ROZDZIAŁ 10

321 15 3
                                    

| SKIP TIME OKOLICE GODZINY 22 |

Siedziałem już od jakiegoś czasu na wersalce zupełnie nie wiedząc, która jest godzina bez zmiennie siedząc w tym samym cichym oraz poniekąd pustym pokoju. I kiedy tak sobie siedziałem i miałem zamiar się lekko przespać okazało się, że niestety nie było mi to dane gdyż na wyświetlaczu mojego telefonu dostrzegłem numer należący do drugiej zaraz po Lexy najważniejszej osoby w całym moim życiu, a mianowicie mojej mamy. Dlatego też by kobieta nie musiała się zbędnie martwić kliknąłem w zieloną słuchawkę i rozpocząłem z nią, krótką konwersację.

M - Halo?

MM - O mój Boże synku martwiłam się! Nic nie dzwonisz, nie piszesz sms-ów, nie wiem co się z Tobą dzieje.

M - Spokojnie mamuś przecież żyję jak słyszysz haha. – zaśmiałem się lekko.

MM - Bóg zapłać za to, ale ja nie w tej sprawie dzwonię.

M - To w jakiej?

MM - A to w takiej, że Tosia próbowała położyć Melissę spać czytając jej przeróżne bajki, a ta buntuje się, że położy się gdy tylko przyjedziesz.

M - Czekaj co? Moja mała księżniczka się buntuje?? Niech ja zaraz ją dorwę jak tylko wrócę do domu.

MM - Czyli rozumiem, że wrócisz do nas na noc, bo nie wiem czy zauważyłeś, ale jest już po 22.

M - Emm najchętniej to bym został tutaj przy Lexy, ale skoro tak się dzieje to przyjadę.

MM - Cieszę się w takim razie jedź ostrożnie, bo zapewne jesteś bardzo zmęczony.

M - Dobrze mamo i pamiętaj, że ja zawsze jeżdżę ostrożnie. - odpowiedziałem, a następnie rozłączyłem się i po raz ostatni dzisiejszego wieczoru podszedłem do swojej żony.

Kochanie.. - szepnąłem. - Pamiętaj, że kocham Cię z całego serduszka i wrócę do Ciebie jak najszybciej się da. - dodałem po czym ucałowałem jej czoło, nos oraz spierzchnięte usta. Patrzyłem na nią jak zahipnotyzowany przez kolejne sekundy, a gdy nadszedł moment pożegnania zdołałem się jeszcze raz dotknąć jej policzka na, którym wymalowany był delikatny, subtelny uśmiech i z bólem serca opuściłem salę.

| KOLEJNE PÓŁGODZINY PÓŹNIEJ |

POV MAMA MARCINA:

Siedziałam razem z Tosią na górze w pokoju Melisski próbując ją uspokoić i położyć spać gdy w pewnym momencie usłyszałyśmy dźwięk dzwonka do drzwi.

Me - Babciu kto to dzwoni o tak późnej godzinie? - zapytała dziewczynka.

MM - Nie wiem, ale musimy to sprawdzić razem z Tosią, a Ty tu zostań słoneczko i spróbuj zasnąć.

Me - Nie, przecież mówiłam wyraźnie, że nie pójdę spać dopóki tatuś nie wróci od mamusi!

MM - Ohh no już dobrze choć z nami. - powiedziałam łagodnie się uśmiechając.

Me - Hurra! - wykrzyknęła i pobiegła na swych małych nóżkach pod drzwi.

A kiedy i ja wraz z Tosią pojawiłyśmy się koło wnuczki rozkluczyłam drzwi, a moim oczom ukazał się cały przemoczony od deszczu Marcin.

Me - Tatuś!!

M - Cześć słoneczko. - rzekł podnosząc i przytulając lekko córeczkę do swej piersi. - Dlaczego nie śpisz jeszcze?

Me - A nie pamiętasz jak Ci mówiłam, że położę się spać kiedy powiesz mi co z mamusią?

M - Pamiętam.

Me - Więc jak? Powiesz?

MM - Wiesz co Melissko wydaje mi się, że tatuś chce się najpierw ogarnąć, a później do Ciebie przyjdzie dobrze? - orzekłam posyłając Marcinowi znaczące spojrzenie na co ten lekko się uśmiechnął .

Me - Ale na pewno przyjdziesz?

M - Tak na pewno. - odpowiedział i ucałował córkę w czółko.

POV MARCIN:

Gdy tylko wróciłem i nieco ogarnąłem co się przez ten cały czas wydarzyło w moim domu postanowiłem przenieść się do łazienki gdzie opierając się plecami o zimne kafelki zakluczyłem drzwi.

Stałem w tym pomieszczeniu w totalnym bezruchu jeszcze jakiś czas gdy w końcu zdecydowałem się podejść do umieszczonego centralnie w rogu lustra łazienkowego. I tak jak zdecydowałem tak też uczyniłem, bowiem przeniosłem się swym krokiem pod owe lustro i to co tam zobaczyłem wręcz wbiło mnie w podłogę; moje brązowe loczki w totalnym nieładzie opadające na każdą możliwą stronę, cienie pod oczyma i w niektórych miejscach popękane usta. Wyglądałem strasznie. Można by nawet rzec, że jak jakaś postać z najstraszniejszego horroru.

Dlatego też by dalej „nie straszyć" odkręciłem ciepły strumień wody w kabinie prysznicowej, szybko rozebrałem się do naga i w przeciągu kolejnych 15 minut się umyłem.

A gdy byłem już wykąpany ubrałem piżamę i skierowałem swoim krokiem ku pokojowi Melissy. Jednak, jak się później okazało, jej tam nie było.

Cholera! - wykrzyknąłem w myślach wciąż mając nadzieję, że Melissa siedzi w swoim pokoju.

M - Melisska? Melissa gdzie jesteś?!

Me - Tutaj tatusiu! - usłyszałem jej przeuroczy głosik dobiegający wprost z swojej sypialni gdzie od razu się udałem.

M - O jeju Melissa nie rób tak więcej tatusiowi, proszę Cię.

Me - Przepraszam. - powiedziała spuszczając głowkę ku dołowi.

M - A wiesz, że ja nawet się nie gniewam? - zapytałem zasiadając obok niej na moim jak również Lexy łóżku, a następnie unosząc jej bródkę ku górze.

Me - Naprawdę?

M - Naprawdę moja małpeczko. - powiedziałem po czym rozłożyłem ramiona, a dziewczynka tak jak umiała tak wtuliła się w mój tors.

Me - Kocham Cię tatusiu. - wyszeptała.

M - Ja Ciebie też kocham. - oświadczyłem, a następnie zacząłem nią delikatnie kołysać w swych ramionach. 

Me - Tęskniłam za Tobą. 

M - Ja za Tobą też, a po drugie co to za niesłuchanie Tosi oraz babci?

Me - Eee... no, bo ja chciałam wypełnić naszą obietnicę.

M - Rozumiem, ale kosztem zdrowia?

Me - Ale jak zdrowia?

M - A tak, że takie małe, słodziutkie, trzyletnie dziewczynki jak Ty o tej porze już dawno śpią, ponieważ potrzebują większej ilości snu niż takie osobistości jak ja, mamusia, Tosia czy nawet obecna tu babcia Aneta.

Me - ... przepraszam nie wiedziałam. - westchnęła, a po jej policzku spłynęła pojedyncza łza. 

M - Mówiłem Ci słoneczko, że nie masz za co przepraszać? - spytałem ocierając jej łzę. 

Me - Mówiłeś.

M - Więc właśnie proszę mi się tu nie smucić księżniczko Melissko, a przytulić się do tatusia i spróbować zasnąć. 

Me - Dobrze, a co z naszą obietnicą?

M - Jeśli księżniczka sobie zażyczy to opowiem jej już rano, bo jestem już bardzo zmęczony. 

Me - No dobrze mój ukochany, najlepszy, najodważniejszy rycerzu. - zachichotała w konsekwencji czego i ja lekko się zaśmiałem, a następnie ułożyła się w moich objęciach i po kilku sekundach zasnęła. 

M - Bardzo Cię kocham księżniczko. - wyszeptałem do jej ucha i równie jak Melisska po kilku sekundach po prostu odpłynąłem do krainy kolorowych i pięknych snów. 


PLEASE DON'T LEAVE ME - LEXY I MARCINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz