~14~

72 4 0
                                    

Nowy dzień, każdy się cieszył dziś już to miało nastąpić - Zabicie Toma, cała grupa czekała aż stado to zrobi już nie mogli się doczekać wieczora aż to wszystko się skończy.

*pov Justin*

Justinku - powiedział Edward do mnie a ja z lekkim uśmiechem odwróciłem się patrząc na Solge wspominając wczorajszy wieczór aż wreszcie ona też popatrzyła i również się uśmiechnęła. Kocham jej uśmiech jak nic innego -powiedziałem sobie w myślach. - To już dziś, pamiętasz? - zapytał się mnie Edward kiedy ja pomyślałem o tym samym. - Tak pamiętam i bardzo się cieszę Edwardziu - odpowiedziałem również zdrobnieniem do niego. Spędziłem ten dzień z Solga, byłem szczęśliwy ponieważ powiedziała że po mojej 18 może ze mną zamieszkać.  byliśmy przytuleni kiedy nagle do pokoju wbili: Mike, oraz Edward - Nie przeszkadzamy? - powiedzieli równocześnie kiedy nas zobaczyli - Nie, co jest? - powiedziałem - Idziemy na dół bo już jest stado - Powiedział Edward i razem z Solga wstaliśmy i wyszliśmy, Winter z nami nie było bo jak każdy wie ona dalej nie wie o tym wszystkim związanym z wilkami. Gdy dotarliśmy na dół rozejrzałem się i ujrzałem w kącie James'a podeszłem do niego - Gdzie reszta? - spytałem go - na zewnątrz, tutaj by się raczej nie pomieścili - powiedział James patrząc na okolice wejścia, przewróciłem oczami i posłałem mu pytające spojrzenie - to ty nie wiesz którędy wchodzimy? - zapytał zdziwiony i spojrzał na Edwarda - oh no wiesz nigdy nie usłyszałem odpowiedzi na to pytanie gdyż się pytałem niejednokrotnie - powiedziałem zirytowany na co Edward się zaśmiał, prychnąłem pod nosem i udałem się za James'em a reszta za mną.
Szliśmy jakimś tunelem w którym było nie za jasno i też nie za ciemno, rozglądałem się z zaciekawieniem, dziwne że nie wiedziałem o tym miejscu pomyślałem gdy dotarliśmy do wyjścia najpierw wyszedł James i Edward a po nich ja i Solga.

*Pov Solga*

   Gdy byliśmy na miejscu James otworzył jakieś wejście po czym wyszedł  pierwszy wraz z Edwardem a ja po nich z Justinem, rozejrzałam się i zobaczyłam wielkie stado ogromnych wilków spojrzałam na Edwarda jak na idiotę no bo w końcu jest tylko jedna osoba do zabicia a patrząc na takie stado to wygląda jakby co najmniej jakieś tysięcy przeciwników mieli do zabicia podeszłam do Edwarda - na co tyle tych wilków? - zapytałam a on przytulił mnie i szepnął mi do ucha - wiesz jeśli myślisz że sam Tom to wszystko stworzył i nie ma żadnych pracowników to się mylisz, musimy zabić nie tylko jego ale wszystkich którzy byli z nim związani - gdy skończył odsunął mnie a ja znów spojrzałam na stado, no cóż skoro mieli zabić wszystkich to musiało ich trochę być pomyślałam i stanęłam koło Justina. Edward gdy wybrał dwóch ochotników do zabicia Marleya po czym reszcie kazał szukać reszty, nie sprawi im to trudność bo raczej wyczują też zapach itp, wracaliśmy tym samym tunelem co szliśmy gdy już dotarliśmy na powierzchnię  spojrzałam na Justina - Idę do Winter - powiedziałam a on kiwnął głową po czym poszedł z resztą a ja udałam się na górę do Starr, weszłam do pokoju zamykając drzwi po czym rozejrzałam się dziewczyna była w łazience co usłyszałam przez dobiegające odgłosy wody spod prysznica. Postanowiłam trochę ogarnąć ten pokój bo był syf, poukładałam wszystko na miejsce, posprzątałam śmieci i pościeliłam kanapę, gdy Winter wyszła z łazienki podskoczyła prawie na mój widok - Gdzieś ty była?! - powiedziała zdenerwowana i zmartwiona siadając na kanapie obok mnie - Pieprzyłam się z Edwardem wiesz? - powiedziałam ironicznie na co ta zabijała mnie wzrokiem - Byłam z Justinem Edwardem i Mike'em u stada - powiedziałam i wstałam zdając sobie sprawę co powiedziałam - jakiego stada? - zapyta zdziwiona - u stada krów - powiedziałem sarkastycznie - nie ważne, jestem zmęczona, tak wiem jest południe ale chcę spać - powiedziałam a ta kiwnęła głową, położyłam się na kanapie a ona obok mnie przytulając mnie, gdy się obudzę wolałabym żeby wszystko co złe już zniknęło pomyślałam po czym zasnęłam.

*Pov Edward*

  Stałem właśnie wraz z chłopakami przed drzwiami do gabinetu Toma, spoglądałem na nie i myślałem nad wszystkim co ten skurwiel zrobił mojej dziewczynie wliczając w to wszystkie gwałty i pobicia, zacisnąłem pięści i wszedłem do gabinetu a za mną chłopaki oprócz Justina bo wolał zostać, Marley siedział za biurkiem i pisał coś długiego na kartce gdy usłyszał otwieranie i zamykanie drzwi uniósł głowę i spojrzał na nas - Kim kurwa jesteście?! - powiedział wkurwiony wstając, spojrzałem na niego z cwanym uśmieszkiem - twoimi przyszłymi samobójcami - powiedziałem wrednie a mina mu zbladła, odwróciłem się a chłopacy stali już w wilczej postaci, czasami nie wierzę w ich umiejętności pomyślałem bo przecież sam nie rozebrał bym się tak szybko podszedłem pod ścianę a chłopaki zaczęli warczeć na niego, patrzyłem na to wszystko z żadnym żalem ani litością, czułem to samo co on gdy sprawiał ból Winter. Satysfakcję. Po jakiejś godzinie po tym śmieciu została tylko krew i szczątki spojrzałem na chłopaków dumnie po czym wyszliśmy z pomieszczenia gdzie czekał Justin, podałem im ciuchy gdy się przemienili i ubrali poszliśmy na dół do głównej łazienki by chłopacy umyli ręce i twarz gdy już to uczynili udaliśmy się na górę gdzie były dziewczyny, otworzyłem drzwi i zobaczyłem że śpią, uśmiechnąłem się i wpuściłem resztę by usiedli na dywanie - Już prawie po wszystkim - powiedziałem a ci kiwnęli głową uśmiechnięci,  po chwili drzwi się otworzyły i wszedł James uśmiechnięty - Co tak cię cieszy?- zapytałem gdy ten usiadł obok mnie - Już jest po wszystkim - powiedział na co bardziej się uśmiechnąłem i spojrzałem na śpiące dziewczyny, już nie jesteście ,,uwięzione"  pomyślałem szczęśliwy, spojrzałem na Justina który już prawie płakał z szczęścia, rozumiałem go, był tu o wiele dłużej niż chłopacy, ja lub dziewczyny, poklepałem go po ramieniu pocieszająco gdy ten na mnie spojrzał - Już wszystko dobrze stary, czas żyć przyszłością a nie przeszłością - powiedziałem a on kiwnął głową uśmiechnięty, teraz wszystko się zmieni i mam nadzieję że na lepsze pomyślałem i wstałem co także uczyniła reszta - Skoro ta willa jest już wolna, a w naszym otoczeniu nie mamy już miejsca w środku to może przeniesiemy się tutaj - powiedziałem na co reszta zaczęła się zastanawiać - W sumie dobry pomysł ale co z dziewczynami, na ich miejscu nie chciałbym w tym miejscu zostać w końcu przeszły tu koszmar - powiedział Mike a ja kiwnąłem głową - Ja zamieszkam z Winter gdzie indziej ale blisko tąd bym mógł być też z wami a Justin puki jeszcze nie będzie miał 18 lat będzie mieszkał u nas wraz z Solgą - powiedziałem i spojrzałem na Justina który kiwnął głową zgadzając się, uśmiechnąłem się i spojrzałem na wszystkich - Ale najpierw to musimy tą wille ogarnąć by można było w niej mieszkać, ale za to weźmiemy się jutro teraz każdy musi odpocząć - dodałem i położyłem się na ziemi a reszta poszła w moje ślady wszystko dobre co się dobrze kończy pomyślałem zanim zasnąłem z uśmiechem na ustach.

__________________________________

No i Toma już nie ma, wszystko układa się bardzo dobrze. Całą książkę pisały dwie osoby i oczywiście jesteśmy wdzięczni że nawet lubicie tą książkę, mam nadzieję że rozdział się podobał tak jak reszta miłego dnia/nocy widzimy się w następnym jak i ostatnim rozdziale bayy <33

UwięzioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz