Rozdział IV

151 12 2
                                    

Coraline siedziała niemal do końca posiadówki przy stole rozmawiając z Victorią o życiu w Cork, nieco narzekając na tamtejszą pogodę i facetów.
- Czyli nie spotykałaś się z nikim odkąd rozstaliście się z Damiano? - zapytała zaskoczona przyjaciółka chłopaka unosząc brew.
- Spotykałam, ale tylko chwilowo, żaden z nich nie mógł znieść włoskiego temperamentu - zaśmiała się cicho spoglądając na Vic spod rzęs, a ta pokiwała głową dając jej do zrozumienia, że potrafi sobie to wyobrazić.
- My już będziemy się zbierać, Coraline, Mama jest zmęczona - oznajmił Giovanni wychodząc do ogrodu, ponieważ z czasem przenieśli się do salonu narzekając na wredne komary.
- Czy Cora nie może zostać? Obiecuję, że odprowadzę ją do domu - odezwał się Damiano patrząc to na rudowłosą, a to na jej ojca.
- Jeżeli chce to może, przecież ma 23 lata - zaśmiał się Giovanni, a następnie pożegnał się ze wszystkimi. Wchodząc do domu spojrzał jeszcze raz na córkę, którą pochłonęła rozmowa, był pewien, że powrót do Rzymu dobrze jej zrobi, ale nie spodziewał się, że tak szybko nawiąże kontakt z młodym Davidem.

Przyjaciele Damiano po spalonym, ostatnim papierosie również pożegnali się, przegłosowując, że pomału powinni zbierać się do domu. Szatyn odprowadził ich do drzwi
- Dajcie znać gdy będziecie w domach - poprosił, a Vic uśmiechnęła się lekko patrząc na przyjaciela spod rzęs.
- Daj znać jak będziesz miał czas, jutro rano - zachichotała blondynka sugestywnie na niego patrząc, a ten wywrócił oczami i puknął basistke kilkakrotnie palcem w czoło.
- Wyśpij się, bo majaczysz - mruknął cicho chłopak po czym pomachał im jeszcze raz i zamknął drzwi, wrócił na zewnątrz do rudowłosej, ale nie było jej przy stole.
- Coraline pomogła mi pozmywać i poszła na górę do łazienki - rzuciła cicho Rosa widząc zaskoczenie na twarzy syna, ten pokiwał głową ze zrozumieniem i pobiegł na górę.
Dziewczyna siedziała już w jego pokoju na parapecie wypalając w oknie papierosa.
- Ładnie to tak wkradać się do czyjegoś pokoju? - zapytał cicho szatyn zamykając za sobą drzwi. Coraline spojrzała na niego zaciągając się używką, Damiano obserwował tę czynność jak zahipnotyzowany, zahipnotyzowany zielonymi oczami rudego kociaka, tak ją kiedyś nazywał.
- Wybacz, po prostu gdyby Twoi rodzice się dowiedzieli mogę być pewna, że mój ojciec wiedziałby o tym przy najbliższej okazji - westchnęła dziewczyna opierając głową o ścianę. Zamknęła oczy wypuszczając dym w górę, Damiano nie mógł powstrzymać się przed zrobieniem jej zdjęcia, dlatego po chwili potajemnie wyciągnął telefon uwieczniając tę chwilę na fotografii.
Podszedł do niej wolnym krokiem i ukradł używkę z pomiędzy kobiecych palców.
- Chcesz przenocować? - zapytał cicho, a kiedy rudowłosa spojrzała na niego szybko dodał - Mógłbym przygotować dla Ciebie pokój gościnny - zachichotała na te słowa pod nosem, a po chwili prychnęła - To już nawet nie mogę nocować w łóżku przyjaciela? Porobiło się - westchnęła cicho zsuwając się z szerokiego parapetu.
- Jasne, że możesz, po prostu myślałem...
- Że tak będziesz miał więcej miejsca w najwygodniejszym łóżku, które znam? Egoista - rzuciła Coraline widocznie rozbawiona. David widząc ją w dobrym humorze uśmiechnął się szeroko, w końcu widział Russo tak, jak ją zapamiętał. Błyskotliwą, nieco uszczypliwą, ale zabawną i dobrą.
- To nie moja wina, że Twoje nogi i ręce są wszędzie gdy śpisz - westchnął teatralnie Damiano i rzucił się na łóżko.
- Już nie przesadzaj, mam tylko 163 centymetry wzrostu i 50 kilo wagi - pogroziła mu palcem rudowłosa zamykając okno - A tak poważnie to wrócę do domu. Nie musisz mnie odprowadzać, znam drogę, nie sądzę żeby było tu niebezpieczniej niż kilka lat temu  - stwierdziła dziewczyna zarzucając skórzaną kurtkę na ramiona. Damiano wstał zabierając z parapetu paczkę papiersów dotrzymując rudowłosej towarzystwa.
- Chętnie się przejdę - oznajmił gdy wyszli z jego domu, Cora co prawda chciała pożegnać się z rodzicami szatyna, ale światła na dole były zgaszone, prawdopodobnie byli już w sypilani.
- Jak mają się sprawy z Giorgią? - zapytała cicho, bo martwiła się o Damiano, zauważyła, że był cichszy niż zwykle, nawet w kręgu swoich najbliższych.
Szatyn najpierw wzruszył ramionami, a potem przetarł twarz dłońmi - Nie wiem, Cora, chyba dobrze... to znaczy - zatrzymał się na chwilę - Teraz to tylko sprawy kaucji za mieszkanie. Najgorsze jest to, że wzięła ze sobą Lego i Bidet, nie mówiąc mi o tym.
- Wyprowadziła się pod Twoją nieobecność? - zapytała zaskoczona rudowłosa spoglądając kątem oka na Damiano, ten pokiwał głową twierdząco po czym wziął długi wdech, a po chwili wypuścił ciężko powietrze przez usta.
- Tak, niestety. Byliśmy wtedy w trasie po Europie, wróciłem do pustego mieszkania, gdzie czekał na mnie list. Dwa dni opróżniałem barek, w sumie pewnie trwałoby to dłużej gdyby połowę alkoholu też nie zabrała - zaśmiał się gorzko, a Coraline się skrzywiła. Wiedziała, że David bywał trudny, szczególnie gdy znikał na kilka dni w swoim pokoju chowając się przed światem. Sami miewali w swoim szczeniackim związku ciche dni, oboje byli artystami, potrzebowali odskoczni, spokoju, ale to nie był powód dla którego zostawia się osobę, z która spędziło się trochę życia.
- Dziwne - stwierdziła krótko Coraline gdy znaleźli się przed domem jej rodziców.
Damiano spojrzał na nią śmiejąc się cicho pod nosem po czym wyciągnął ręce z kieszeni i objął rudowłosą przytulając ją do siebie.
- Tak, to bardzo dziwne - mruknął nieco rozbawiony jej słowem i zaciągnął się zapachem kobiety - Nie zmieniłaś perfum - stwierdził rozpoznając kwiatową woń. Coraline uniosła głowę i spojrzała na mężczyznę, na jej piegowatą twarz wkradł się delikatny uśmiech.
- Nie zmieniłam - potwierdziła jego słowa po czym odsunęła się powoli.
David stał tak patrząc na nią z nostalgicznym uśmiechem, a dziewczyna przychyliła głową mrużąc oczy.
- Brudna jestem? - zapytała cicho zauważając jak były chłopak lustruję wzrokiem jej twarz.
- Tym razem nie, choć było blisko - zaśmiał się krótko - Chciałabyś odwiedzić Arco Muto? - zapytał przypominając sobie ich wspólną wycieczkę do Anzio, położonego na południe od Rzymu. Kilka lat temu dziewczyna była zachwycona tym miejscem, więc Damiano wpadł na pomysł, że mogłoby ja to nieco odciągnąć od problemów, a może nawet natchnęłoby ją to do powrotu do malarstwa?
Coraline uśmiechnęła się nieco szerzej, gdy szatyn wspomniał o nadmorskim miasteczku.
- Kiedy? - uniosła brew zaciekawiona jego propozycją.
- Choćby jutro, wiesz... wziąłem sobie trochę wolnego by odpocząć. Wszystkim w zespole się to przyda, po długiej trasie koncertowej marzę tylko o spokoju - westchnął cicho wzruszając ramieniem.
Rudowłosa pokiwała głową zgadzając się na propozycje mężczyzny, była pewna, że dobrze im zrobi ten krótki wyjazd.
- Dobrze, w takim razie, do jutra - przytuliła Damiano na pożegnanie, po czym stanęła na palcach i cmoknęła krótko jego policzek.
- Do jutra - powiedział czekając aż zniknie za drzwiami po czym przyłożył dłoń do swojej twarzy nie mogąc uwierzyć w jaki sposób zadzialał ten krótki gest na jego ciało. Wrócił do domu nie mogąc odpędzić od siebie wspomnień o Coraline, Coraline, która znów pojawiła się w jego życiu.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
M O O N L I G H T [D.D.]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz