Rozdział 16

62 4 0
                                    


Obudziłam sie z okropnym bólem głowy. Momentalnie jej dotknęłam. Powoli otworzyłam powieki. Za oknem było ciemno, ale ściany były jasne. Rozejrzałam sie po pomieszczeniu i dostałam szoku.

-Co ty tu do cholery robisz? Gdzie ja wogule jestem?- spytałam.
-Jezu, skarbie ty żyjesz. Poczekaj pujde po lekarza.- uradowany wybiegł. A ja oszołomiona opadłam na łóżko. Za chwile zrobiło się jasno i do pokju wszedł lekarz z pielęgniarką.
-Dobry wieczur panno Nikol. Długo pani spała.
-Długo czyli ile?- spytałam.
-Prawie trzy tygodnie. Jutro wilgilia. Ten młody człowiek- wskazał na chłopaka stojącego za szklaną szybą- odwiedzał panią codziennie.
-Kiedy stąd wychodze?
-Pielęgniarka pobierze krew do badań. Jak wszystko będzie wporządku to zdejmiemy gips i za dwa dni będzie mogła pani wracać do domu.
-Dziękuje- oznajmiłam. Lekarz wyszedł a pielęgniarka pobrała krew i szybko odmaszerowała. Po chwili obok mojego łóżka pojawił sie nieproszony gość.
-Jak sie czujesz? Wszystko wporządku? Tak sie martwiłem.- chciał mnie przytulić ale się odsunęłam.
-Nie chce mieć z tobą nic wspólnego.- wyszeptałam przez łzy.
-Kochanie prosze nie płacz bo zaraz sam sie rozkleje. I nie kłam. Kocham cie a ty mnie. Prosze wybacz mi. Jestem czysty, już nie biore i palenie też rzuciłem... dla ciebie. To dla ciebie chce sie zmienić, to przy tobie chce sie budźć i zasypiać, to z tobą chce sie śmiać i płakać, to z tobą chce być do końca moich dni.- rozkleiłam sie na dobre i on odziwo też.
-Obiecja, że już nigdy mnie nie okłamiesz, że skończyłeś z tym gównem.- wyszlochałam.
-Obiecuje. Jesteś cudowna. Kocham cie najbardziej na świecie.
-Ja ciebie też. Tęskniłam- i złączyłam nasze usta. Ta chwila trwała i trwała, tak jakby ziemia sie zatrzymałam, jakbym była tylko ja i on.

Leżeliśmy na szpitalnym łóżku i sie mizialiśmy, ale nam przeszkodzono.
-Czas odwiedzin już dawno sie skończył- mruknęła pielęgniarka.
-Już wychodze.- wstał z łóżka i obrucił sie do mnie przodem.- Pa skarbie. Wpadne jutro.- podszedł i dał mi buziaka.
-Będe czekać.- uśmiechnęłam sie. Niall wyszedł a zaraz po nim pielęgniarka.

Nudziło mi się samej. Obok w drugim kącie sali ktoś leżał, a raczej spał. Chciałam zadzwonić do mamy ale było pare minut po dziesiątej. Postanowiłam iść spać.

Obudziłam sie yyy raczej obudził mnie pocałunek złożony na moim policzku. Wiedziałam kto to. I gdy otworzyłam oczy moja intuicja mnie nie zawiodła.
-Hej kotek. Jak sie czujesz?
-Bywało lepiej.- odparłam.
-Lekarz powiedział, że badania wyszły w pożądku ale chcą zostawić cie do jutra na obserwacji.- oznajmił. -Od kogo te kwiaty?- wskazał palcem na szafke stojącą obok mojego łóżka.
-Myślałam, że od ciebie.- byłam zaskoczona.
-Najwyraźniej masz jakiegoś innego adorabora.- zrobił naburmuszoną mine.
-Pokaż je.- podał mi piękny bukiet czerwonych róż. Przystawiłam je do nosa. Ślicznie pachniały.-Jakaś karteczka.- wyciągnęłam dołączoną białą klarteczke i otworzyłam. Przeczytałam na głos :"Słodko spałaś, nie byłem w stanie cie obudzić. Zdrowiej szybko. Kocham Cie. Chris". -Ja ciebie też- szepnęłam z uśmiechem.
-Jakie ja ciebie też? Czy ja o czymś nie wiem?- warknął i wstał.
-Ni ty jesteś zazdrosny?- zachichitałam.
-Jak mam nie być skoro jesteś najpiękniejszą, najmądżejszą kobietą pod słońcem?- spytał zbliżając sie do mnie.
-Wiesz, że cie kocham?- spytałam przytulając sie do niego-Mój książe.
-Moja księżniczka.- przerwało nam donośne "yhm" i udawane kaszlenie. Nie chętnie sie od siebie odkleiliśmy.
-Zabieramy panią na zdjęcie gipsu. Za dwie minuty prosze aby była pani gotowa.- i wyszedł.
Po chwili do sali weszły dwie młode, szczupłe i wysokie brunetki w białych fartuszkach. Jedna podeszła do łóżka stojącego w drugim kącie pokoju , a druga wzięła wózek i odjechała nim do mojego łóżka. Wsiadłam na niego. Zaczęłyśmy podążać w nieznanym mi kierunku. Odwróciłam głowe i widziałam jak Nialler patrzy na krągłości pielęgniarki. Skarciłam go wzrokiem.
Ze ściąganiem gipsu zaszło jakieś 10 minut. Ni czekał na mnie w mojej sali. Rozmawiał z moim współokatorem. Okazał się to przystojny, czarno włosy chłopak w moim wieku.

Wstałam z wózka i usiadłam na swoim łóżku, podkuliłam nogi i przykryłam je kocem. Nawet mnie nie zauważyli, tak byli pochłonięci rozmową.
-Niall może przedstawisz mnie swojemu nowemu koledze?- chrząchnęłam.
-A tak, jesne. Kochanie to jest mój stary dobry kumpel Louis. Louis to mój skarbek Nikola.- oznajmił z bananem na ustach.
-Hej- przywitałam sie.
-Siemanko- odparł.
Zerknęłam na zegarek. Było pare minut po szesnastej.
-Niall, wracaj już do domu.
-Wyganiasz mnie?- spytał siadając na moim łóżku.
-Oczywiście, że nie, ale dzisiaj wigilia.
-To co? Ja chce ją spędzić z tobą.
-Nie wygłupiaj sie tylko już jedź. Zrobiłeś dla mnie bardzo dużo, ale chciałabym żebyś jutro po mnie przyjechał. Oczywiście jeśli możesz.- spytałam.
-Oczywiście,że moge. To ide. -dał mi całusa i ruszył w strone drzwi.-Już tęsknie.
-Kocham cie.-wyszczerzyłam sie.
-Ja ciebie bardziej.-z bananem na swojej ślicznej twarzyczce opuścił sale. Zostawiając mnie w niej samą z Louis'em.
-Bardzo sie zmienił.-oznajmił patrząc sie w sufit.
-Kto?- nie rozumie.
-No Niall.- powiedział Luo.
-Ale na lepsze, tak?- troszke sie zaniepokoiłam.
-Czy ja wiem? Zależy pod jakim względem.
-A jaki był wcześniej?
-Wcześciej?- zapytał a ja potaknęłam skinieniem głowy.-Wcześniej nie bawił sie w związki. Jesteś jego drugą taką poważną miłością.
-Drugą? A kto był pierwszą?- spytałam z ciekawości.
-To było jakieś dwa lata temu. Zakochał sie po uszy w takiej Klar'ze, myślał że z wzajnością. Byli parą jakieś pół roku. Później dowiedział sie że przysłał ją szef gangu z którego odszedł. Laska miała go w sobie rozkochać i rzucić. To miała być taka zemsta. No i udało jej sie. Niall kompletnie sie załamał. Widziałaś jego tatuaż?
-Tak, znak nieskończoności. Ale nie jest dokończony.
-No właśnie. Bo miało tam widnieć jej imie. Chciał jej pokozać jak bardzo ją kocha. W dzień poznania prawdy miał iść go dokończyć, ale coś mu wypadło. Wrócił do domu. Przyłapał ją z jego najlepszym kumplem. Kompletnie sie załamał. Płakał po nocach, praktycznie nie wychodził ze swojego pokoju. Zaczął ćpać, pić, imprezować. Traktował dziewczyny jak dziwki. Chciał je tylko przelecieć i zostawić. Tak jak Kalara
zostawiłam jego. Nawet raz próbował sie zabić, ale brakło mu odwagi. Nie mógł sie pozbierać. Ale udało mu sie. Dzięki tobie i dlatego mam do ciebie proźbe.
-Jaką?- spytałam. Nie moge w to uwierzyć. Niall był w gangu? Chciał sie zabić? Mój książe z bajki chciał sie zabić? Płakał? Jak ta suka mogła go tak zranić? No ja sie kurwa pytam jak? O ja już bym sobie z nią porozmawiała.
-Obiecaj, że nigdy nie zdradzisz Niall'a. Że go nie zostawisz. On mógłby wrócić do ćpania. Mógłby znowu chcieć sie zabić.
-Obiecuje... obiecuje. - powtórzyłam dwa razy.

Sięgnęłam po telefon, który zaczął wydawać z siebie muzyke, która oznajmiła mi, że ktoś do mnie dzwoni. Spojrzałam na wyświetlacz. Mama.
-Cześć mamuś. Jak wigila? Wszystko w porządku?- spytałam.
-Wszyscy są smutni, że cie nie ma z nami. Ale jutro wychodzisz tak? O której to po ciebie przyjade?
-Nie trzeba. Niall już zaoferował swoją pomoc. Spodziewaj sie mnie przed południem. A teraz kończe. Jestem strasznie zmęczona. Pozdrów wszystkich. Pa- rzuciłam szybko i nie czekając na jej pożegnanie momentalnie sie rozłączyłam.
Odłożyłam telefon na szuflade, położyłam sie na łóżku i okryłam szczelnie kocem. Musze pomyśleć nad wszystki tym, czym dowiedziałam sie na temat Filipa. A przede wszystkim musze z nim porozmawiać. Ale nie dzisiaj, jutro. Teraz strasznie rozbolałam mnie głowa. Przyłożyłam ją do poduszki, poukładałam sobie w głowie moją jutrzejszą poważną rozmowe z Niall'em i zasnęłam z mętlikiem w głowie.

Dwa serca jedno bicie ||n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz