Rozdział VII

149 14 2
                                    

Damiano zatrzymał samochód pod domem rodziny Russo, spojrzał ukradkiem na rudowłosą dziewczynę, która wpatrywała się we własne, splecione dłonie. Nie odzywała się całą drogę, a David nie wiedział jak zagadać, zupełnie jak wtedy, kiedy pierwszy raz zostali sam na sam w jego pokoju.

"Coraline usiadła na dużym łóżku swojego przyjaciela, a ten wpatrywał się w nią jak w obraz, który zachwyca artystę w muzeum.
- Damiano, chcesz mnie pocałować? - zapytała pewnie rudowłosa, a widząc zmieszanie na młodej, przystojnej twarzy roześmiała się cicho - Czytałam, że jak chłopak patrzy na usta dziewczyny to znaczy, że chce ją pocałować - oznajmiła wzruszając ramionami. Szatyn spojrzał w zielone oczy przyjaciółki nie mogąc z siebie widusić ani jednego słowa. Stał czując jak pocą mu się ręce, dlaczego Cora zawsze musiała zadawać niewygodne pytania?"

- Dziękuję, że mnie tam zabrałeś, Damiano, już dawno nie czułam się tak wolna - wyszeptała dziewczyna, a z serca mężczyzny spadł głaz, już myślał, że rozstaną się w milczeniu.
- Cieszę się, że mogłaś się trochę rozerwać. Mi również to dobrze zrobiło - oznajmił odwracając się do rudowłosej. Gdy Russo na niego spojrzała, zauważył niemal natychmiast, że jej oczy błyszczały od łez. Przełknął głośno ślinę nachylając się w stronę byłej dziewczyny, chciał dotknąć jej policzka, zetrzeć pojedynczą łze, zapytać czy on jest powodem jej smutku, ale nie mógł. Zastygł w miejscu wpatrując się w smutne, zielone oczy.
- Nie myśl, że to przez Ciebie, Dami, za dużo emocji mi towarzyszyło tego dnia, to chyba dlatego - mruknęła po czym poklepała delikatnie męskie ramie - Jeszcze raz dziękuję - Russo ucałowała krótko żuchwe mężczyzny i wysiadła z auta zabierając ze sobą torbę. Zanim jednak zamknęła drzwiczki spojrzała jeszcze raz na szatyna.
- Tęskniłam za Twoimi pocałunkami - oznajmiła zgodnie z prawdą na co Damiano niemal wyskoczył z samochodu i ciężarem swojego ciała przygniótł byłą dziewczynę do auta.
- W takim razie nie dam Ci po prostu tak wrócić do domu, bez porządnego pożegnania - rzucił nachylając się nad rudowłosą, która zaskoczona opuściła plażową torbę i stając na palcach objęła Davida za szyje. Ten szybko wpił się czule w wargi zielonookiej, jakby bał się, że kobieta zaraz się ulotni lub zmieni zdanie. Coraline odwzajemniła oczocho każdy kolejny pocałunek przeczesując palcami brązowe, dłuższe włosy Damiano. Pod tą pieszczotą chłopak zamruczał w jej usta po czym powoli odsunął się i zajrzał w kocie oczy Russo.
- Dobranoc, Damiano - wyszeptała słodko Cora, jej oddech był znacznie przyspieszony, a policzki zaróżowione od nadmiaru emocji.
- Dobranoc, Coraline - uśmiechnął się chłopak opierając się o swój samochód, odprowadził dziewczynę wzrokiem do drzwi, a gdy te się za nią zamknęły usiadł za kierwonicą i skierował do domu rodziców.

- Wróciłam! - rzuciła Coraline pojawiając się w domu, pędem rzuciła się w stronę schodów niemal tracąc na nich równowagę. Chciała uniknąć pytań rodziców, a szczególnie Mamy która najchętniej znała by wszystkie szczegóły. Rudowłosa rzuciła się na łóżko próbując zrozumieć co właśnie się wydarzyło, nie mogła uwierzyć jak szybko Damiano potrafił pozbawić ją zdrowego rozsądku. Gdy puls dziewczyny się ustabilizował, wzięła prysznic i usiadła przy biurku, aby pierwszy raz od kilku miesięcy zacząć malować.

- Co Ty taki wesoły? - ojciec Damiano spojrzał na niego z nad gazety, którą właśnie przeglądał.
Młody David zaśmiał się tajemniczo i wzruszył ramionami opadając na sofę.
- To już nie można być po prostu o tak szczęśliwym? - zapytał zabierając jabłko z miski na owoce. Wgryzł się w nie z uśmiechem spoglądając na wchodzą do salonu Mame.
- Cześć synku, jak było? - kobieta usiadła obok patrząc na Damiano podejrzanie.
- Chyba dobrze, uśmiech nie schodzi mu z twarzy - mruknął Daniele odkładając czasopismo na bok.
Rosa wbiła wzrok w syna czekając na jakiąkolwiek odpowiedź, ale ten tylko uśmiechnął się szeroko.
- Mówiłem - wzruszył ramieniem mąż Rosy, a ta westchnęła ciężko.
- No mów, Dami, jak było?!
- Bardzo przyjemnie - mruknął David po czym uścisnął Mamę mocno - Jadę do studia.
- Co, teraz? - zapytał zdziwiony Daniele, a potem spojrzał na Rosę, która tylko pokiwała z niedowierzaniem głową.
- Tak, teraz, Tato - rzucił szatyn przed wyjściem i już go nie było.

- Coraline, jest wpół do jedenastej! - zawołała Alexandra pukając do drzwi pokoju córki, od dawna nie zamykała ich na klucz, co bardzo panią Russo zdziwiło.
Otworzyła jej zaspana, zielone oczy były przekrwione, a niebieska satynowa piżama poplamiona farbami.
- Malowałaś? - Matka rudowłosej miała na twarzy wypisane zaskoczenie - Nie opowiedziałaś jak było wczoraj z Damiano - mruknęła z wyrzutem.
- Mamo, spałam cztery godziny... zdycham. Potrzebuję kawy i zimnego prysznica, potem Ci opowiem - Coraline wyminęła swoją rodzicielkę i powolnym krokiem zeszła do kuchni, gdzie przy kuchennej wysepce siedział nikt inny jak David, już chciała odwrócić się na pięcie i zniknąć, ale chłopak był szybszy.
- Damiano wpadł zapytać czy potrzebujemy dzisiaj Twojej pomocy w ogrodzie, ponoć przygotował niespodziankę - oznajmiła z sugestywnym uśmiechem Alexandra popychając lekko córkę do środka kuchni. Coraline próbowała pokazać Matce aby się nie godziła, ale ta udała że nie rozumie i po chwili rzuciła.
- Nie mam nic przeciwko jeżeli dzisiaj nie będzie Cię ze mną w ogrodzie - oznajmiła, a Cora niemal zabiła ją wzrokiem.
- Malowałaś? - odezwał się David lustrując wzrokiem poplamiony strój rudowłosej, uśmiechnął się pod nosem przypominając sobie ich igraszki na strychu, gdzie jej ojciec miał swoją pracownie z obrazami.
- Trochę - westchnęła Coraline podchodząc do kawiarki gdzie nalała sobie nieco espresso do małej filiżanki - Dlatego potrzebuję snu. Chociaż dwóch krótkich godzin - mruknęła - Chodź - rzuciła w stronę Damiano i skierowała się z powrotem do pokoju. Gdy zamknęła za nimi drzwi, David podszedł do biurka i usiadł przy nim studiując wzrokiem obraz, który przedstawiał klify w Anzio, był piękny i bardzo realistyczny. Kiedy chłopak się odwrócił, Russo była już w łóżku okryta kołdrą, leżała na boku patrząc na niego tymi zielonymi oczami, mógłby przysiądz, że nigdy nie widział piękniejszych oczu.
- Zajęło Ci to tylko jedną noc? - zapytał zasłaniając okno bordowymi zasłonami, zdjął buty i jeansy po czym dołączył do Cory, która pokiwała głową twierdząco.
- Dlatego jeszcze nie ma detali - oznajmiła dziewczyna czując na plecach wtulający się w nie tors Davida.
- I już jest piękny - stwierdził cicho mężczyzna kładąc głowę na miękkiej poduszce, okrył się kołdrą i czując ciepło kobiecego ciała przymknął powieki.
- Myślałam, że tylko ja potrzebuje snu - wyszeptała Russo odwracając sie ostrożnie przodem do szatyna.
- Byłem do siódmej w studiu, pisałem - oznajmił otwierając oczy - Chyba nam obojgu przyda się sen - uśmiechnął się lekko po czym ucałował czule czoło rudowłosej.
- Śpij - mruknął krótko zamykając oczy.

"Nie potrafiłam Ci powiedzieć, że na Tobie zaczyna i kończy się mój świat

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

"Nie potrafiłam Ci powiedzieć, że na Tobie zaczyna i kończy się mój świat."

M O O N L I G H T [D.D.]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz