Rozdział XI

142 11 3
                                    

- Giorgia, nie miałem na to czasu, załatwie to dzisiaj - zdenerowany głos Damiano obudził Coraline, która powolnie otworzyła oczy i siegnęła dłoni chłopaka siedzącego na skraju łóżka. Ten pogładził ją kciukiem odwracając się do kobiety.
- Nie, nie potrzebuję Twojej pomocy - oznajmił przecierając dłonią twarz - Cześć - mruknął krótko rozłączając się, spojrzał na rudowłosą i złożył pocałunek na wierzchu jej dłoni.
- Przepraszam, Cora, nie chciałem Cię obudzić - położył się obok dziewczyny na boku i ucałował czule pełne wargi - Jak się czujesz? - zlustrował badawczo twarz zielonookiej, a kiedy ta się uśmiechnęła, jego usta również wygięły się w uśmiechu.
- Nie przepraszaj, chyba jest już późno - rzuciła okiem na okno, słońce wisiało wysoko na niebie - A czuje się... wyspana, dawno nie spałam tak dobrze - oznajmiła przytulając się do szatyna, który objął ją ramieniem. Leżeli tak chwilę w ciszy dopóki telefon Damiano znów zawibrował.
- Muszę jechać do starego mieszkania, nie chce mi się - jęknął cicho mężczyzna wtulając twarz w rude włosy Russo. Coraline znała ten wyraz twarzy, David obawiał się, że widząc pozostałości po wspólnym życiu z Giorgią znów się rozklei, dlatego dziewczyna postanowiła, że nie puści go tam samego.
- W takim razie daj mi się ubrać, pojedziemy tam razem - oznajmiła próbując wydostać się z objęć Damiano.
- Naprawdę chcesz ze mną tam jechać? - zapytał zaskoczony unosząc głowę, spojrzał przelotnie na wstającą z łóżka Corę i uśmiechnął się szeroko. Nie żartowała, miała zamiar pomóc mu uporać się z bolącą przeszłością i zakończyć rozdział "Soleri" raz na zawsze.
- Naprawdę - Coraline ubrała się szybko w łazience i gotowa wróciła do Damiano, który miał na sobie koszulkę z logiem zespołu Pink Floyd.
- Ej, to moje! - rudowłosa skrzyżowała pod piersiami ręce wpatrując się spod rzęs w chłopaka.
- Znalazłem pod poduszką - wyszczerzył zęby w uśmiechu - Nie wiedziałem, że jesteś aż tak sentymentalna, Kochanie - dodał po chwili.

"- Damiano, zapomniałam rzeczy do spania - westchnęła zrezygnowana Coraline przeszukując po raz kolejny swój trzydziestolitrowy plecak.
- Kto normalny bierze piżame na wyjazd pod namiot - dogryzł jej chłopak po czym zaśmiał się krótko - Proszę, jest Twoja - David podał dziewczynie szarą koszulke z nieco przetartym logo Pink Floyd czekając aż ją na siebie założy.
- Nie podglądaj - rudowłosa odwróciła się do niego tyłem, zrzuciła stanik i ubrała na siebie Tshirt - Jest idealny, dziękuje - wyszeptała patrząc po sobie. Ubranie sięgało jej do połowy ud i zakrywało to, co powinno."

Pół godziny później Damiano zaparkował samochód przed apartamentowcem w środku miasta, wpatrywał się przez krótką chwilę w budynek po czym odpiął pas bezpieczeństwa.
- Gotowy? - zapytała rudowłosa widząc niepewność na twarzy szatyna, ten tylko pokiwał głową i wysiadł z auta. Oboje skierowali się do środka, David wpisał kod na domofonie, a drzwi automatycznie się otworzyły.
- Trochę tu ponuro - stwierdziła cicho Coraline, gdy wychodzili po schodach na drugie piętro.
W końcu stanęli przed drzwiami do mieszkania, które jeszcze kilka tygodnii było pełne życia. Damiano niepewnie przekręcił kluczem zamek, weszli do środka. Białe ściany niemal zabijały chłodem, dziwnie było tu znowu być. David szybko znalazł kopertę z dokumentami i zanim się obejrzeli - byli z powrotem w samochodzie.
Szatyn podpisał wymowę mieszkania zaraz obok nazwiska Giorgii i podał je Coraline.
- Musimy zawieźć je do biura nieruchomości, a potem... potem zjemy śniadanie w Luna e L'Altra, co Ty na to? - zapytał odpalając silnik SUVa.
- Brzmi na dobry plan - uśmiechnęła się rudowłosa i pocieszająco pogładziła ramie mężczyzny zauważając, że jest nieco zdenerwowany. Do Luna e L'Altra często chodzili po szkole, była ciekawa czy Giuseppe, do którego należała kafeteria jeszcze tam pracuje.

"- Panienko Russo, dlaczego Panienka płacze? - zapytał mężczyna po pięćdziesiątce spoglądając na rudowłosą, zapłakaną nastolatkę. Ta podniosła wzrok ocierając nos chusteczką i znów zaszlochała.
- Wyprowadzamy się do Irlandii, a ja wcale nie chce. Nie chcę zostawiać Damiano, nie chcę żyć gdzie indziej niż w Rzymie - wyrzuciła z siebie pociągając nosem.
Giuseppe spojrzał na nią z troską i westchnął - Jeśli się kochacie, będziecie razem. Nieważny czy teraz, czy za kilka lat. Zobaczysz, Coraline, jeszcze będzie wpadać tu razem na pizze w kształcie serca - zapewnił klepiąc dziewczynę po ramieniu."

Gdy Damiano wysiadł z samochodu aby złożyć dokumenty w biurze nieruchomości, Cora przeglądała social media, gdzie natknęła się na zdjęcia Giorgii z nowym chłopakiem.
- Cholera - westchnęła ciężko Russo martwiąc się, że fotografie doszczętnie zepsują ten dzień Davidowi, nie wiedziała jednak jeszcze, że odkąd pojawiła się znów w jego życiu, szatyna nie obchodził ani nowy związek Giorgii, ani jej plany na przyszłość.
Damiano wrócił z szerokim uśmiechem na twarzy, Coraline zablokowała wyświetlacz telefonu i schowała go do kieszeni.
- Czas na śniadanie - mężczyzna potarł dłonie siadając na miejscu kierowcy i włączył głośno radio. Rudowłosa zmierzyła go wzrokiem nieco rozbawiona nagłą zmianą, przyłożyła dłoń do męskie czoła i syknęła - Gorący jesteś.
- Wiem, Kochanie - powiedział pewny siebie szatyn skupiając się na drodze. Russo pokiwała głową z niedowierzaniem, domyślała się, że sprawa związana z mieszkaniem przytłaczała jej byłego chłopaka, ale nie sądziła, że po zakończeniu sprzeczki z Giorgią o kaucje i wymowę, jego humor gwałtownie się zmieni.
Damiano śpiewał, opowiadał żarty i co chwila całował jej dłoń trzymając ją pewnie na swoim udzie.
- Podmienili mi chłopaka - rzuciła nagle Cora, gdy David zaparkował samochód przed Luna e L'Altra, nie przemyślała tego co mówi i już po chwili jej policzki zalały się różem.
Szatyn spojrzał na nią odpinając pasy, zbliżył się do niej nachylając nad rumianą twarzą.
- Powtórz - poprosił zaglądając głęboko w zielone oczy, wiedział, że się nie przesłyszał, ale słowa rudowłosej zadziałały niczym plaster miodu na zbolałe serce.
- Dobrze słyszałeś - wyszeptała muskając powolnie dolną wargę mężczyzny, zaczepnie ją przygryzając. Damiano mruknął cicho zadowolony z pieszczoty i wpił się w usta Coraline całując ją namiętnie. Palce jego dłoni znalazły się w rudych włosach Russo, przyciągnął ją jeszcze bliżej siebie nie mogąc nacieszyć się obecnością kobiety.
- Podmienili mi chłopaka - sapnęła Cora kiedy David po raz ostatni musnął jej wargi.
- Ty mnie uratowałaś - wyszeptał gładząc kciukiem piegowaty policzek dziewczyny - Zawsze to robisz, pojawiasz się w najlepszym momencie, boże Coraline... - westchnął wpatrując się w kocie oczy.
- Mogę ratować Cię kolejne tysiąc razy, Dami - odpowiedziała nie odrywając wzroku od czekoladowych tęczówek chłopaka. Ten uśmiechnął się rozczulony, przyłożył czoło do jej czoła i zamykając oczy powiedział cicho - Zawsze będę Cię kochał.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
M O O N L I G H T [D.D.]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz