| SKIP TIME OKOLICE GODZINY 22 |
Siedziałem już od jakiegoś czasu na wersalce zupełnie nie wiedząc, która jest godzina bez zmiennie siedząc w tym samym cichym oraz poniekąd pustym pokoju. I kiedy tak sobie siedziałem i miałem zamiar się lekko przespać okazało się, że niestety nie było mi to dane gdyż na wyświetlaczu mojego telefonu dostrzegłem numer należący do drugiej zaraz po Lexy najważniejszej osoby w całym moim życiu, a mianowicie mojej mamy. Dlatego też by kobieta nie musiała się zbędnie martwić kliknąłem w zieloną słuchawkę i rozpocząłem z nią, krótką konwersację.
M - Halo?
MM - O mój Boże synku martwiłam się! Nic nie dzwonisz, nie piszesz sms-ów, nie wiem co się z Tobą dzieje.
M - Spokojnie mamuś przecież żyję jak słyszysz haha. – zaśmiałem się lekko.
MM - Bóg zapłać za to, ale ja nie w tej sprawie dzwonię.
M - To w jakiej?
MM - A to w takiej, że Tosia próbowała położyć Melissę spać czytając jej przeróżne bajki, a ta buntuje się, że położy się gdy tylko przyjedziesz.
M - Czekaj co? Moja mała księżniczka się buntuje?? Niech ja zaraz ją dorwę jak tylko wrócę do domu.
MM - Czyli rozumiem, że wrócisz do nas na noc, bo nie wiem czy zauważyłeś, ale jest już po 22.
M - Emm najchętniej to bym został tutaj przy Lexy, ale skoro tak się dzieje to przyjadę.
MM - Cieszę się w takim razie jedź ostrożnie, bo zapewne jesteś bardzo zmęczony.
M - Dobrze mamo i pamiętaj, że ja zawsze jeżdżę ostrożnie. - odpowiedziałem, a następnie rozłączyłem się i po raz ostatni dzisiejszego wieczoru podszedłem do swojej żony.
Kochanie.. - szepnąłem. - Pamiętaj, że kocham Cię z całego serduszka i wrócę do Ciebie jak najszybciej się da. - dodałem po czym ucałowałem jej czoło, nos oraz spierzchnięte usta. Patrzyłem na nią jak zahipnotyzowany przez kolejne sekundy, a gdy nadszedł moment pożegnania zdołałem się jeszcze raz dotknąć jej policzka na, którym wymalowany był delikatny, subtelny uśmiech i z bólem serca opuściłem salę.
| KOLEJNE PÓŁGODZINY PÓŹNIEJ |
POV MAMA MARCINA:
Siedziałam razem z Tosią na górze w pokoju Melisski próbując ją uspokoić i położyć spać gdy w pewnym momencie usłyszałyśmy dźwięk dzwonka do drzwi.
Me - Babciu kto to dzwoni o tak późnej godzinie? - zapytała dziewczynka.
MM - Nie wiem, ale musimy to sprawdzić razem z Tosią, a Ty tu zostań słoneczko i spróbuj zasnąć.
Me - Nie, przecież mówiłam wyraźnie, że nie pójdę spać dopóki tatuś nie wróci od mamusi!
MM - Ohh no już dobrze choć z nami. - powiedziałam łagodnie się uśmiechając.
Me - Hurra! - wykrzyknęła i pobiegła na swych małych nóżkach pod drzwi.
A kiedy i ja wraz z Tosią pojawiłyśmy się koło wnuczki rozkluczyłam drzwi, a moim oczom ukazał się cały przemoczony od deszczu Marcin.
Me - Tatuś!!
M - Cześć słoneczko. - rzekł podnosząc i przytulając lekko córeczkę do swej piersi. - Dlaczego nie śpisz jeszcze?
Me - A nie pamiętasz jak Ci mówiłam, że położę się spać kiedy powiesz mi co z mamusią?
M - Pamiętam.
Me - Więc jak? Powiesz?
MM - Wiesz co Melissko wydaje mi się, że tatuś chce się najpierw ogarnąć, a później do Ciebie przyjdzie dobrze? - orzekłam posyłając Marcinowi znaczące spojrzenie na co ten lekko się uśmiechnął .
Me - Ale na pewno przyjdziesz?
M - Tak na pewno. - odpowiedział i ucałował córkę w czółko.
POV MARCIN:
Gdy tylko wróciłem i nieco ogarnąłem co się przez ten cały czas wydarzyło w moim domu postanowiłem przenieść się do łazienki gdzie opierając się plecami o zimne kafelki zakluczyłem drzwi.
Stałem w tym pomieszczeniu w totalnym bezruchu jeszcze jakiś czas gdy w końcu zdecydowałem się podejść do umieszczonego centralnie w rogu lustra łazienkowego. I tak jak zdecydowałem tak też uczyniłem, bowiem przeniosłem się swym krokiem pod owe lustro i to co tam zobaczyłem wręcz wbiło mnie w podłogę; moje brązowe loczki w totalnym nieładzie opadające na każdą możliwą stronę, cienie pod oczyma i w niektórych miejscach popękane usta. Wyglądałem strasznie. Można by nawet rzec, że jak jakaś postać z najstraszniejszego horroru.
Dlatego też by dalej „nie straszyć" odkręciłem ciepły strumień wody w kabinie prysznicowej, szybko rozebrałem się do naga i w przeciągu kolejnych 15 minut się umyłem.
A gdy byłem już wykąpany ubrałem piżamę i skierowałem swoim krokiem ku pokojowi Melissy. Jednak, jak się później okazało, jej tam nie było.
Cholera! - wykrzyknąłem w myślach wciąż mając nadzieję, że Melissa siedzi w swoim pokoju.
M - Melisska? Melissa gdzie jesteś?!
Me - Tutaj tatusiu! - usłyszałem jej przeuroczy głosik dobiegający wprost z swojej sypialni gdzie od razu się udałem.
M - O jeju Melissa nie rób tak więcej tatusiowi, proszę Cię.
Me - Przepraszam. - powiedziała spuszczając głowkę ku dołowi.
M - A wiesz, że ja nawet się nie gniewam? - zapytałem zasiadając obok niej na moim jak również Lexy łóżku, a następnie unosząc jej bródkę ku górze.
Me - Naprawdę?
M - Naprawdę moja małpeczko. - powiedziałem po czym rozłożyłem ramiona, a dziewczynka tak jak umiała tak wtuliła się w mój tors.
Me - Kocham Cię tatusiu. - wyszeptała.
M - Ja Ciebie też kocham. - oświadczyłem, a następnie zacząłem nią delikatnie kołysać w swych ramionach.
Me - Tęskniłam za Tobą.
M - Ja za Tobą też, a po drugie co to za niesłuchanie Tosi oraz babci?
Me - Eee... no, bo ja chciałam wypełnić naszą obietnicę.
M - Rozumiem, ale kosztem zdrowia?
Me - Ale jak zdrowia?
M - A tak, że takie małe, słodziutkie, trzyletnie dziewczynki jak Ty o tej porze już dawno śpią, ponieważ potrzebują większej ilości snu niż takie osobistości jak ja, mamusia, Tosia czy nawet obecna tu babcia Aneta.
Me - ... przepraszam nie wiedziałam. - westchnęła, a po jej policzku spłynęła pojedyncza łza.
M - Mówiłem Ci słoneczko, że nie masz za co przepraszać? - spytałem ocierając jej łzę.
Me - Mówiłeś.
M - Więc właśnie proszę mi się tu nie smucić księżniczko Melissko, a przytulić się do tatusia i spróbować zasnąć.
Me - Dobrze, a co z naszą obietnicą?
M - Jeśli księżniczka sobie zażyczy to opowiem jej już rano, bo jestem już bardzo zmęczony.
Me - No dobrze mój ukochany, najlepszy, najodważniejszy rycerzu. - zachichotała w konsekwencji czego i ja lekko się zaśmiałem, a następnie ułożyła się w moich objęciach i po kilku sekundach zasnęła.
M - Bardzo Cię kocham księżniczko. - wyszeptałem do jej ucha i równie jak Melisska po kilku sekundach po prostu odpłynąłem do krainy kolorowych i pięknych snów.
CZYTASZ
PLEASE DON'T LEAVE ME - LEXY I MARCIN
FanfictionJeden dzień... jeden moment... jedna chwila.., która zmienia całe życie o 180° Jak Marcin poradzi sobie po wypadku? Jak wpłynie to na ich córkę?? Czy najgorszy scenariusz przedstawiany przez lekarzy spełni się, a Marcin zostanie sam z dzieckiem...