ROZDZIAŁ 9

328 16 1
                                    

POV PIELĘGNIARKA ALICJA:

Minęło może z pół godziny od kiedy zostawiłam Marcina samego z tą jakże tajemniczą i dotąd nieznaną mi dziewczyną. Ciekawe jak się tam trzyma. Chyba wypadałoby to sprawdzić. A, że aktualnie nic się nie działo oraz nikomu nie była potrzebna moja pomoc postanowiłam do niego zajrzeć.

I tak jak pomyślałam tak też zrobiłam.

Zakluczyłam drzwi dyżurki, dotarłam do windy i po jakiś 15 sekundach znalazłam się ponownie przed salą brunetki.

Puk, puk! - zastukałam raz, drugi, trzeci, a za każdym razem w odpowiedzi uzyskiwałam głuchą ciszę. No cóż to chyba muszę sama sobie tam wejść. - pomyślałam, a następnie ścisnęłam za klamkę w konsekwencji czego drzwi momentalnie się otwarły, a obrazek jaki tam zastałam był zarówno uroczy jak również bardzo wzruszający. A mianowicie. Marcin siedzący na krześle po lewej stronie łóżka szpitalnego i gładzący tą dziewczynę po ręce.


POV MARCIN:

Gładziłem i zataczałem kolejne kółka kciukiem na jej zimnej dłoni, a łzy tak jak spływały tak nadal płynęły po moich policzkach. Do tego te cholerne, a zarazem irytujące piknięcia maszyn sprawiały, że kolejne wspomnienia po prostu zanikały.

Tak naprawdę to wciąż żyłem jej poczuciem humoru, optymistycznym podejściem do życia czy niekiedy zwariowanymi, a czasem naprawdę szalonymi pomysłami.

Moje życie bez niej nie będzie miało sensu. Potrzebuję jej tak bardzo jak człowiek potrzebuje jedzenia czy tlenu.

Do końca moich dni będę wdzięczny za to, że pomogła mi podczas mojej próby samobójczej po kłótni z Nikolą oraz, że wniosła do mojego życia tyle niesamowitych barw i kolorów. To dzięki niej na nowo sobie uwierzyłem oraz nie poddałem się w wielu postawionych przez życie trudnościach.

P - Marcin? Marcin?? - usłyszałem ciepły jak również bardzo troskliwy, głos Alicji tuż za swym prawym ramieniem.

M - C-co się stało?

P - Nie no nic, tak przyszłam Ci potowarzyszyć u Twojej...

M - Żony, Lexy jest moją żoną. - wybąknąłem praktycznie niesłyszalnie.

P - Aha to teraz już rozumiem dlaczego jest dla Ciebie aż tak ważna. - odparła po czym od razu dopytała. - A tak wogule to co Ci lekarz wcześniej powiedział?

M - Ehh.. wiem tylko tyle, że jest w ciężkim stanie i na skutek wypadku doznała wstrząsu mózgu. - rzekłem na skraju popadnięcia w jeszcze większy szloch. - Ona.. ona nie może mnie zostawić, a co dopiero naszą córeczkę!! No nie może! - wykrzyczałem dając upust emocjom na co dziewczyna siedząca obok od razu mnie objęła swoimi ramionami jednocześnie zamykając w szczelnym i mocnym uścisku.

P - No już spokojnie Marcin, spokojnie. - stwierdziła dość twardo głaszcząc mnie uspokajająco po plecach.

M - Co spokojnie?! Jak ja nawet nie wiem czy ona się obudzi!!

P - Ale o czym Ty mówisz?

M - O tym co przekazał mi lekarz podczas naszej wcześniejszej rozmowy!

P - To już zrozumiałam, ale co on Ci konkretnie powiedział?

M - Powiedział, że jak sama się nie obudzi w przeciągu danych jej 2-3 tygodni to oni będą musieli podejmować próby wybudzenia co w niektórych przypadkach może skończyć się utratą pamięci lub ewentualną śmiercią. - wyszeptałem cały czas patrząc w jej niebieskie oczy. - Powiedz mi tylko jedno Ala... dlaczego ona, a nie ja?! Dlaczego do chuja to się nam przytrafia!!? Dlaczego wszyscy żyją normalnie, szczęśliwi, a my jak zwykle mamy jakieś problemy.. co myśmy temu światu uczynili...?!

P - Podejrzewam, bo nie znam Cię jeszcze na tyle dobrze, ale uważam, że nic nie zawiniliście.

M - Tak samo mówił mój przyjaciel Kuba kiedy oczekiwaliśmy na karetkę.

P - I co? Ty tego nadal nie widzisz? Już druga osoba Ci mówi, że nic nie zrobiliście.. po prostu tak już bywa w życiu. Raz się jest na przysłowiowej wyżynie, raz w nizinie. I proszę Cię nigdy, a tym bardziej w mojej obecności nie pytaj „dlaczego ja", bo z tego co mówiłeś macie córeczkę, a chyba nie chciałbyś jej osierocić prawda?

M - Masz rację. - powiedziałem zdecydowanym tonem choć w środku i na zewnątrz byłem totalnym wrakiem człowieka.

P - No właśnie, a więc teraz przyrzeknij mi, że już nigdy tak nie powiesz, nigdy!

M - Przyrzekam. - oświadczyłem, a następnie odwróciłem głowę w stronę nieprzytomnej ukochanej. - Pamiętaj Lexunia, że póki Ty tu będziesz to pod żadnym pozorem nie wyrażę na to zgody, ani nie dopuszczę się jakichkolwiek czynów by Melisska straciła i mnie. - wyszeptałem oraz subtelnie zmierzchwiłem jej kosmyki włosów, które opadały na posiniaczone, a także poranione w niektórych miejsca od odłamków szkła czoło. 



Na sam koniec tego rozdziału pragnę jeszcze z całego serduszka podziękować Wam za osiągnięte wczoraj 1k wyświetleń oraz obecne w momencie publikacji 132⭐! I tak jak już powtarzałam to wielokrotnie w przypadku moich poprzednich książek: "dla Was zapewne to mało, a dla mnie powód dla, którego wiem by się nie poddawać i pisać kolejne części". 

Dlatego jeszcze raz za wszystko dziękuję i cieszę się, że jesteście tutaj ze mną oraz tworzycie tą jakże wspaniałą społeczność!❤✨

PLEASE DON'T LEAVE ME - LEXY I MARCINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz