Rozdział 12

200 21 4
                                    

Jase wyszedł z łazienki wciąż skrępowany i ubrany w koszulę Kyle'a, a ten czekał na niego, siedząc w samych spodniach przy laptopie. Na ekranie wyświetlały się nagie zdjęcia Jase'a.

— Boże, to znowu ja? Jak ty to robisz, że tak wyglądam? — zapytał, podchodząc bliżej.

Kyle spojrzał na niego w górę, gdy zatrzymał się za jego plecami. Uśmiechnął się do niego, widząc jego zachwycone spojrzenie i oparł głowę o jego brzuch. Uniósł ręce i oplótł go nimi w pasie.

— To nie ja. Ja robię tylko zdjęcia — zakpił i wrócił oczami do ekranu.

— Ale ja tak nie wyglądam — zaprzeczył Jase.

Kyle złapał go za dłoń i okręcił sobie jego ramię wokół karku. Oparł głowę o jego ramię i pocałował w biceps. Po chwili poczuł dłoń Jase'a w swoich włosach. Był gotowy odpłynąć tu i teraz.

— W tym rzecz Chase, że wyglądasz — zamruczał. — Jesteś niesamowicie fotogeniczny i po prostu ładny — dodał rzeczowo, a w jego myślach podjęła się decyzja.

Nie wyślę zdjęć do Rokh — mówił sam do siebie. — Ten chłopak ma za duże szanse.

I już nie chodziło mu o niego samego i pracę dla domu mody. Jase miał potencjał. Mógł zostać kimś więcej niż tylko statystą na planie Rokh. Te nagie zdjęcia były tego dowodem. Były jeszcze lepsze niż te z sesji, choć nieprofesjonalnie przygotowane. Kyle zapatrzył się na Jasea na ekranie. Od emocji dostał gęsiej skórki.

— Zimno ci, oddam ci koszulę — zauważył od razu Jase.

— Nie, wcale — zaprzeczył Kyle. — Zostań w niej.

— I tak muszę się już zbierać — powiedział Jase i zdjął koszulę.

Zarzucił ją Kyleowi na ramiona, a ten wstał z krzesła.

— Jak to? Już? — zapytał zaskoczony, przeciągając ręce przez rękawy.

Koszula pachniała czymś słodkim i papierosami. Jasem.

— Która godzina? — zapytał Jase i zerknął odruchowo na rękę, ale zegarka na niej nie było.

Syknął i zerknął na monitor.

— Późno już, a ty pewnie masz jutro pracę — upomniał.

— A ty? Mam nadzieję, że się jutro jeszcze nie wybierasz do Why Not? — zakwestionował Kyle.

— Muszę. Czuję się już przecież lepiej, szef nie będzie mnie w nieskończoność zastępował — odpowiedział rzeczowo. — Właśnie, pieniądze za lekarstwa!

Sięgnął do kieszeni, ale Kyle złapał go za nadgarstek i zatrzymał.

— Zapłaciłeś za kolację, jesteśmy kwita — powiedział stanowczym tonem, a potem przestąpił nerwowo z nogi na nogę. — A może...

Jase spojrzał na niego wyczekująco.

— Może... zostałbyś u mnie na noc? — zapytał niepewnie.

Chciał mieć go blisko. Nie chciał się z nim rozstawać. 

Jase się uśmiechnął. Objął go za policzek i cmoknął w usta.

— Nie. Wyśpij się beze mnie, wiem doskonale, że wiercę się jak tornado — zakpił.

Kyle podrapał się w głowę i uśmiechnął z przekorą.

— Dostałem kosza?

— Skądże znowu. Wyśpij się i przyjdź jutro do Why Not na drinka — powiedział z żartem Jase.

Słodki zapach papierosówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz