✴♥Rzdział 11♥✴

28 3 0
                                    


Najpierw ojcic mnie wyklną od dziwek, a terza mój chłopak chciał mnie zgwałcić. Poprawka-były chłopak. Ten dzień to jakiś koszmar. Za co ja sobie tak zasłużyła na takie traktowanie? No co ja zrobiłam? Nieważne. Ważne, że zdążyłam uciec. Ale co ja teraz ze sobą zrobie. Już wiem.
-Nikola? Która godzina, co sie stało?- jak sie ciesze, że go słysze, że odebrał. Było już grubo po 1 w nocy. Czyli dzisiaj moje urodziny? "Wszystkiego najlepszego Niekola"- pomyśliłam sarkastycznie.
-Ja przepraszam. Obudziłam cie. Ale nie mam sie gdzie podziać i pomyślałam o tobie.- oparłam łzy chusteczką, którą miałam w kieszeni kurtki.
-No jasne, wpadaj. Jesten sam, rodzice są w delegacji.
-Dziękuje. Już ide-i lekko sama sie do siebie uśmiechnęłam. Na Chris'a zawsze można liczyć.
-Gdzie jesteś? Wyjde po ciebie.
-Nie trzeba. Zaraz będe- i sie rozłączyłam. Szybko ruszyłam w strone bloku mojego przyjaciela. Śmieszne bo kiedyś sie w nim kochałam. Ale mi przeszło. "Wrrr.... jakie zimno"- pomyślałam i przyśpieszyłam krok.

[Chris]

Nikola zadzwoniła do mnie środku nocy. Coś sie musiało stać. Musi mi wszystko powiedzieć jak przyjdzie. Szybko ogarnąłem swój pokuj. Po jakiś10 minutach skończyłem czynność. Poszłem do kuchni. Padał śnieg. Nastawiłem wode na herbate i usiadłem przy stole. Zerknąłem na telefon. Od naszej rozmowy minęło 20 minut. Gdzie ona jest? Martwie sie o nią. To moja przyjaciółka. Już miałem iść jej poszukać. Ale usłyszałlem domofon. Otworzyłem czerwonym guzikiem klatke mojego bloku i wyszłem na schody. W moim kierunku zbliżał sie długo oczekiwany gość. Była cała rozyrzęsiona. Cała zapłakana. Gdy tylko mnie zauważyła od razu pojawiła sie w moich ramionach. Zaczęła płakać i tulić mnie jeszcze mocniej. Bez chwili zastanowienia weszłem z nią do mieszkania. Posadziłem ją na stoliku i zdjąłem jej buty i kurtke. Kiedy ją odpinałem spojrzałem w jej oczy, był w nich strach, smutek. Miałem przeczucie, że stało sie coś przerażającego. Przerwał nam dźwięk czajnika. Ach tak. Nastawiłem wode. Złapałem dziewczyne za rękre i ruszyłem z nią do kuchni. Usiadła na krześle a ja zaparzyłem jej owocową herbate. Podstawiłem do jej nos i usiadłem naprzeciwko niej. Dziewczyna szybko pochłaniała zawartość kubka mimo tego, że herbata była gorąca. Nie wiedziałem jak sie odezwać, co powiedzieć. Martwiłem sie o nią. Była dla mnie jak siostra, której nigdy nie miałem.
-Powiesz mi co sie stało? Może ci jakoś pomoge.- dziewczyna podniosła wzrok spod parującego naczynia. Miała łzy w oczach. Widziałem jak zaciska zęby, żeby sie nie rozpłakać. Lecz pojedyńcza łza spłynęła po kej prawym policzku. Przybliżyłem sie do niej i ją starłem.
-Zno... znowu pokłuciłam sie z ojcem. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, gdzie sie podziać. Na szczęście miałam klucze od domu Niall'a. Więc do niego poszłam. W nocy usłyszałam szmery więc zeszłam na dół, a tam był on. Ucieszyłam sie, że ho widze. Przytuliłam sie do niego, a on złapał mnie za ręke i zaprowadził do swpjego pokoju i tam...-przerwała na chwile ocierając policzki- on sie do mnie dobierał, chciał mnie zgw...- nie pozwoliłem jej dokończyć tego ostatniego słowa. Za to ją przytuliłem.
-Ciii. Już ci nic nie grozi. Jesteś bezpieczna- strasznie płakała. Nie mogła opanować swoich łez. Była smutna i przygnębiona, ale nie tylko. Była też zła i wściekła. Nagle sie ode mnie odsunęła i spojrzała na mnie swoimi zapłakanymi oczkami.
-Moge tu zostać?- ledwo ją usłyszałem. Nie mogłem zostawić jej samej. Nue w takiej chwili.
-Jasne.-rzuciłem krótko.

Zaprowadziłem ją do łazienki i postawiłem przed lustrem. Dziewczyna zachichotała tatrząc w swoje odbicie. Dałem jej czysty ręcznik i koszulke. Czekając na nią zastanawiałem sie jakim trzeba być dupkiem, żeby chcieć przelecieć własną dziewczyne bez żadnych skrupułów. Teraz musze być blisko Nikoli. Nie pozwole mu sie do niej zbliżyć. Musze ją wspierać. Nie pozwole, żeby stało jej sie coś złego.


Siedziałem na łóżku i rozglądałem sie po swoim pokoju. Moją uwage przykuła mała, czerwona, świecąca paczuszka. Podeszłem do biurka na który leżała wyżej wymieniona rzecz. Otworzyłem ją. To był prezent dla Nikoli na jej 17-ste urodziny. Zerknąłem na wyświetlacz telefonu. Fakt, dzisiaj 24 czyli urodzinki mojej przyjaciółki. Zamknąłe pudełko i odwróciłem sie przodem do dziewczyny stojącej w futrynie ciągle trzymając pudełeczko.

[Nikola]

Właśnie tego mi teraz trzeba było. Prysznic potrafi zdziałać cuda.Weszłam do pokoju Chris'a który trzymał coś w ręku.
-Co tam masz?-spytałam podejrzliwie zbliżając sie do chłopaka. Dał mi tajemniczy przedmiot i sie uśmiechnął. Powoli otwierałam wieczko. Gdy je zdjęłam, poczułam silny ucisk na moich biodrach.
-Wszystkiego najlepszego!-krzyknął. On jest kochany.
-Dziękuje, ale nie trzeba było.
-Nie dziękuj. Daj zapne ci ją- chłopak starannie wyciągnął z pudełka prześliczną złotą branzoletke. Były na niej wygrawerowane nasze imiona. To bardzo słodkie i miłe z jego strony. Nie liczyłam, że kto kolwiek będzie pamiętał o moich urodzinach. Ciesze sie bo jeszcze tylko 365 dni i papa kochana rodzinko.
-Jest piękna dziękuje. Będe ją nosiła-i dałam chłpakowi buziaka w policzek. Chyba nie powinnam. Ale teraz już za puźno.
-Ciesze sie że ci sie podoba.-Chris to wspaniały przyjaciel. Ciesze sie, że go mam- Idziesz jutro, yyy... to znaczy dzisiaj do szkoły.
-Tak. Więc trzaba sie kłaść jest już prawie trzecia.

I poszliśmy spać. Ja spałam na łóżku Chris'a, a on w salonie. Nie miałam siły na nic więc szybko zasnęłam.

W szkole nawet był luz. Z powodu moich urodzin nie byłam pytana. Na każdej przerwie widziałam sie z Chris'em. Jest z mojego rocznika, ale w innej klasie. Ostatnią miałam fizyke i umówiłam sie z przyjacielam, że razem wracamy do domu. Jeszcze tylko pięć minut. Dzwonek. Wybiegłam z klasy. Wpisałam kod szafki i sie przebrałam. Alek już na mnie czekał. Wuszliśmy ze szkoły, a mój wzrok przyluł jeden z motorów zaparkowanych na parkingu przed szkołą. Znałam tą Yamahe i właściciela też. Pdruchowo złapałam ręke przyjaciela.
-Co sie dzieje?-spytał zatrzymując sie.
-On tu jest.-wydukałam.
-Nie martw sie. Nic ci nie zrobi. Nie pozwole na to.- i ruszyliśmy w strone bramy szkoły. Miałam tylko nadzieje, że on nie przyjechał tu z mojego powodu. Na szczęście nas nie zatrzymał. Kamień spadł mi z serca. Poztanowiłam przejść sie do parku i przemyśleć pare spraw.

Porzegnałam sie z towarzyszem i skręciłam na prawo. Usiadłam na pierwszej lepszej ławce. I zaczęłam rozmyślać nad swoim beznadziejnym życiem. Jednak nie było mi to pisane. W moją strone podążał blondyn. Bałam sie,że znowu będzie sie do mnie dobierał.

Rozejrzałam sie po parku. Było tu trochę osób więc przy nich nic mi nie zrobi. Uspokoiłam sie troche. Filip był coraz bliżej mnie, aż w końcu stał przede mną.

-Czekałem na ciebie pod twoją szkołą. Wróciłem dzisiaj i bardzo chciałem cie zobaczyć- głośno prychnęłam i sarkastycznie sie uśmiechnęłam.- Co sie stało?- nie, czy on naprawde zadał to pytanie?
-Ty sie jeszcze pytasz? Ach tak. Nic nie pamiętasz.- spojżałam sie na niego.
-Co mam pamiętać?- podrapał sie po szyji.- Przepraszam, dzisiaj toje urodziny, a ja nic dla ciebie nie mam. Ale moge ci to wynagrodzić.- czy on sobie ze mnie żaruje? Brawo Nikol, zakochałaś sie w kompletnym dupku.
-Wynagrodzisz?- zaśmiałam sie- Chyba tak jak wczoraj, przepraszam dzisiaj nad ranem.- on był naprawde żałosny.
-Jakie nad ranem? Ja dopiero wróciłem i od razu chciałem cie zobaczyć.- zamaszyście gestykulował rękami.
-Żygać mi sie chce jak na ciebie patrze. Nie wiem jak ja mogłam sie zakochać w takim zbo...- nie dokończyłam i wstałam. Chciałam odejś. Czułam jak w kąciku mojego oka zbierają sie łzy. -Puszaj mnie!- krzyknąłam kiedy chłopak złapał mnie za nadgarstki i przysunął do siebie. Delikatnie musnął moje wargi- Nie dotykaj mnie! Bżydze sie tobą.-łzy, które napływały do moich oczu były na moich policzkach. Chłopak na mie spojrzał.

Dwa serca jedno bicie ||n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz