Peter się bał

1K 55 18
                                    

Pół godziny wcześniej

Peter umiał przerażony wzrok zdając sobie sprawę że ktoś otwarł drzwi. Wysoki mężczyzna mający pewnie z dwa metry wtargnął do pomieszczenia jak buża lustrując szybko Petera wzrokiem.

-Wstawaj - warknął.

Peter poniósł wzrok i chociarz może i wydawał się pewny siebie to we wnątrz nastolatek kulił się że strachu. Bał się jak diabli.

-No wstawaj no! - wrzasnął agent Hydry ale Peter nie wykonał polecenia.

Mężczyzna podszedł do niego i uderzył w niego z całej siły. Chłopak uderzył plecami w ścianę a policzek zaczął go niemiłosiernie piec.

Mimo to nie wstał.

-Wstawaj nędzny dzieciaku. - kopnął go jeszcze raz tym razem w brzuch przez co Peter osunął się pomału na ziemię ledwo podtrzymując się na drżących łokciach.

Poczuł jak ktoś łapie go za koszulkę i unosi w górę.

Po kilku glosńycj dźwiękach i odgłosach ciężkich kroków ktoś położył go na ziemi. Nastolatek otworzył oczy. Naokoło niego było mnóstwo maszyn. I cóż... Żadna nie wyglądała miło.

Ten sam koleś z Hydry pociągnął go na krzesło. Uderzył go w twarz przez co Peter przymknął powieki. Potem poczuł obok siebie zimną stał.

Otworzył oczy zdając sobie z szokiem sprawę że jest w mieszkaniu cioci. Na początku przeszla go myśl że to nie prawda i żeby się ogarnął ale po chwili zniknęła pozostawiając go samego w mieszkaniu.

Pomału ruszył do salonu. Przekroczył próg pomieszczenia i zamarł. Jego rodzice, ciocia May i wujek Ben siedzieli na kanapie śmiejąc się.

-Żyjecie - wyjąkała z łzami szczęścia błyszczącymi w oczach.

-A czemu byśmy nie mieli żyć Peter? -spytała miło jego mama ale po chwili spoważniała - Ach no tak zabiłeś nas.

Cała jego rodzina spojrzała na niego jak na okropnego człowieka.

-Pozwoliłeś mnie zabić Peter - powiedział wujek Ben.

-Nie przyszedłeś po mnie - dodała ciocia May.

-Zostaeiłeś nas - głos ojca zadał mu taki cios jak nigdy wcześniej.

„Zabiłem ich ” - pomyślał Peter - „Jestem mordercą ”.

Chłopak cały drgał. Łzy spływały mu twarzy.

-Jesteś mordercą - powiedzieli jego rodzice.

-Mordercą nikim więcej - powtórzyli ciocia May i wujek Ben.

Nastolatek chciał do nich podejść. Wyciągnął dłoń w przud nadal zalany łzami.

Postawił jeden krok. Jeden drobny krok który był dla niego ciężki niczym najcięższy kamień polożony na jego barkach.

Zanim jednak zdążył postawić drugi krok pochłonęła go ciemność. Gęsta i ciężką niczym najgorsze myśli.

Chwilę błądził na ślepo ale po jakimś czasie pojawiło się czerwone światełko. Urosło nieco a w jego blasku zmaterializował się pan Stark z kpiącym uśmiechem.

-Panie Stark niech mi pan pomoże.

-Nic nie poradzę na to że jesteś mordercą Peter - wzruszył ramionami.

-Boję się panie Stark! Niech pan mi pomoże. - wybłagał jednak wtedy Pan Stark zniknął. Peter został sam.

Czerń też zniknęła. Znowu był w tym dziwnym pomieszczeniu.

Tuż przed nim jednak klęczał on. Dość wysoki ciemnowłosy chłopak który mierzył go dziwnym spojrzeniem.

Po chwili Peter zdał sobie sprawę kim jest chłopak. To był Hartex. Chłopak który go porwał.

*****

Tony Stark zdawał sobie sprawę że akcja odbicia Petera łatwa nie będzie ale i tak zdziwieniem było dla niego jak źle poszła. Najpierw zaspali a kiedy już dotarli na miejsce Hulk rozwalił za dużą dziurę i Hydra się kapła że coś jest nie tak. Dla tego też wielcy Avengers zwiewali z podkulonymi ogonami do wierzy.

A teraz on wielki Tony Stark siedział na ziemi próbując opanować flustrację. Jego syn był sam. Sam w Hydrze a oni zmarnowali najlepszą szansę na pomóc mu. Możliwe że jedyną.

-Panie Stark - głos sztucznej inteligencji rozbrzmiał po pomieszczeniu - Jakiś list do pana.

Tony uniósł wzrok.

-Gdzie? - spytał.

-Obok pana szefie.

Tony momentalnie odwrócił się w bok. Poskładana kartka leżała na ziemi tuż obok niego ale Tonego mało obchodziło jakim cudem się tam znalazła.

Odczytał pomału wiadomość która była na niej umieszczona.

Pomogę panu uratować Petera. Niech przyjdzie pan pod bibliotekę przy parku jutro o 18.
Hartex

Hartex zmiękł i chce pomóc ale czy Peter mu zaufa? Zobaczycie, przecierz spojlerować wam nie będę Heh.

I w ogóle to macie o mniej więcej sto słów więcej niż zwykle więc no. Brawa dla mnie.

To tyle na dzisiaj.
Miłego wieczoru,
LitteAilaEvans

Kiedy świat się sypie | irondad |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz