Bał się tego, co miało zaraz nastąpić, gdyż bolało go to bardziej niż te sześć i pół godziny męki.
- Nie! Tylko nie to! NIE DOTYKAJ MNIE!! – Harry wyciągnął obolałą rękę i chwycił go za nadgarstek. Szczęśliwym trafem było to, że chwycił za rękaw, które chroniło jego skórę i tym samym przed zetknięciem ich skór – Nie, tylko nie blizna! Torturuj mnie, ale nie krzywdź mi bliskich oraz rodziny! – prosił, a łzy wraz z krwią wyleciały prawdziwie z jego oczu. Dla Voldemorta było zaskoczeniem to zdanie, ale największym zaskoczeniem dla wszystkich było to, iż Harry powiedział to zdanie w mowie węży i to świadomie.
- Ty nie masz już rodziny, Potter – stwierdził, także w tym języku prostując się i cofając rękę.
- Zdziwiłbyś się. Prócz wujostwa mugoli, u których mieszkałem, jest też Hermiona, Eleine, Marylene i John, a oni są twoimi dziećmi. Ich matką jest Aurelia Parker, która ta z kolei jest moją matką chrzestną i siostrą-bliźniaczką mojej matki. Lordzie Voldemorcie, a właściwie Tomie Marvolo Riddle'u ty i ja jesteśmy rodziną poprzez krew mojej matki i jej siostrę Aurelię, którą podobno kochasz i macie czwórkę dzieci. Mimo że zabiłeś moich rodziców... wybaczam ci to. Czy nadal chcesz mnie torturować? Swoją prawdziwą rodzinę? – spytał. Riddle wpatrywał się długo w jego zielone oczy, podobne do promienia Avady.
- John, nie jest moim synem. Lucjusz nim jest. Ja go tylko porwałem i próbowałem wychować – powiedział, siląc się na spokój na myśl o Aurelii i tego, co zrobiła z trojaczkami siedemnaście lat temu – Snape – odezwał się tym razem po angielsku, wyrywając rękę z uścisku Harry'ego i wstając. Ten zbliżył się, kłaniając się – wylecz go i przyprowadź potem do mnie. Reszta rozejść się! Na dziś koniec pokazu – zażądał gniewnie, i skierował się do drzwi za tronem. Wszyscy podskoczyli na głośny i głuchy ich dźwięk. Gdy tylko wszyscy wyszli, Severus nachylił się nad Harrym i szepnął do niego:
- Nie wiem, co do niego powiedziałeś, ale najwyraźniej to go rozzłościło i ocaliło ci życie – stwierdził.
- Nie byłbym taki pewien – szepnął Harry, obracając głowę ku drzwiom.
- Jak to? – spytał mężczyzna, pomagając mu wstać.
- Był rozgniewany, ale i przerażony jednocześnie – oświadczył, gdy Snape prowadził go pod ramię w kierunku pracowni mężczyzny.
- Przerażony? To do niego niepodobne – zauważył.
- Profesorze, to, że ma pan mnie wyleczyć nie oznacza, że nasze stosunki się zmieniły – zauważył Harry.
- Wiem, Potter, ale w tym miejscu to bez znaczenia. Mam cię wyleczyć na tyle, żebyś mógł pójść do niego. Taki otrzymałem rozkaz i muszę go wykonać. Przykro mi, że musiałem cię torturować – oświadczył.
- Muszę się zastanowić, czy panu wybaczyć, a także to, co robił mi pan przez ostatnie sześć lat – powiedział ponurym głosem.
- Rozumiem, ale jestem pod wrażeniem, że tak długo wytrzymałeś – Obaj spojrzeli na siebie w milczeniu. Harry mógłby się zaśmiać, gdyby nie zemdlał w jego ramionach. Mężczyzna westchnął, pogrążając się w myślach.
Leczenie trwało całą noc...
Harry został uleczony dopiero późnym popołudniem. Musiał jednak odpoczywać.
~~*~~
Następnego dnia około 15:00 Harry obudził się w jakimś miękkim łóżku w nieznanym mu pokoju. Najwyraźniej miał być to jego pokój na czas "inicjacji" jak to powiedział Riddle podczas jednej z przerw w zabawie. Nagle do pokoju wszedł jakiś nieznany mu Śmierciożerca.
CZYTASZ
Harry Potter i przepowiadacz snów
FanfictionOpowiadanie jest o losach rodziny Potter, oczywiście poczynając od naszego tytułowego bohatera. Jak Harry zareaguje na wieść, że posiada więcej niż jedno rodzeństwo? Abo na wiadomość, że jego najlepsza przyjaciółka jest córką Lorda Voldemorta? Czy u...