ROZDZIAŁ 18

368 17 5
                                    

POV MARCIN:

Siedziałem cicho w sypialni ciągle czekając na moje księżniczki, które obecnie były w łazience gdy w pewnym momencie usłyszałem dość ciekawe, a zarazem filozoficzne pytanie skierowane w stronę Lexy z ust naszej najukochańszej w całym wszechświecie córeczki.

A mianowicie, dziewczynka spytała jak to jest, że Lexy wytrzymuje z kimś takim jak ja.

Hmmm ciekawe skąd wziął się w jej głowie pomysł na tak jakże rozbudowane pytanie. - pomyślałem, a następnie powstałem z wygodnego łóżka i swym krokiem skierowałem się ku drzwiom by móc podsłuchiwać, a tym samym dowiedzieć się jak na owe pytanie odpowie moja żona.

POV LEXY:

Nakładałam właśnie odrobinę kremu nawilżającego na twarz, a w późniejszym etapie dekolt oraz szyję gdy nagle i dość niespodziewanie towarzysząca mi dotąd dziewczynka zaczęła cicho chichotać.

L - A co Cię tak bawi kochanie? - spytałam troskliwie, po czym sekundę później „włączyła" mi się lampka odpowiedzialna za myślenie żartownisi. - Chwila, chwila czy ja dobrze widzę, że panienka ma coś na nosku?

Me - Ee wydaje mi się, że nie.

L - A mi się właśnie wydaje, że masz, zobacz. - powiedziałam po czym niepostrzeżenie nałożyłam na nosek Melisski odrobinę mojego kremu.

Me - Hahaha rzeczywiście. - zaśmiała się słodko patrząc na swoje odbicie w lustrze, a następnie wcierając białą maź swoimi paluszkami. - A tak po za tym to mamusiu?? - dodała, kierując na mnie swój wzrok.

L - Tak?

Me - Czy możesz przybliżyć mi nieco jak to jest, że wytrzymujesz z kimś takim jak mój tatuś?

L - Oczywiście! A więc zacznijmy od tego, faktu, że kocham ba, a nawet bardzo kocham Twojego tatusia, a on kocha mnie przez co narodziło się między nami coś takiego pięknego co określamy mianem miłości i właśnie to oto uczucie doprowadziło nas do tego, że zostaliśmy parą, później narzeczeństwem, a teraz już małżeństwem oraz rodzicami tak wspaniałej istotki jaką jesteś Ty moje kochane serduszko.

Me - Naprawdę? Powstałam z waszej miłości??

L - Dokładnie tak, tylko teraz Ci nie opowiem o tym jakoś bardzo szczegółowo, gdyż jesteś na to po prostu za malutka.

Me - No dobrze tylko niech mi mamusia jeszcze powie jak to jest kiedy się kłócicie i nie jest między Tobą, a tatą tak dobrze??

L - No to tak, jak zapewne się domyślasz lub nie, ale kłótnie bywają też potrzebne w każdym związku gdyż to właśnie wtedy wyrzucamy z siebie tłumiące w nas negatywne emocje oraz wyzbywamy się ich na przysłowiowe zewnątrz. Co więcej nie wiem czy wiesz kruszynko, ale mówi się, że każda nawet najmniejsza kłótnia umacnia relacje. - rzekłam, a dziewczynka uśmiechnęła się szeroko po czym ponownie zaczęła chichotać. - Powiedziałam coś nie tak? - dopytałam nieco zaskoczona.

M - Wręcz przeciwnie. - wyszeptał mi do ucha Marcin momentalnie zza mnie wyrastając oraz obejmując od tyłu swoimi zimnymi rękoma w talii.

L - Czy ja dobrze rozumiem, że Ty podsłuchiwałeś? - zapytałam od razu odwracając się, a następnie patrząc w jego piękne oczy.

M - Może tak, może nie.

L - Haha, ale ja i tak wiem, że tak było prawda?

M - No dobra masz mnie, a Ty słoneczko.. - zwrócił się do Melissy. - Dlaczego mnie wydałaś?

Me - Nie wydałam Cię przecież, o co Ci chodzi tatusiu?

M - A oto, że taka jedna malutka, piękniutka dziewczynka zaczęła się śmiać gdy tylko tu przyszedłem, a dodatkowo ma na imię Melissa Dubiel kojarzysz ją?

Me - Tak kojarzę, bo to ja. - zaśmiała się jak sekundę wcześniej, a wkrótce potem zaczęła przepraszać Marcina. - Przepraszam Cię tato za to, że zepsułam Twoją niespodziankę. 

M - Ależ nie masz za co przepraszać serduszko, aczkolwiek wiedz, że to co mamusia Ci przed chwilą przekazała jest 100% prawdą i bardzo, ale to bardzo Was obie kocham.

Me - My też Cię kochamy prawda mamusiu?

L - Jak mogłoby być inaczej, przecież to jest oczywiste. - uśmiechnęłam się po czym razem w trójkę utkwiliśmy w wielkim niedźwiedzim uścisku.

PLEASE DON'T LEAVE ME - LEXY I MARCINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz