6

585 20 4
                                    

Pev.Adrian
-Nie jadłam nic,jak mi ktoś nie przypomniał...pamiętam dzień gdy weszłam do naszego garażu,siedziałam na motocyklu i płakałam,wtedy wszedł Szymon...-przerwałem jej.
-Na serio kładłabyś się na moim grobie ?
-No serio,a jak miałabym cię przytulić ?
-Miejsza,jedziemy po Szymona.
Zapiąłem Bruna i wpuściłem go do auta.
Ubraliśmy się i wyjechaliśmy z domu,Aniela chciała jechać motocyklem,ale odpuściliśmy ten pomysł bo nie było by jak wziąć Szymona.
Zanim dojechaliśmy zatrzymałem się na stacji benzynowej.
Wyszedłem zatankować auto,Aniela wpatrywała się we mnie.
Uśmiechnąłem się do niej.
Nagle podbiegł po niej Bruno,przestała na mnie patrzeć,poszedłem zapłacić i wróciłem.
-Kochanie,a kupisz mi coś do jedzenia ?-spytała niepewnie.
-A co chcesz ?
-Nie wiem,zjadłabym batona...
-To zaraz przyjdę.
Wysiadłem z auta i poszedłem jej kupić batona.
Dałem jej go,a ona odrazu zaczęła jeść.
Ruszyłem,a po chwili byliśmy już koło domu Anieli taty.
-Pojedziemy na zakupy potem ?-spytała Aniela.
-Mhm...-opowiedziałem i wysiadłem z auta,a ona zaraz za mną z Brunem.
Otworzyłem drzwi i weszliśmy.
-Ooo jesteście mam obiad dla was.-powiedział jej tata już na wejściu.
Aniela zdjęła buty i pobiegła do stołu.
Poszedłem na górę zobaczyć do Szymona.
Nie spał więc wziąłem go na ręce i zniosłem na dół.
-Jak się spało ?-spytałem.
-Dobrze,dziadek zrobił mi naleśniki.
-I co ?Dobre były ?-próbowałem z nim zacząć rozmowę.
-Tak,mama zrobi mi takie w domu ?-spytał.
-Napewno zrobi.-uśmiechnąłem się.
Gdy doszedłem z Szymonem do stołu Aniela już jadła.
-Mamoo...-powiedział Szymon niepewnie.
-Tak ?-spytała z pełną buzią.
-Zrobisz mi w domu naleśniki takie jak robił mi dziadek ?
-Spróbuje...-opuściła wzrok.
Chyba czuła się jeszcze nieswojo w towarzystwie Szymona i moim po tak długim czasie.
Rozumiałem to,ale odnosiłem wrażenie,że mniej mnie kocha i że już nigdy nie wróci to co dawniej,ta wielka miłość,która była na początku...
-Adrian,a ty coś zjesz ?-spytał tata Anieli.
-Nie,dziękuje...-opowiedziałem puszczając Szymona na podłogę do psa.
Zaczął się z nim bawić.
Oparłem się o stół łokciami  i zacząłem
się w niego wpatrywać.
Chciałem żeby wróciła stara Aniela,ta energiczna i szczęśliwa laska która nie potrafiła przestać choćby na minutę gadać,choć czasem miałem dość teraz za tym tęskniłem.
Dam jej czas,może wróci stara ona,musiałem zrozumieć,że miała ten sen i może trudno jej sobie wyobrazić,że ja jednak żyje,a Szymon nie ma 7 lat tylko dopiero 3...
Spojrzałem na nią,kończyła jeść.
Kiedy zgadła także na mnie spojrzała i lekko się do mnie uśmiechnęła lecz w jej oczach pojawiły się łzy.
-Idziemy na górę ?-spytałem lekko zdezorientowany.
-Mhm...-opowiedziała wyciągając do mnie ręce.
W jej oczach pojawiły się jeszcze większe łzy.
Położyłem ją na łóżko kładąc się obok niej.
-Co się dzieje ?-spytałem patrząc na nią.
-Nie mogę tego wszystkiego ogarnąć,to dla mnie za dużo...-opuściła wzrok.
-To znaczy ?-spytałem przytulając ją.
-Nie mogę uwierzyć w to,że żyjesz...w to,że Szymon mówi do mnie mamo,to dla mnie za dużo,przepraszam,nie umiem być taka jak wcześniej...
-Nawet jak nie będziesz taka jak wcześniej,nie zostawię cię...-popatrzyła na mnie ze łzami w oczach i uśmiechnęła się.
-To dla mnie trudne,przepraszam jak będę przez jakiś czas bezuczuciowa...-powiedziała przytulając się do mojego torsu.
-Nic nie szkodzi mała,kocham Cię i nie martw się,wszystko się ułoży,zobaczysz...-przytuliłem jej głowę głaszcząc ją po włosach.

My hot Daddy TOM 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz