Dwie strony barykady

824 41 29
                                    

10 rozdział z dedykacją dla wszystkich czytelników. Dziękuję że ktoś to czyta💙

Szli lasem pomału kładąc kroki na zimnej ziemi. Hartex zdawał sobie sprawę że już niedaleko do bazy ojca więc radośnie nucił jakąś przedszkolną melodyjkę o spacerach.

Nie słyszał co prawda Petera ale wiedział że chłopak idzie za nim.

Co nie?

Odwrócił się momentalnie gdy w jego umyśle przemknęło milion scenariuszy gdzie mógł zniknąć ten nastolatek.

Ten jednej z opuszczoną głową szedł pomału przed siebie. Hartex'owi przemknęło przez myśl że wygląda jak siedem nieszczęść.

Rozczochrane włosy, skulona postura i czerwona jakby od krwi koszulka. Koszulka. Koszulka z krótkim rękawem. Ale przecież... Święty Torze! Przecierz była zima.

Dopiero teraz Hartex zrozumiał dlaczego chłopak jest blady i drży. Przecierz on miał na sobie jedynie T-shirt. Jakim cudem tego nie zauważył.

-Ej młody - nastolatek podniusł wzrok ukazując podkrążone oczy i zmęczoną twarzyczkę. „Przecierz on pewnie nie spał od kąt był w Hydrze” - pomyślał - „A ja się dziwię że wygląda na zmęczonego!”

Hartex miał ochotę walnąć sobie samemu pożądanego płaskacza. Jakim cudem był aż takim kretynem?

Peter spojrzał mu w oczy.

-Czy coś się stało? - spytał cicho a oczach błysnęła mu iskierka strachu.

-Zaraz będziemy - odparł tylko szybko Hartex odwracając wzrok i ruszył dalej lasem.

Czy mógłby mu dać kurtkę? Owszem ale wtedy zachowałby się jak każdy zabujany chłopak w romansie bo tacy są RoMaNtyCzNi.

Więc wolał nie ryzykować. Bo on miał go gdzieś a pomagał mu bo... Bo. No właśnie co to jest za dziwne uczucie które czuł patrząc na niego z lekkim politowaniem. (Od autorki: to się nazywa współczucie Hartex) W każdym razie to przez nie mu pomagał. Po prostu czułby się jeszcze gorszym człowiekiem gdyby zostawił go na pastwę losu.

Jeszcze gorszym. Bo Hartex wcale nie był dobrym człowiekiem.

*****

Peter spał. I Hartex nie miał wątpliwości co do tego stwierdzenia.

Nastolatek leżał zwinięty na kanapie przykryty stertą kocy kiedy dwudziestolatek majstrował coś przy blacie kuchennym.

Coś. To było dobre określenie zważywszy na to że Hartex nie wiedział co gotuje. Ba! Nie miał pojęcia nawet z kąt wytrzasnął składniki.

Sisi już pewnie dawno by się z niego śmiała. No właśnie Sisi. Mina zrzedła mu na wspomnienie siostry.

Zdradziła go owszem ale przecierz była jego siostrą. Kimś dla niego ważnym.

Więc dla czego zdradziła go Hydrze?

To ty ją zdradziłeś - szepnął przerażający głos w jego głowie.

Ale przecierz chciał tylko pomóc Peterowi. Nie postąpił źle.

Nie kochałeś jej - szepnął ponownie głosik.

Ale przecierz kochał jak nikogo innego.

Nie dostrzegałeś jej - kolejny szept.

Ale przecierz dostrzegał.

Nie była dla ciebie ważna - jeszcze kolejny szept.

Nie prawda. Była najważniejsza

Hartex osunął się powoli ku ziemi. Łzy spływały mu po twarzy.

To była jego wina.

Tylko jego.

Był kretynem.

Nikim wartym uwagi.

Zwykłym nikim z Hydry.

Hartex ponownie zapłakał. Zdał sobie sprawę że nie dość że stracił siostrę to teraz stali po dwuch stronach barykady.

A Hartex nie był pewny która z stron jest tą dobrą.

Kto pocieszy Hartex'a?

Tu miejsce na pocieszajki ---->

Zapraszam was jeszcze na nowego one shota o Peterku na moim profilu no i to tyle na dzisiaj.

Miłego wieczorki,
LitteAilaEvans

Kiedy świat się sypie | irondad |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz