Rozdział XII

147 10 1
                                    

Rzym tętnił życiem, na ulicach było pełno turystów, którzy co chwilę fotografowali starą architekturę miasta. Damiano i Coraline usiedli przy jednym ze stolików w Luna e L'Altra szukając przytulnego zacisza, aby w spokoju zjeść śniadanie.
Nie czekali długo na obsługę, którą okazał się być nikt inny jak Giuseppe. Rudowłosa podniosła wzrok z nad jadłospisu i uśmiechnęła się szeroko rozpoznając od razu mężczyznę, oprócz tego, że jego włosy stały sie całkiem siwe niezbyt się zmienił.
- Coraline, Damiano - uśmiech zagościł na nieco pomarszczonej twarzy właściciela - Dobrze Was widzieć... ile lat minęło, pięć?
- Siedem, jutro będzie siedem, Giuseppe - oznajmił David z uśmiechem i chwycił dłoń rudowłosej.
- Wiedziałem, że będziecie razem - pokiwał głową twierdząco - Przygotuje Wam najlepsze śniadanie, na mój koszt - pokiwał palcem złowrogo, gdy Damiano już chciał coś powiedzieć - Nie odmawia się starcom - zaśmiał się krótko i zniknął w kuchni.
- Mam deja vu - Coraline spojrzała na chłopaka śmiejąc się pod nosem.

Po zjedzonym śniadaniu, które okazało się być mistrzowskie, Damiano odwiózł rudowłosą do domu, obiecując, że odezwie się wieczorem. Miał w planach spotkać się z pozostała trójką w studiu by zrobić burzę mózgów i wymyślić melodię do tekstu, który napisał po spotkaniu z Coraline.
Dlatego też Russo postanowiła zająć się czymś pożytecznym, najpierw pomogła swojej Mamie w ogrodzie, a po przygotowanym przez Ojca obiedzie zamknęła się w swoim pokoju by w ciszy móc dokończyć obraz. Zajęło jej to kolejne kilka godzin i dopiero wiadomość od Damiano wybudziła ją z twórczego transu.

"Wróciłem do domu, masz ochotę na filmowy maraton?"

Rudowłosa uśmiechnęła się do siebie odczytując wiadomość, zdecydowanie miała ochotę na towarzystwo Davida, nieważne co mieliby robić.

"Wezmę prysznic i przyjdę."

Odpowiedziała na wiadomość odstawiając obraz do wyschnięcia na sztalugę, chyba po raz pierwszy od dłuższego czasu była zadowolona ze swojej pracy.
W czasie gdy Coraline była zajęta przygotowaniem do wyjścia, Damiano zamieniał swój pokój w małą sale kinową przypominając sobie, że jego Ojciec miał na strychu schowany projektor. Wszedł więc po wysuwanych schodach na górę od razu zauważając zakurzone, szare urządzenie. Dmuchnął w niego krótko by pozbyć się nadmiaru kurzu zabrał ze sobą do pokoju.
- Damiano, do Ciebie! - usłyszał głos Matki i zbiegł na dół myśląc, że to rudowłosa. Zaskoczenie wymalowało się na jego twarzy gdy w progu domu zastał Giorgie.
- Cześć - brunetka uśmiechnęła się niepewnie - Przeszkadzam? - uniosła brew zauważając, że szatyn trzyma w ręku opakowanie z popcornem.
- Cześć, trochę. Co tu robisz? - zapytał zmieszany rozglądając się po pomieszczeniu.
- Chciałam zapytać czy mógłbyś zająć się przez parę dni Lego i Bidetem, muszę wyjechać w trasę, a Frank ma alergie na sierść kotów - westchnęła cicho.
Jak na złość do drzwi domu państwa Davidów ktoś zapukał, Damiano domyślał się, że to Coraline i prosił w myślach Boga by nie była na niego zła. Mężczyzna wyminął Soleri i otworzył szeroko drzwi wpuszczając dziewczynę do środka.
- Jestem cholernie ciekawa czy tej no... - rudowłosa zauważyła, że nie są sami i zmarszczyła brwi patrząc pytająco na chłopaka.
- Cześć... Ty jesteś pewnie Coraline, dużo o Tobie słyszałam - Soleri uśmiechnęła się ciepło podając dziewczynie rękę. Ta uścisnęła ją niepewnie i wymusiła lekki uśmiech czując się w tej sytuacji trochę niekomfortowo. David przytulił rudowłosą do swojego boku próbując dodać jej otuchy.
- Jasne, że moge się nimi zająć - spojrzał na Core - Będziemy mieć najfajniejszych gości, poznasz Lego i Bidet - oznajmił z lekkim uśmiechem na co Russo uśmiechnęła się szerzej.
- Są w bagażniku, pomożesz mi? - Giorgia skierowała się do drzwi - Miło było Cię poznać - rzuciła krótko zanim wyszła dając do kobiecie do zrozumienia, że chce porozmawiać z Damiano na osobności.
- Nawzajem - odpowiedziała rudowłosa - Pójde na górę - zwróciła się do chłopaka, a ten pokiwał twierdząco głową po czym wyszedł na zewnątrz.
Zanim Coraline zdążyła udać się na górę postanowiła przywitać się z rodzicami chłopaka, którzy siedzieli na sofie w salonie, wyglądali jakby gdzieś się wybierali.
- Macie zaraz cały dom dla siebie, my wrócimy pewnie dopiero za tydzień. Danielle zabiera mnie na Sardynie - uśmiechnęła się szeroko Rosa przytulając do męża.
- To już trzydzieści lat razem, nie mogłem wybrać lepszego miejsca - powiedzial dumnie Pan David patrząc na żonę. Cora uśmiechnęła się szeroko widząc ich takich szczęśliwych, od lat byli zgranym małżeństwem, zupełnie jak Alexandra i Giovanni.
- Życzę sobie takiego udanego małżeństwa - zaśmiała się Russo przypatrując rodzicom Damiano, Rosa spojrzała na nią sugestywnie.
- To pewniejsze niż myślisz, Coraline - powiedziała cicho po czym puściła do dziewczyny oczko, ta zarumieniła się delikatnie.
Tym czasem Giorgia próbowała dogryzać byłemu chłopakowi za to, że tak szybko pocieszył się po ich rozstaniu.
- Nie rozumiem o co Ci chodzi, Gio - mruknął Damiano wyciągając torbę z rzeczami ich kotów - To Ty odeszłaś z kimś innym - rzucił markotnie zamykając tylnie drzwiczki samochodu kobiety.
- Ale to Ty byłeś załamany i robiłeś mi wyrzuty przez kilka kolejnych dni... martwiłam się, a Ty wróciłeś do swojej byłej, ot tak - powiedziała kręcąc głową z niedowierzaniem. Szatyn aż zagotował się w środku, nie chciał robić awantury przed domem rodziców.
- Wiesz co, Giorgia? - warknął - Nawet gdybyśmy byli jeszcze razem, a Coraline pojawiłaby się w moim życiu ponownie, bez zastanowienia zostawiłbym za sobą wszystko by z nią być. Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, że istnieje coś takiego jak przysłowiowa pieprzona połówka jabłka, ale bez wątpienia to ona nią dla mnie jest - złapał za transporter z kotami - Życzę Ci, żeby coś takiego i Tobie sie przydarzyło - westchnął ciężko na odchodne, złapał drugą dłonią torbę i odszedł zostawiając zaskoczoną brunetkę samą. Nie miał ochoty na dalszą dyskusje, dlatego wszedł do domu wypuszczając koty, aby mogły na nowo odkryć dom jego rodziców. Ku zaskoczeniu futrzaki szybko wyszły z transportera kierując się do salonu.
Rudowłosa uśmiechnęła się szeroko na widok zwierzaków kucając - Cześć maluchy - powiedziała cicho wyciągając dłoń w stronę jednego z nich.
- To Legolas - oznajmił Damiano zdziwiony, że kot tak szybko zaczął ocierać się mordką o palce Coraline. Już po chwili dziewczyna siedziała na dywanie bawiąc się z obydwoma zwierzęcymi towarzyszami.
- Myślałam, że przyszłaś do mnie - zaśmiał się David obserwując jak Bidet wdrapuje się na kolana rudowłosej.
- Tak, ale to było zanim Giorgia przywiozła Ci koty - oznajmiła rozbawiona zielonooka na co Damiano zrobił smutną minę.
- No już dobrze, idziemy na górę? - Russo podniosła wzrok, gdy koty pobiegły za Mamą Damiano do sypialni.
- Najpierw do kuchni, zrobimy popcorn i weźmiemy coś do picia - powiedział zadowolony chłopak pomagając dziewczynie wstać.

 - Najpierw do kuchni, zrobimy popcorn i weźmiemy coś do picia - powiedział zadowolony chłopak pomagając dziewczynie wstać

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
M O O N L I G H T [D.D.]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz