1

1.6K 135 88
                                    

<3

Beomgyu siedział przy biurku, próbując skoncentrować całą swoją uwagę na zadaniu z matematyki. Nie było to łatwe, ponieważ nie potrafił zrozumieć jak zrobić choć jedno obliczenie. Próbował, starał się i nawet płakał nad tą kartką, prosząc wszystkich greckich bogów, żeby go olśniło, ale wszystko na nic. Nie umiał, nie dało się, to po prostu było niemożliwe.

Rzucił długopisem o biurko i oparł się o krzesło, zjeżdżając trochę na dół. Przetarł dwoma rękoma twarz i cicho w nie jęknął. Dopiero co się przepisał do tego liceum, a już ma dwie jedynki. Jak to jest w ogóle możliwe? Zaczął rozglądać się w boki, szukając jakiejś rzeczy, której mógłby poświęcić swoją uwagę. Nie znalazł nic ciekawego, wszystko było nudne i nowe.

Wyjrzał za okno, które znajdowało się idealnie obok, przyglądając się najmniej ważnym elementom. Drzewa bez liści, pochmurne niebo, przez co nie mógł zobaczyć gwiazd, patrzący chłopak z naprzeciwka, bezdomny kotek... Chwila? Chłopak z naprzeciwka? Od razu skupił swój wzrok na postaci i ściągnął brwi do środka, zastanawiając się, czy brunet patrzy na niego, czy na kogoś w innym oknie.

Pomachał do niego ręką i lekko się uśmiechnął. Chciał nawiązać z nim jakiś kontakt, wszystko teraz było lepsze niż matematyka. W odpowiedzi jego sąsiad podniósł kącik ust do góry i odszedł od okna, pozostawiając zdziwionego Beomgyu samego. Chciał już odejść i z powrotem zacząć swoje ubolewania nad kartką papieru, gdy zauważył, że tamten ręką wskazuję, by został. Upewnił się, że to było do niego, pokazując na siebie palcem. I jak się okazało, brunet próbuje skomunikować się z nim, potwierdzając to pokręceniem głowy i delikatnym uśmiechem.

Wyjął kartkę i zaczął coś na niej pisać markerem. Beomgyu stał, wpatrując się z zaciekawieniem, co on robi. Przymrużył oczy, próbując doczytać, co jego sąsiad napisał na papierze, co nie było wcale takie ciężkie, zważywszy, że ich okna wcale nie były położone tak daleko siebie. Nie jest to żadna bogata dzielnica i domy były poustawiane bardzo blisko, przez co czasem dało się usłyszeć kłótnie osób mieszkajacych obok.

Otworzył szeroko oczy i od razu poczuł, jak na jego policzkach pojawia się rumieniec. Czy właśnie obca mu osoba napisała, że jest uroczy? Osoba, którą dobrze kojarzył ze szkoły i którą czasem odprowadzał wzrokiem do domu? Osoba, która wyglądała jak jeden z bogów greckich, do których ostatnio się modlił?

Ponownie próbował się upewnić czy to zdanie jest napisane do niego, kolejny raz wskazując na siebie palcem. W odpowiedzi jego sąsiad się zaśmiał, czego usłyszeć nie mógł, a szkoda, natomiast widać było z daleka, jak jego usta układają się w śliczną łódeczkę, ukazując kilka przednich zębów. Wziął kartkę w rękę i znów zaczął coś pisać. Beomgyu wciąż zdezorientowany sytuacją, jaka właśnie się odgrywała przed jego oczami, czekał, żeby zobaczyć, co jeszcze chłopak chciał mu przekazać. Był ciekawy, wreszcie coś się działo w jego życiu, nareszcie jego jedynym zajęciem nie była matematyka.

"Jak masz na imię?"

Bez drugiej myśli odwrócił się do biurka, szukając kartki i mazaka. Najprzystojniejszy chłopak w szkole chce się poznać? Beomgyu w życiu nie przepuści takiej szansy. Wziął do ręki kartę pracy z matematyki, przygryzając swoje usta. Czy to jest warte 3h godzin płakania nad tym i kolejnej jedynki? Chyba... Powoli zaczął na niej pisać drukowanymi literami swoje imię. Wyjrzał przez okno i zagryzł końcówkę długopisu, spoglądając na twarz bruneta, który podniósł jedną brew do góry. Warto pisać nazwisko? Lepiej nie, jeszcze się na tyle nie znają. Uznał i przyłożył papier do okna, wyglądając z góry i czekając na reakcję sąsiada.

"B E O M G Y U"

<3

𝘄𝗶𝗻𝗱𝗼𝘄 𝗹𝗼𝘃𝗲 | 𝗍𝖺𝖾𝗀𝗒𝗎 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz