2.

929 27 12
                                    

Nawet ten jebany samochód mi się kojarzył z Adrianem,ale gdy włączyłam muzykę odrazu zrobiło się weselej.
Szymon patrzył się na mnie jak na pojebaną,ale po chwili też złapał rytm Cypisa.
-Przepraszam,muszę się pocieszyć.-powiedziałam.
Szybko zeszło nam dojechanie na miejsce,ściszyłam muzykę i wyszłam z Szymonem razem z auta.
-Daj rękę.-powiedziałam do Szymona na co on to zrobił.
Pociągnęłam go za sobą,szliśmy alejką,przypomniało mi się jak szłam tutaj jeszcze tydzień temu sama w środku nocy ze łzami w oczach.
Zatrzymałam się przy celu.
Spojrzałam na Szymona już ze łzami w oczach...
Wpatrywał się w zdjęcie Adriana.
-Jestem podobny do taty...-powiedział.
Nie odezwałam się na co on na mnie spojrzał.
-Mamo,tata pewnie nie chciałby żebyś płakała...-powiedział nadal trzymając moją rękę.
-Przepraszam,nie powinnam cię tu zabierać,wiedziałam co się stanie.-zaczęłam ryczeć jeszcze mocniej.
Szymon chyba nie wiedział co zrobić,więc mnie przytulił.
-Chcesz jechać do dziadka ?-spytałam.
-Tak,zrobi mi te pyszne naleśniki.-powiedział lekko się uśmiechając.
Jeszcze chwile patrzyłam na płytę.
-Niedługo przyjdę...-powiedziałam,nadal mając łzy w oczach.
Poszłam z Szymonem do auta,nie odzywałam się przez całą drogę aż do momentu jak dojechałam pod dom taty.
Zaprowadziłam Szymona pod drzwi i zapukałam.
Tata wpuścił Szymona do środka i kazał mu poczekać.
-Byłaś u Adriana,że masz takie zapłakane oczy ?-spytał.
-Szymon chciał jechać...-powiedziałam opuszczając głowę.
-Może zostaniesz i zjesz z nami obiad ? Akurat zrobiłem.-powiedział.
-Nie,pojadę do Adriana,obiecałam mu,że niedługo przyjadę...
-Przyjedź potem do nas,zrobię ci coś do jedzenia,bo wiem,że nie zjesz sama z siebie.-powiedział,ah tak wiedział o moich problemach z jedzeniem od czasu mojego załamania.
-Przyjadę wieczorem...-wsiadłam szybko do auta.
Ruszyłam na cmentarz,byłam szczęśliwa,że spędzę z Adrianem chociaż trochę czasu,tak jak dawniej,chodź to nigdy nie było to samo co przytulić się do niego i spojrzeć w oczy...
To nie było to samo przejeżdżać tą samą ulicą bez niego obok...
Dojechałam.
Znowu zaczęłam do niego gadać.
-Wiem,że pewnie masz dość mojego przychodzenia tutaj,ale przyszłam tutaj bo...-rozpłakałam się ponownie-chciałam powiedzieć,że dziś pierwszy raz od 8,5 lat odważyłam się wejść do garażu,usiąść na motocykl,wtedy przypomniało mi się jaka szczęśliwa byłam kiedy jechałam na nim wtulona w Ciebie,a teraz nie mogę nawet tego zrobić,Szymon bardzo mnie wspiera,lecz nadal nie czuje się dobrze,nie jem jak mi nikt nie przypomni,gdyby nie mój tata byłabym już pewnie martwa z głodu,wreszcie byłabym z tobą i nie musiała cierpieć tutaj...przez ten czas zrozumiałam co znaczy miłość,jest to coś co czujesz mocniej dopiero po stracie tej osoby...-w tym momencie przypomniały mi się jego słowa „Nie zostawię Cię skarbie..."-Obiecałeś,mi że mnie nie zostawisz,tak bardzo chcę żebyś wrócił...-patrzyłam się ma zdjęcie które widniało na płycie,był na nim uśmiechnięty,zrobiłam mu je dwa dni przed tym jak go straciłam na zawsze.
-Chciałabym chociaż Cię przeprosić,za to,że byliśmy pokłóceni kiedy odszedłeś na zawsze,bo nigdy nie znalazłam na to okazji...
Teraz już wiem,jak bardzo zawiniłam,to moja wina,że nie żyjesz...-znowu zaczynałam obwiniać się o wszytsko-gdybyś pojechał ze mną na pogotowie nie poszedłbyś do Josha...przepraszam...-z chwili na chwilę gorzej płakałam.
-To nie twoja wina...-usłyszałam głos za sobą lecz gdy się odwróciłam nikogo za mną nie było,brzmiał jak głos Adriana.
Byłam zmieszana przez chwilę.
Siedziałam płacząc nad grobem jeszcze godzinę lub o wiele wiele więcej,nie liczyłam czasu,było ciemno...
Zadzwonił do mnie tata.
-To przyjdziesz do mnie czy nie ?-spytał.
-Jestem u Adriana...-powiedziałam z płaczem.
-Wracaj już,zrobię ci coś do jedzenia.
-Zaraz będę...-rozłączyłam się.
Schyliłam się do marmurowej płyty i przytuliłam się do niej mocno.
-Kocham Cię...-wyszeptałam przez łzy.
Uśmiechnęłam się lekko zanim odchodziłam i poszłam szybkim krokiem do auta.
Pojechałam do taty i wlazłam bez pukania.
-Szymon pytał gdzie pojechałaś.-powiedział.
-I co mu powiedziałeś ?
-Kupić mu niespodziankę.
-To teraz mu coś kup.-powiedziałam zdejmując buty i wieszając kurtkę.
-Tak długo Cię nie było,że poszedł spać,musisz w końcu się trochę ogarnąć,Adriana nie ma,pogódź się z tym.
-Próbuje okej ?! Jest mi w chuj trudno,a ty jeszcze mi mówisz,że go nie ma jakbym kurwa tego nie wiedziała ?!-krzyknęłam.
-Szymon mówił,że cały czas płaczesz więc próbuje ci to uświadomić.
-Wiesz co ? Już nie mam ochoty na żadne jedzenie,nie mam ochoty na nic !-krzyknęłam idąc na górę do mojego dawnego pokoju,trzasnęłam drzwiami.
Nic się tam nie zmieniło,na lustrze dalej wisiało zdjęcie z Adrianem...
Wzięłam je do ręki i kładąc się z nim na łóżko przytuliłam je do swojej klatki piersiowej.
Rozpłakałam się po raz któryś dzisiaj,ale wiedziałam,że muszę stać się lepsza dla Szymona...

My hot Daddy TOM 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz