Rozdział 19 - Składniki i propozycja

5 2 0
                                    

Następnego dnia nasi bohaterowie wrócili do Hogwartu. Tam Jack i Alex dostali Przydział (młody Welson miał 16 lat). Działo się to podczas śniadania.

- Drodzy uczniowie i koledzy. Trochę za późno na przydzielanie, ale chcę powiadomić, że mamy dwóch nowych uczniów. Profesorze Potter, proszę zaczynać – Harry przyniósł, i Tiarę Przydziału, i stołek o czterech nogach. Postawił go na szczycie kilku stopniowych schodach po czym zawołał:

- Potter, Jacob! – Zrobił się szum wśródd uczniów. Szatyn prawie podobny do młodzieńca stojącego obok, usiadł na stołku. Wybraniec nałożył mu Tiarę na jego głowę, a Jack usłyszał głos:

- Oho! Drugi Potter! Masz podobne cechy do ojca, ale też do matki, ale przeciwne do brata... Hmm... Gdzie by cię tu przydzielić? Przebiegły, ale też pilny i sprytny, oraz masz dobre serce. Hmmm... Twój brat mnie za to zabije. Niech będzie... Hufflepuff!

- Mój brat jest Puchonem? – zdziwił się na głos zielonooki. Później nadeszła kolej na młodego Welsona – Welson, Alexander! – zawołał Harry. Blondyn także usiadł na stołku i czekał na decyzję Tiary:

- Bardzo ciekawe. Cechy Puchona, ale też i Gryfona. Pilny, lojalny, dzielny, bystry, masz dobre serce, a to przeważa dom o nazwie: Gryffindor! – Stół Gryfonów zaszalał z radości, zresztą Puchoni też. Harry uścisnął Alexowi i Jackowi dłonie, po czym we trójkę skierowali się do swoich stołów. Jack do stołu Puchonów, Alex do stołu Gryfonów, a Harry do stołu nauczycielskiego. Jack będzie musiał komuś powiedzieć o swoich umiejętnościach, gdyż przyjaciele nauczyciela byli w większości w Gryffindorze.

~~*~~

Mijał czas. Harry dobrze się spisywał w obowiązkach nauczyciela. Dodawał i odejmował punkty, a także dawał od czasu do czasu szlabany, głównie Ślizgonom, z czego Gryfoni byli zadowoleni. Miał również nocne patrole, ale nie narzekał zbytnio. Co prawda powinien być bezstronny, ale przyjaźń z dyrektorką Hogwartu dawała mu ulgi jak, i jemu, tak i jego przyjaciołom.

~~*~~

Był początek października. Harry i Ron, jako jedyni z drużyny Gryfonów zostali wezwani do gabinetu dyrektorki.

- Witam, chłopcy – przywitała się. Obaj młodzieńcy odpowiedzieli tym samym.

- W jakiej sprawie nas pani wezwała? – spytała Ron.

- W listopadzie odbędzie pierwszy w tym sezonie mecz Quidditcha, więc potrzebujemy nowej drużyny.

- Ale, pani dyrektor! To, że jestem nauczycielem nie znaczy, że nie mam prawa grać! Daj mi szansę! – prosił.

- No nie wiem – zamyśliła się.

- Przecież sama mnie wybrałaś, gdy przez przypadek zobaczyłaś jak chwytam przypominajkę Neville'a! Proszę, Minerwo! – zawołał Harry.

- No... dobrze, ale pamiętaj, Potter... znaczy się Harry... Za każdym razem, gdy jesteś na miotle i są rozgrywki Quidditcha, to tobie się zawsze coś przytrafia, a nie mam ochoty ciebie ratować za każdym razem, gdy spadasz z miotły – oburzyła się kobieta.

- Ależ, Minerwo – wtrącił się portret Dumbledore'a za jej biurkiem – To, że Harry ma talent do popadania w kłopoty, jak jego ojciec i przyjaciele – tu uśmiechnął się znacząco do Pottera – nie znaczy, że nie masz prawa go chronić. Daj mu szansę, Minerwo. Zobaczysz, że Harry kiedyś pokona zło chodzące po tym świecie, a potem będzie jak dawniej – oświadczył. Te słowa były bardzo pouczające, wręcz pocieszające, a zarazem intrygujące.

Harry Potter i przepowiadacz snówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz