ROZDZIAŁ 6

342 15 2
                                    

POV MARCIN:

Wracałem właśnie dość szybkim krokiem do domu gdy nagle na moim wyświetlaczu telefonu dostrzegłem numer mojej mamy. I początkowo bym to zignorował z racji na to, że byłem już naprawdę blisko, ale ze względu na to iż dość długo mnie nie było postanowiłem nie owijać w zbędną bawełnę i od razu kliknąłem w zieloną słuchawkę co sprawiło, że usłyszałem jej (tak jak myślałem) zmartwiony głos.

MM - Halo Marcin?

M - Tak mamo?

MM - Gdzie Ty jesteś? Melissa już Cię wyczekuje od dobrych 15 minut!

M - Przepraszam, że tak długo to trwało, ale już idę, nie martwcie się. - powiedziałem po czym zakończyłem połączenie i w przeciągu kolejnych 2-3 minut dotarłem do domu.

A kiedy już przekroczyłem próg drzwi okazało się, że na dywaniku przy wejściu rzeczywiście siedziała Melissa. I co ciekawe nie z Tosią czy moją mamą, a misiem, który przywoływał moje zarazem najlepsze jak i najwspanialsze chwile z Lexy. Dosłownie na kolejny już moment zamarłem po czym delikatnie zsunąłem się ku dołowi po ścianie co mała księżniczka od razu zauważyła, ponieważ podeszła do mnie, delikatnie odsunęła dłonie od po raz kolejny mokrej od łez twarzy i po prostu przytuliła swoimi słodkimi rączkami.

Me - Tatusiu nie płacz proszę. - rzekła spoglądając na mnie i podając mi owego misia. - Szumisiu (bo tak nazywał się miś) pociesz tatusia. - odezwała się ponownie , a następnie zaczęła ostrożnie przykładać maskotkę do mojej twarzy.

M - Kocham Cię bardzo mocno słoneczko. - wydukałem zachrypniętym głosem, a wkrótce potem i objąłem mocno córeczkę.

Me - Ja też Cię kocham i mamusia zapewne też. - wyszeptała na co jeszcze więcej łez zaiskrzyło się w moich oczach, a następnie spłynęło po moich policzkach. - Emm tatusiu co się dzieje, dlaczego na słowo mamusia płaczesz jeszcze bardziej? Czy coś się stało?? – zapytała niespodziewanie się ode mnie odrywając.

M - ...

Me - Aha czyli wszyscy wiedzą tylko nie ja. - powiedziała smutnym głosem na co ja spojrzałem na jej twarzyczkę, a w oczkach dojrzałem się pojedynczych łez.

MM - Myślę, że Mała powinna znać prawdę. - rzekła moja mama, która momentalnie zjawiła się w przedpokoju, kucając tuż przy naszej dwójce.

M - Też tak myślę. - odparłem, a następnie zwróciłem się do Melissy. - Kochanie chodźmy do Twojego pokoiku muszę Ci coś powiedzieć.

Me - Dobrze tatusiu. - odpowiedziała odrywając się z uścisku, a następnie chwytając moją dłoń i ciągnąc w stronę pokoju.

| DOSŁOWNIE CHWILĘ PÓŹNIEJ, W POKOJU MELISSY |

Idąc do pokoju mojej córki ciągle głowiłem się jak jej to powiedzieć gdyż ma dopiero 3 latka i nie zawsze może wszystko tak dokładnie zrozumieć jak to rozumieją dorośli. No, ale cóż. Powiedziałem „A" to teraz należałoby tak jak nakazuje przysłowie powiedzieć i „B".

W każdym razie.

Weszliśmy do pokoju dziewczynki, zasiedliśmy, znaczy Melissa zasiadła na moich kolanach i przez chwilę tkwiliśmy w totalnej ciszy podczas, której nikt się nie odezwał. Minuty płynęły, a ja nadal jej tego nie powiedziałem. Dlaczego? Sam nie wiem. Może po prostu tak bardzo bałem się jej reakcji? A może to coś innego na mnie wpłynęło przez co wręcz blokowałem się przed powiedzeniem jej prawdy. 

Kurwa przecież nie mogę tak w nieskończoność milczeć. - skarałem się w myślach, a następnie objąłem córeczkę i spoglądając w jej piękne oczy po prostu zacząłem mówić.

M - Melissko?

Me - Tak tatusiu? - zapytała wpatrzona we mnie jak w obrazek.

M - A więc jak dobrze wiesz mamusia miała do nas dzisiaj wrócić od babci Marii z Kościerzyny, ale niestety do nas nie powróci.

Me - Co? Ale dlaczego? Czy ona mnie już nie kocha? - spytała cicho, a jej oczka ponownie zalały się łzami.

M - Ehh nie wiem jak Ci mam to powiedzieć serduszko..

Me - Nie musisz, po prostu mamusia mnie już nie kocha... i do mnie nigdy nie wróci. - powiedziała, a następnie oderwała się ode mnie i przytuliła dużą żyrafę stojącą w rogu pokoju, otrzymaną właśnie od mojej żony.

Siedziałem całkowicie zasmucony jej słowami kolejne mijające chwile gdy w pewnym momencie usłyszałem jej bardzo cichy, ale jednak dla mnie słyszalny szloch. 

M - No już Melisska nie płacz, bo mi serduszko pęka jak Ty płaczesz, a po drugie to nie chodzi o to, że mamusia Cię nie kocha, bo kocha całym swoim serduszkiem. I możesz mi w tym momencie wierzyć lub nie kruszynko, ale gdy dowiedziała się, że pojawiłaś się w jej brzuszku była taka szczęśliwa jakiej jej nigdy nie widziałem.

Me - Naprawdę? - spytała odwracając się w moją stronę. 

M - Tak i przyrzekam Ci, że nigdy nie przestanie Cię kochać. I nawet gdybyś zrobiła największy błąd, bałagan czy inne takie to i tak będzie Cię kochać, bo jesteś zarówno jej jak i moim oczkiem w głowie. - rzekłem, a dziewczynka ponownie się we mnie wtuliła. - A co do tej sprawy o, której mam Cię poinformować to chodzi o to, że mamusia jest obecnie w szpitalu gdyż uczestniczyła w wypadku samochodowym i jest nieprzytomna. 

Me - A co to znaczy, że jest nieprzytomna?

M - Oznacza to, że śpi w takim jakby bardzo głębokim śnie. - wytłumaczyłem jej znaczenie tych słów we w miarę prosty i przystępny dla niej sposób.

Me - Ale ona się wybudzi z tego snu prawda?  

M - Mam nadzieję. - odpowiedziałem całkowicie nie ukrywając się ze swoimi kolejnymi łzami. - Kocham Cię. - dodałem gdy jej drobne ciałko tkwiło z moim w tzw. niedźwiedzim uścisku tworząc jedność. 

Me - Też Cię kocham, a i tato?

M - Tak skarbeńku?

Me - Prawda, że pojedziemy odwiedzić mamusię? - zapytała pociągając noskiem.

M - Oczywiście, że tak. Tylko najpierw ja tam dzisiaj pojadę i dowiem się czy możemy przyjechać razem, a jak pan doktor pozwoli to zjawimy się tam choćby nawet jutro dobrze?

Me - Dobrze. - odpowiedziała, a ja przytuliłem ją jeszcze mocniej i zacząłem delikatnie głaskać po główce. 


PLEASE DON'T LEAVE ME - LEXY I MARCINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz