Rozdział 9

168 14 2
                                    

— Jedźmy — przytaknął Jase i wsiadł na motor, chwytając za kierownicę.

Przekręcił kluczyk, a silnik obudził się i zawarczał.

— Co robisz? — zapytał Kyle, patrząc na niego jak na ducha.

Ten założył kask, uchylił szybkę i obejrzał się przez ramię zdziwiony.

— Wsiadaj, ja poprowadzę. Przecież jesteś napruty jak zwierzę. Nie możesz jechać — wytłumaczył jakby nigdy nic.

Kyle wytrzeszczył na niego oczy jeszcze bardziej.

— Potrafisz? Masz w ogóle prawo jazdy?

Jase wykrzywił usta w kpiącym grymasie i prychnął.

— Po twojej minie mogę zgadnąć, że założyłeś z góry, że nie — powiedział i parsknął śmiechem.

Kyle wykonał gest dłonią, wskazując na motor.

— Ostatnim razem bałeś się wsiąść, a dziś potrafisz jeździć? — zapytał, wciąż nie dowierzając w to, co widzi.

— Bałem się usiąść za tobą, a nie na motor — zaśmiał się Jase. — Wychowałem się na wsi. Tam prędzej każdy ma motor niż samochód. To tylko wam mieszczuchom się wydaje, że jesteście tacy cool, gdy macie motor w podeszłym wieku — zadrwił i roześmiał się głośno.

Kyle się uśmiechnął.

— W podeszłym wieku? Hm? — zakwestionował wyzywająco. — Już nie przesadzaj jestem starszy tylko pięć lat.

Chłopak kiwnął głową z przekorą, że owszem i wyszczerzył do niego zęby.

— Pewnie masz kryzys wieku średniego — zakpił.

Kyle pokazał mu środkowy palec.

— Kupiłem samochód, jakbyś chciał wiedzieć — przedrzeźnił go.

Jase uniósł brwi.

— Samochód? Naprawdę?

— Yhm, więc o kryzysie nie ma mowy smarkaty mądralo — powiedział do niego groźnie.

Poczuł, że zakup był naprawdę dobrym pomysłem, chociażby dlatego, że mógł mu tym argumentem utrzeć nosa.

Jase się zaśmiał.

— To co? Wsiadasz, czy się boisz? — postawił wyzwanie, pokazując oczami na siedzenie za sobą.

Tym razem Kyle się zaśmiał.

— Wsiadam, ale nie ręczę za siebie i swoje ręce — ostrzegł.

Jase parsknął śmiechem, a potem zasunął szybkę kasku i poklepał się po nim rękami. Kyle usiadł za nim i przysunął się do niego bardzo blisko, wpasowując sobie jego tyłek między nogi. Jase znów się zaśmiał głośno, ale kask zniwelował odgłos.

Ruszyli z miejsca. Jase prowadził płynnie, aczkolwiek ostrożnie, ale Kyle skupiał się zupełnie na czymś innym. Obejmując Jasea w pasie, zsunął dłoń po jego brzuchu pomiędzy jego nogi, a Jase obejrzał się lekko za siebie. Kylea dosięgnął znów jego stłumiony kaskiem śmiech. Mógłby go słuchać w nieskończoność, ale to był jedynie ułamek sekundy, bo Jase szybko wrócił oczami do jezdni i śmiech umilkł, ale jego biodra uniosły się i rozchyliły mocniej, żeby Kyle mógł wsunąć dłoń głębiej, a po chwili wyczuć jego pulsującą erekcję. Zalała go fala pożądania.

Piętnaście minut później, wtoczyli się do mieszkania, całując zapamiętale, a alkohol wypity w Why Not buzował Kyleowi w żyłach. Wydawało mu się, że Jase był śmielszy, bardziej zdecydowany, a wszystko, co się działo bardziej, mocniej naładowane emocjami.

Słodki zapach papierosówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz