Kyle dotarł do mieszkania jak w transie. Właściwie nie miał pojęcia, którą drogą przyjechał. Zamknął za sobą drzwi i popłynął na alkoholowej fali przez kilka kolejnych dni. Potem przypomniał sobie motor i że szybkość zawsze była dla niego lekarstwem. Zwlekł się z kanapy, na której zaległ i wyszedł z mieszkania tak, jak stał, w spodniach z dresu i bluzie. Zjechał na parking. Kiedy wysiadł z windy, zobaczył samochód. To było jak impuls.
— Kurwa, kupiłem samochód, żeby nie miał kataru? — zapytał kpiąco sam siebie.
Z bezsilności i wciąż mocno nietrzeźwy, złapał za kawałek metalowej rurki, która leżała pod ścianą i zaczął zdewastować samochód.
— Ty kurwa idioto! — klął sam na siebie. — Ty skończony, naiwny idioto! — wrzeszczał na całe gardło, a po każdym słowie wybijał kolejną szybę.
Kiedy ich zabrakło, uderzał, gdzie popadło po karoserii.
— Jak mogłeś uwierzyć, że coś takiego jak uczucie, wciąż jeszcze istnieje? Ty stary baranie! — wyzywał. — Jesteś skończonym idiotą! Naiwnym frajerem! Życie niczego cię nie nauczyło!
Kiedy skończył, samochód był w opłakanym stanie. Dysząc i płacząc, wsiadł na motor. Rozbił się kilka ulic dalej, tracąc panowanie nad maszyną.
Zapadła ciemność.
***
Oł szit.
Do następnego!
Sev.
CZYTASZ
Słodki zapach papierosów
General FictionKażdy w życiu ma jakieś marzenia. Jedni marzą o miłości inni o dużych pieniądzach. Co jeśli przyjdzie ci wybrać między jednym a drugim? Przed takim dylematem staje Kyle. Trzydziestoletni, pewny siebie i nieco rozwiązły fotograf, który marzy o współ...