POV LEXY:
Leżałam bezwładnie na tym samym wciąż niewygodnym łóżku, a tajemniczy chłopak bez przerwy nade mną czuwał i głaskał, a to po włosach, a to po dłoni co nie ukrywając było dość przyjemnym uczuciem.
L - Ymm przepraszam, że przerywam tą jakże niezręczną ciszę panującą między nami, ale czy możesz mi powiedzieć co się stało i dlaczego jesteś aż tak bardzo blisko mnie? Czy my się znamy?? - spytałam tak samo zachrypniętym głosem jak również ostatkiem sił gdyż raz na jakieś kilka minut miałam coś takiego, że wypowiedzenie nawet krótkiego zdania było dla mnie swego rodzaju wyzwaniem.
M - Cii nie przemęczaj się myszko, a ja Ci wszystko opowiem. - odparł przeczesując moje niesforne kosmyki włosów za ucho.
I wiecie co? W tamtym oto momencie zaczynałam się już coraz bardziej jak również poważniej zastanawiać nad tym, że chyba coś jednak było i nadal jest na rzeczy gdyż on wciąż nie przestawał mówić do mnie słówka typu „skarbie" czy „kochanie". Do tego ta obrączka na jego palcu, która była wprost identyczna jak moja.
M - A więc było to tydzień temu. Wracałaś z Kościerzyny od mamy do mnie i Melissy gdy w pewnym momencie, a dokładniej gdy znajdowałaś się już prawie pod naszym domem jakiś wariat wjechał w Twoje auto co spowodowało wypadek w wyniku, którego doznałaś poważnych obrażeń i przez ten cały tydzień byłaś w stanie śpiączki farmakologicznej. - powiedział, a po jego prawym policzku spłynęła pojedyncza, krystalicznie czysta łza.
Ej no wait!
Jaki wypadek?
O co tutaj chodzi??
L - Ymm, proszę mi tu nie płakać Ma...?
M - Marcin, Marcin Dubiel, twój mąż.
L - Co?! To Ty jesteś moim mężem?
M - Tak i mamy razem dziecko, zobacz! To jest Melissa, nasze oczko w głowie haha, a przynajmniej to Ty tak zawsze mówiłaś. - stwierdził, a następnie pokazał mi takie oto zdjęcie znajdujące się w jego galerii telefonu:
(od razu mówię abyście totalnie zignorowali fakt iż jest, to Adelina gdyż i tak w tej książce ich córka wygląda zupełnie inaczej)
O matko to rzeczywiście ja! - wykrzyknęłam spanikowana w myślach, a po chwili mój cały świat tak jakby się zatrzymał przez co od razu zaczęłam nerwowo kręcić głową, a ciało przeszył nieprzyjemny dreszcz.
On nie żartował!
Nie robił mnie w przysłowiowego balona.
On mówił prawdę, widziałam to po jego minie!
M - Lexunia co się dzieje?!
L - Nie, nie to nie może być prawda!! - wykrzyknęłam głośno oddychając oraz gwałtownie podnosząc się ku pozycji siedzącej.
M - Spokojnie kochanie, spokojnie. - oświadczył, a zaraz potem usiadł delikatnie na łóżku i ucałował moje czoło jak również bardzo mocno mnie przytulił. - Jeszcze wszystko będzie dobrze, po prostu teraz jesteś oszołomiona. - wtrącił dalej gładząc mnie po plecach przez co mój dotąd nieregularny oddech bezpretensjonalnie uspokoił się.
L - Ja przepraszam, ja tak bardzo Cię przepraszam Marcin, bo nawet gdybym bardzo chciała to nie umiem sobie tego wszystkiego przypomnieć. - wyszeptałam płacząc w jego ramię tym samym mocząc mu koszulkę.
M - Przecież to nie Twoja wina skarbie, tylko tego chuja, który dopuścił się tego potwornego czynu przez co jesteś w takim stanie, jakim jesteś. - rzekł, a następnie jeszcze mocniej oplótł mnie swoimi rękoma w talii czego skutkiem było to iż poczułam jego boskie perfumy oraz bezpieczeństwo, które wypełniło mnie od środka jednocześnie ogrzewając moje skostniałe ciało, a także sprawiając jakbym znała go od co najmniej kilku, a może i kilkunastu lat.
CZYTASZ
PLEASE DON'T LEAVE ME - LEXY I MARCIN
FanfictionJeden dzień... jeden moment... jedna chwila.., która zmienia całe życie o 180° Jak Marcin poradzi sobie po wypadku? Jak wpłynie to na ich córkę?? Czy najgorszy scenariusz przedstawiany przez lekarzy spełni się, a Marcin zostanie sam z dzieckiem...