Jeszcze tego samego dnia Kyle pojechał do Why Not, ale nie zastał tam ani właściciela, ani Jase'a.
Kurwa, nawet nie wiem, gdzie on mieszka! — zezłościł się sam na siebie i postanowił, że nie odpuści.
Dzień później z zegarkiem w ręku i zgrzytającymi zębami ze złości znów stał i czekał na Jase'a pod Why Not. Ten zjawił się punktualnie o szesnastej — zasmarkany i czerwony na twarzy — kiedy to zaczynała się jego zmiana.
Boże on naprawdę wygląda jak jakiś dzieciak — pomyślał, gdy zobaczył go znów w bluzie z kapturem, jeansach i ciemnej kurtce długiej do pół uda. Z plecakiem na plecach.
Szedł chodnikiem z rękami w kieszeniach i gdy zobaczył Kyle'a chciał dosłownie uciekać, ale on podbiegł, złapał go za rękaw i wciągną do knajpy. Siłą postawił przed barem, twarzą w twarz z właścicielem, który skrzywił się niezadowolony.
— Chciałeś pracować w takim stanie? — zapytał chłopaka.
Był już po rozmowie z Kylem. Oboje uznali, że Jase zachowuje się dziecinnie i nieodpowiedzialnie.
— Byłeś u lekarza? — zapytał groźnie.
Jase pokręcił głową przecząco.
— Zabierz go do lekarza — poinstruował Kyle'a. — Niech się tu nie zjawia w takim stanie.
Ten przytaknął jedynie skinieniem głowy i wyprowadził znów Jase'a z knajpy, trzymając kurczowo za łokieć.
— Co się z tobą dzieje? — zawarczał na niego, gdy byli na zewnątrz.
— A z tobą? — odpysknął jase. — O co tobie chodzi?
— Zachowujesz się jak dzieciak! Jesteś chory jak diabli i do tego robisz głupoty!
— Ale jestem dorosły! To moja sprawa! — wykrzyczał mu w twarz i wyszarpnął rękaw z jego dłoni.
— Jesteś chory! Dlaczego wyszedłeś z łóżka? — zarzucił mu z pretensją Kyle.
— Pytasz o swoje łóżko, czy ogólnie? — odpysknął Jase. — Muszę chodzić do pracy, jakbyś nie wiedział!
Kyle poczuł, jak się w nim gotuje.
— No to już nie musisz — warknął. — Słyszałeś, co powiedział twój szef. Nie musisz mi dziękować. Sam na to wpadł, zanim mu to podsunąłem!
Jase otworzył szeroko oczy.
— Rozmawiałeś z nim? — zapytał z niedowierzaniem. — Po cholerę się wtrącasz? — prawie krzyknął.
Kyle na chwilę oniemiał. Znów dostał w policzek.
— Nie muszę, tylko powiedz! Odwrócę się na pięcie i KURWA zniknę! Chcesz? — wydarł się na całe gardło.
Jase oprzytomniał. Otworzył najpierw szeroko oczy, a potem nabrał powietrza, jakby chciał dalej pyskować, ale wypuścił je z płuc i spuścił głowę.
— Nie — odpowiedział skruszony.
— Nareszcie zmądrzałeś — ofuknął go Kyle.
Znów złapał za rękaw i poprowadził na postój taksówek. Chłopak spojrzał na niego pytająco.
— A gdzie masz motor? — zapytał z lękiem w głosie.
— Chyba se jaja robisz, że pojechałbym z tobą w takim stanie na motorze. Puknij się w łeb! — warknął na niego znów.
— A samochód?
— Jest dopiero dziś do odbioru. Muszę po niego jechać, ale mam na głowie faceta, który jest głupszy, niż ustawa przewiduje i zachowuje się jak smarkacz!
CZYTASZ
Słodki zapach papierosów
General FictionKażdy w życiu ma jakieś marzenia. Jedni marzą o miłości inni o dużych pieniądzach. Co jeśli przyjdzie ci wybrać między jednym a drugim? Przed takim dylematem staje Kyle. Trzydziestoletni, pewny siebie i nieco rozwiązły fotograf, który marzy o współ...