Notatka pod rozdziałem. Spójrz!
-Jesteś zazdrosny-zachichotałam rzucając sie w jego ramiona.
-Wcale nie jestem- kłamał.
-Okej, to w takim razie ide z Chris'em na miasto.- powoli wstałam z łużka ale silne dłonie chłopaka uchwyciły moje biodra.
-Nigdzie nie idziesz. Jesteś tylko moja- przyciągnął mnie do siebie tak, że leżałam na nim. A pomiędzy naszymi ciałam znajdował sie cięki koc.
-A ty nie musisz iść do szkoły?- oj, jak on sie mortwi o moją edukacje.
-Nope. Rodzice myślą, że jestem na wycieczce i że wróce wieczorem w niedziele.- dziwnie poruszał brwiami.
-Co mamy dzisiaj?
-Hym... czwartek.- oznajmiłam.
-Więc jesteś moja przez całe cztery dni?- uśmiechnął sie szarmancko.
-Na to wygląda. Więc co zamierzasz?- przekręcił sie tak, że teraz on leżał na mnie i podpierał sie łokciami.
-No wiesz, ty jesteś prawie naga ja też. Jesteśmy sami.- delikatnie musnął moje wargi.
-Przeztań. Jestem głodna.- zaśmiałam sie.
-Dzisiaj twoja kolej.
-Podobno ty nie jadasz śniadań?- podniosłam pytająco jedną brew.
-Śniadań nie, ale jest już prawie 13 a wczoraj nie jadłem kolacji.- marudził masując swój brzuch.
-Już sie robi głodomorze.Ruszyłam na dół z kopyta. Sama byłam głodna. Nastawiłam wode na herbate i wzięłam sie za robienie kanapek. Kładłam szynke na chleb, gdy poczułam czyjeś ręce na pośladkach.
-Bierz te łapska bo nie dostaniesz nic do jedzenia- warknęłam kładąc stos kanapek na stole.
-Nie marudź tak. Musze cie troche podotykać. Po to cie wkońcu mam- uśmiechnął sie szyderczo i usiadł przy stole. Złapałam jedną kanapke i ruszyłam do łazienki zostawiając chłopaka w kuchni. Wzięłam czyste ubrania i zamknęłam drzwi na klucz. Przeszłam przez póg i rozbolał mnie brzuch. Od razu wiedziałam co sie dzieje. Okres, no zajebiście.Poszłam pod prysznic. Nie obeszło sie be czerwonej cieczy w brodziku. Wytarłam ciało, ubrałam sie i łyknęłam tabletke. Wyszłam z łazienki i skierowałam sie do kuchni. Przetarłam oczy ze zdziwienia. Ni wszamał góre kanapek. Leżał teraz odłogiem na kanapie i masował swój brzuch.
-Naprawde zjadlłeś wszystko?- wciż nie mogłam w to uwierzyć.
-Tak. Były niedobre- resztkami sił wystawił mi język.
-To czemu zjadłeś wszystko?
-Bo nie chciałem, żebyś sie otruła.
-To od teraz sam będziesz sobie robił jedzienie- wystawiłam mu język i usiadłam na drugi końcu kanapy.Chłopak sie do mnie zbliżył. Odepchnęłam go. Nie czuła sie pewnie przez miesiączke. Chciałam jego bliskości ale sie wstydziłam.
-Co jest?- spytał z troską kładąc swoją ręke na moim kolanie. Szybko ją z tamtąd wzięłam i delikatnie położyłam obok.
-Nic. Wszystko w pożądku.
-No właśnie widze.-wiedziałam, że nie uwierzy, zbyt dobrze mnie zna-Zrobiłem coś nie tak?
-Mówiłam wszystko jest w pożądku. A teraz cicho bo oglądam film.- potraktowałam go oschlej niż zamierzałam, ale na szczęści dał mi spokuj i znając życie nie na długo.Oglądaliśmy jakiś czrno biały film z lat 70-tych. Właściwie to nie wiem o czym on był. Siedzieliśmy i wgapialiśmy sie w ten prostokątny ekran cały dzień. Nie licząc mojego wychodzenia ko kuchni i łykania tabletek. Połknęłam ich już dzisiaj z 3 i nic. Żadnej ulgi, ból nie dawał mi spokoju.
-Może już starczy tych tabletek?- spytał Nialler łapiąc mnie za biodra od tyłu, gdy ja stałam przy blacie i połykałam kolejne pigółki.
-Puść- próbowałam sie wygramolić z jego silnych ramion. Na marne.
-Nie, dopuki nie powiesz co sie dzieje
-Nic sie nie dzieje.-warknęłam.
-Jak nic sie nie dzieje to czemu mnie od siebie odpychasz? Przecierz wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko.- mówił to z takim przejenciem i troskął.
-Kobiece sprawy- wybełkotałam- nie zrozumiesz tego.
-Mylisz sie, rozumiem. A teraz chodź. Obejrzymy jakiś film a ja pomasuje twój brzuszek. Tylko nie łykaj już tych tabletek, okey?
-Yhym...- wymruczałam. On chce masować mój berzuch? Nie, no ten chłopak to najlepsze co mnie w tym popierdolonym życiu spodkało. Ciesze sie, że go mam. Cały mój i tylko mój na wieki wieków. Amen.Leżeliśmy odłogiem na kanapie i oglądaliśmy jakiś film, w którym yyy... no cóż były jednoznaczne sceny. Za każym razem Ni łasił sie do mnie. No i oczywiście przez cały seans masował mój brzuch. Nie powiem bo to było przyjemne uczucie i troche pomogło. Pare minut po północy przeczytaliśmy napis "The end". Eh, nie chce mi sie iść na góre, trzeba troche wykożystać Niallera.
-Zaniesiesz mnie do łazienki.- i zrobiłam mine zbitego psiaka.
-Oczywiście moja księżniczko- to mi sie podoba, nawet bardzo.Jedną ręke wsunął pod moje plecy a drugą włożył pod uda. Chwycił mnie bardzo mocno. Chyba bał sie żebym mu nie wypadła. Ja sie nie bałam, niczego sie przy nim nie boje, niczego ani nikogo. Powoli stawiał nogi na kolejnych stopniach. Po chwili pokonaliśmy, yyy no raczej on pokonał ostatni schodzek po czy głośno westchnął.
-Aż tak bardzo jestem ciężka, że tak wzdychasz?
-Troszke, ty mój tłuścioszku.
-Tłuścioszku? O nie. Puść mnie.- warknęłam.
-Nie puszcze.- szyderczo sie zaśmiał i przekroczyliśmy prug łazienki.
-Ej, puść co robisz?- znowu sie zaśmiał.-Nie prosze nie rób tego!- waliłam pięściami w jego klate. Ale to nic nie dawało. Weszliśmy do kabiny prysznicowej. Odkręcił kran z ciepłą wodął.
-Idioto, co ty wyprawiasz. Zakręć ten kran do cholery.-ryknęłam na całą łazienke.
-Idioto? Oj nie ładnie.-zasmucił sie, ale po to żeby wzbudzić we mnie poczucie winy.-Rozbieraj sie.- mówił bardzo stanowczo, takim głosem który nie znosi sprzrciwu.
-Że co? Niby po co?- zmarszczyłam brwi.
-Masz zamiar myć sie w ubraniu? Bo ja nie.- i zściągnął koszulke.
-Nie będe sie z tobą kompać.- założyłam ręce na klatce piersiowej i oburzona usiadłam w brodziku.
-Jak chcesz to moge ci pomóc.- wystawiłam mu język i nadal byłam oburzona. Kucnął obok mnie. Chciał mi dać buziaka ale szybko złapałam za coś co miałam pod rękom. Okazała się to być zielona gąbka. Przyłożyłam ją do ust chłopaka i czekałam na jego reakcje.Gdy tylko jego usta dotknęły miękkiego przedmiotu od razu grymas wkradł mu sie na twarz.
-Okey. Umyj sie sama, ale nie daruje ci tej gąbki.- wskazałam palcem na drzwi i oznajmiłam.
-Tak są drzwi.- Niall bez żadnych sprzeciwów wymaszerował z łazienki. Coś za łatwo poszło- pomyślałam. Zdjęłam z siebie mokre ubrania i wskoczyłam spowrotem pod prysznic. Szybko sie umyłam i po omacku szukałam ręcznika gdyż miałam piane w oczach. Raz dwa go znalazłam i od razu usłyszałam czyjś cichy śmiech.
-Co ty tu robisz?- warknęłam oburzona.
-Podaje ci ręcznik.- oznajmił z bananem na twarzy. A mi sie przypomniało że przecierz jestem naga. Od razu okryłam sie ręcznikiem a na moje policzki wkradły sie rumieńce.-Ej, nie zasłaniaj sie. Jesteś piękna.
-Oj, pochlebiasz mi- i machnęłam ręką.
-Teraz moja kolej więc sio mi z tąd.- pośpiesznie wyszłam kierując sie do pokoju blondaska . Z szafki wyciągnęłam czyste bokserki i stanik. I stanęłam przed szafą w poszukiwaniu jakiejś koszulki mojego chłopaka. O, ta będzie dobra. I wyciągnęłam czarną koszulke chłopaka, w którą był ubrany podczas naszego pierwszego spodkania. Zamknęłam szafe i odwróciłam się na pięcie a moim oczom ukazał sie przystojniak w ręczniku. Mój przystojniak. Był wściekły.
-Co sie stało? Czemu jestesś zły?
-Bo ktoś złóżył całą ciepłą wode.
-Oj przepraszam, wynagrodze ci to, ale nie bądź już zły.- założyłam bluzke i wparowałam na łóżko.-Będziesz tam tak stał?
-Czekam aż zrobisz mi troche miejsca.- mruknął niezadowolony.
-No już, już. A teraz chodź tu bo mi zimno.- przysunęłam sie do ściany robiąc tym samym miejsce dla mojego grubaska.
-To jestem ci potrzebny bo jest ci zimno?- na jego twarzy wymalował sie grymas a ręce skrzyżował na klacie.
-A coś ty myślał?- ale ja uwielbiam sie z nim droczyć.
-Teraz to pożałujesz.- z kopyta ruszył w moją strone. Pośpiesznie okryłam się kołdrą.-Oj maleńka, teraz już nic ci nie pomoże.- zdarł ze mnie kołder i zaczął łaskotać. Nie przestawałam sie śmiać i płakać. Strasznie bolały mnie policzki i brzuch.-Przestań! Prosze!- powiedziałam przez łzy. Ale on nadal nie przestawał.
-Zrobie wszystko tylko przestań.
-Wszystko?- złośliwiec. Nie byłam w stanie z siebie nic wydusić więc tylko pokowałam głową.-To daj buziaka.
-Nie.- popchnęłam chłopaka, a on wylądował z chukiem na podłodze. Zaczęłam sie śmiać. Po chwili zdałam sobie sprawe, że on sie nie rusza. Szybko podbiegłam do niego.
-Niall! Prosze obudź sie! Nie zostawiaj! Wstawaj!- zaczęłam go szturchć. Nie reagował. Rozpłakałam sie. Złapałam go mocno za ręke.- Proszecie, nie zostawiaj mnie. Kocham cie! Słyszysz?!- położyłam głowe na jego biodrach i szlochałam dalej.
-Też cie kocham, skarbie- aż ciarów dostałam. Natychmiast okręciłam głowe by na niego spojrzeć.
-I z czego tak rżysz? Martwiłam sie o ciebie, idjoto. A ty taki numer odstawuasz?! Nie odzywaj sie do mnie.- szybko wstałam i z wkurzoną miną ruszyłam na dół do kuchni. Nalałam sobie soku, usiadłam na kanapie i włączyłam TV. Po chwili obok mnie pojawił się roześmiany Niall.
----------------
Jeśli czytasz to zostaw po sobie gwiazdka. To tylko jedno kliknięcie a dla mnie znaczy dużo. Z góry dziękuje :**