cię nienawidzić... dlatego jestem tak popaprany, że kaszlę krwią. — zamknął oczy i przyłożył głowę do piersi Lan Zhana. — Każdego ranka i wieczoru medytowałem, żeby szkolić moje serce, aby cię nienawidziło, każdego ranka budziłem się i musiałem to robić w kółko, codziennie... Stałem się tak niestabilny, że wymiotowałem krwią... Musiałem cię nienawidzić... Musiałem się nauczyć, jak cię nienawidzić, ale za każdym razem, gdy próbowałem... znowu kaszlałem krwią... ale nie mogłem przestać próbować. — jego ręce chwyciły materiał szaty Lan Zhana. — Dlaczego to nie zadziałało?
— To znaczy, że nadal próbujesz mnie nienawidzić, odkąd tu przyjechałeś?
— Dlaczego nie mogę cię nienawidzić? — jego głos był tak cichy i zraniony, gdy zadał to pytanie. — Lan Zhan... dlaczego?
— Od teraz po prostu przestań próbować mnie nienawidzić, ponieważ rani cię to tylko do tego stopnia, że marniejesz w oczach. — uniósł twarz Wei Yinga, aby mógł na niego spojrzeć, i patrzył, jak Wei Ying bierze głęboki oddech, jakby się na coś zdecydował.
— Myślę, że znam sposób, który sprawi, że mnie znienawidzisz lub będziesz tak zniesmaczony, że wyrzucisz mnie na dobre?
— Nigdy tego nie zrobię. — powiedział z determinacją. Nic i nikt już nigdy nie zrobi z niego takiego potwora.
— Nie wiesz, jeden talizm... — urwał, gdy Lan Zhan uniósł rękę, by odsłonić obcą wstążkę na jego nadgarstku.
Kolory były białe, niebieskie, czerwone i czarne. Każdy spleciony z innymi. Na jej długości przebiegały węzły, ale na różnych szerokościach. W miejscu, gdzie była zawiązana, zwisała mała metalowa zawieszka.
— Co to jest? — jednak jego palec przesuwał się po niej, gdy jego serce miotało się przy wyborze użytych kolorów. Kiedy jej dotknął, zdał sobie sprawę, że była wykonana z metalu. — Myślałem, że to sznurek, ale to metal.
— Zrobienie tego zajęło mi prawie sześć miesięcy prób i błędów. Blokuje jakikolwiek źle zamierzony talizman wymierzony we mnie lub przed umieszczeniem na mnie. W końcu mam rację i teraz, jeśli spojrzysz na czyjś nadgarstek, będą mieli jeden w swoich kolorach... to są kolory mojej sekty i twoje kolory. Zaufaj mi Ying, nikt już nigdy nie zmusi mnie do odwrócenia się od ciebie. Jak myślisz, co mogłoby mnie od ciebie odwrócić?
Szybko ponownie ukrył twarz w klatce piersiowej Lan Zhana, gdy jego palce zacisnęły się na jego szacie tak mocno, jak tylko mogły, żeby mógł się nawet zmusić do wypowiedzenia słów, które próbowały uciec od pierwszego spotkania tego człowieka. Wziął głęboki oddech, a następnie wypuścił go powoli, by uspokoić bijące serce. — Lan Zhan... ja... byłem w tobie zakochany, odkąd pierwszy raz zobaczyłem cię stojącego w świetle księżyca wiele lat temu. Nienawidziłem pomysłu, że zwracasz uwagę na kogokolwiek innego, więc kazałem ci zwracać uwagę na mnie i tylko na mnie. Nie chciałem, żeby ktokolwiek inny niż ja cię denerwował. Nigdy nie powiedziałem ci, co masz powiedzieć komuś, żeby się wkurzył. Nigdy nie chciałem, żeby ktokolwiek cię rozzłościł lub... sprawił, że się uśmiechniesz... zaśmiejesz, czy cokolwiek innego. Chciałem żebyś patrzył tylko na mnie, uśmiechał się tylko do mnie, a ty tylko się na mnie gniewał, zwracał uwagę tylko na mnie. W Jaskini Rzezi, kiedy zapytałem, czy lubisz tę kobietę, nie mogłem pozwolić ci powiedzieć tak, więc cię odciąłem cię od siebie. Chciałem, żebyś był mój i, żebym nigdy nie musiał się tobą dzielić, więc okazuje się, że jestem... obcinaczem rękawów, ale tylko dla ciebie... Kocham cię, c-c-c-czy teraz mnie nienawidzisz? — on... nie mógł podnieść głowy, by spojrzeć na człowieka, który prawie zamarł w chwili, gdy zaczął mówić. Poczuł, jak ciało Lan Zhana drży, jego serce bije szybciej, jego oddech zdawał się być zablokowany w jego klatce piersiowej, ponieważ w ogóle się nie unosi ani nie opada. Wiedział, co nadchodzi, i postanowił po prostu poczekać na obrzydzenie Lan Zhana i kolejne wyrzucenie.
________________________________________________________
GUYS MAMY TO!
Wei Ying przyznał się do tego, że kocha Lan Zhana!
Teraz tylko czekać na odpowiedź...
Jeśli wam się podobało, zostawcie gwiazdkę!
28.01.22 20:15
CZYTASZ
Wei Ying's Destroyed Heart || TŁUMACZENIE PL
FanfictionAutorka zmieniła to, co wydarzyło się w świątyni, zapraszam na jej wizję tej historii! Ten zły wygrał, a Wei Ying przegrał... wszystko. Wei Ying zostaje odrzucony nie tylko przez wszystkich, których znał... ale i miłość swojego życia, Lan Zhana. Wsz...