Rozdział 6 - Wyjawiona tajemnica i inicjacja

26 3 0
                                    

Bał się tego, co miało zaraz nastąpić, gdyż bolało go to bardziej niż te sześć i pół godziny męki.

- Nie! Tylko nie to! NIE DOTYKAJ MNIE!! – Harry wyciągnął obolałą rękę i chwycił go za nadgarstek. Szczęśliwym trafem było to, że chwycił za rękaw, które chroniło jego skórę i tym samym przed zetknięciem ich skór – Nie, tylko nie blizna! Torturuj mnie, ale nie krzywdź mi bliskich oraz rodziny! – prosił, a łzy wraz z krwią wyleciały prawdziwie z jego oczu. Dla Voldemorta było zaskoczeniem to zdanie, ale największym zaskoczeniem dla wszystkich było to, iż Harry powiedział to zdanie w mowie węży i to świadomie.

- Ty nie masz już rodziny, Potter – stwierdził, także w tym języku prostując się i cofając rękę.

- Zdziwiłbyś się. Prócz wujostwa mugoli, u których mieszkałem, jest też Hermiona, Eleine, Marylene i John, a oni są twoimi dziećmi. Ich matką jest Aurelia Parker, która ta z kolei jest moją matką chrzestną i siostrą-bliźniaczką mojej matki. Lordzie Voldemorcie, a właściwie Tomie Marvolo Riddle'u ty i ja jesteśmy rodziną poprzez krew mojej matki i jej siostrę Aurelię, którą podobno kochasz i macie czwórkę dzieci. Mimo że zabiłeś moich rodziców... wybaczam ci to. Czy nadal chcesz mnie torturować? Swoją prawdziwą rodzinę? – spytał. Riddle wpatrywał się długo w jego zielone oczy, podobne do promienia Avady.

- John, nie jest moim synem. Lucjusz nim jest. Ja go tylko porwałem i próbowałem wychować – powiedział, siląc się na spokój na myśl o Aurelii i tego, co zrobiła z trojaczkami siedemnaście lat temu – Snape – odezwał się tym razem po angielsku, wyrywając rękę z uścisku Harry'ego i wstając. Ten zbliżył się, kłaniając się – wylecz go i przyprowadź potem do mnie. Reszta rozejść się! Na dziś koniec pokazu – zażądał gniewnie, i skierował się do drzwi za tronem. Wszyscy podskoczyli na głośny i głuchy ich dźwięk. Gdy tylko wszyscy wyszli, Severus nachylił się nad Harrym i szepnął do niego:

- Nie wiem, co do niego powiedziałeś, ale najwyraźniej to go rozzłościło i ocaliło ci życie – stwierdził.

- Nie byłbym taki pewien – szepnął Harry, obracając głowę ku drzwiom.

- Jak to? – spytał mężczyzna, pomagając mu wstać.

- Był rozgniewany, ale i przerażony jednocześnie – oświadczył, gdy Snape prowadził go pod ramię w kierunku pracowni mężczyzny.

- Przerażony? To do niego niepodobne – zauważył.

- Profesorze, to, że ma pan mnie wyleczyć nie oznacza, że nasze stosunki się zmieniły – zauważył Harry.

- Wiem, Potter, ale w tym miejscu to bez znaczenia. Mam cię wyleczyć na tyle, żebyś mógł pójść do niego. Taki otrzymałem rozkaz i muszę go wykonać. Przykro mi, że musiałem cię torturować – oświadczył.

- Muszę się zastanowić, czy panu wybaczyć, a także to, co robił mi pan przez ostatnie sześć lat – powiedział ponurym głosem.

- Rozumiem, ale jestem pod wrażeniem, że tak długo wytrzymałeś – Obaj spojrzeli na siebie w milczeniu. Harry mógłby się zaśmiać, gdyby nie zemdlał w jego ramionach. Mężczyzna westchnął, pogrążając się w myślach.

Leczenie trwało całą noc...

Harry został uleczony dopiero późnym popołudniem. Musiał jednak odpoczywać.

~~*~~

Następnego dnia około 15:00 Harry obudził się w jakimś miękkim łóżku w nieznanym mu pokoju. Najwyraźniej miał być to jego pokój na czas "inicjacji" jak to powiedział Riddle podczas jednej z przerw w zabawie. Nagle do pokoju wszedł jakiś nieznany mu Śmierciożerca.

Harry Potter i przepowiadacz snówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz