Rozdział 15 - Zebranie Zakonu i niespodziewany obrót wydarzeń

4 0 0
                                    

Podczas obiadu Harry powiadomił McGonagall o zebraniu Zakonu Feniksa w Kwaterze Głównej. Obiecała przyjść najszybciej, jak to możliwe. Skierowali się do gabinetu dyrektorki, by stamtąd przenieść się do Londynu. Na miejsce przybyli punktualnie, gdyż właśnie schodzili się pierwsi członkowie wyżej wymienionej organizacji. Wszyscy usiedli przy stole i czekali na słowa dowódcy.


- Moi drodzy, mam dla was złe wieści. Jak wiecie jestem Śmierciożercą. Poprzedniego wieczoru, zaraz po uczcie przybyłem na wezwanie Riddle'a. Dał mi polecenie, bym mu uwarzyć skomplikowany eliksir, który może uwarzyć tylko Podwójny Dziedzic o czystym sercu, a on twierdzi, że to ja jestem tym Dziedzicem. Czy ktoś może mi wyjaśnić, o co dokładniej chodzi z tym Dziedzicem? – oświadczył. Na jego pytanie odpowiedziała dyrektorka, mówiąc: - Harry, on mówił prawdę. Naprawdę jesteś Podwójnym Dziedzicem. Dziedzicem Salazara Slytherina i Godryka Gryffindora. Chyba wiesz, dlaczego właśnie Salazara? – spytała dyrektorka. Harry zamyślił się.


- Masz rację, Minerwo. Voldemort pozostawił we mnie cząstkę samego siebie, gdy miałem rok i... – zamarł, bo zdał sobie sprawę z tego co właśnie powiedział. Potem opadł na krzesło (bo chodził w tę i z powrotem) i walnął się w czoło – Na brodę Merlina! Zostawił we mnie cząstkę samego siebie! A to znaczy, że... że jestem jednym z horkruksów! – dyszał ciężko.


- Harry, co się dzieje? – młodzieniec spojrzał na Mary, która zadała pytanie. Kompletnie zapomniał dziewczętom powiedzieć o nich.


- Słuchajcie, muszę wam powiedzieć o czymś – westchnął i kontynuował – Widzicie, profesor Dumbledore powierzył mi misję niedługo przed śmiercią. Wiecie czym jest horkruks? – wszyscy kiwnęli głowami, więc chłopak mówił dalej – Voldemort stworzył sobie ich siedem. Tak, siedem. Dwa z nich już zostały zniszczone. Zostało więc jeszcze pięć w tym ja i sam Voldemort. Lecz, by gada zabić trzeba najpierw zniszczyć jego horkruksy, ale trzeba też mieć wyjątkową moc, by zabić tak potężnego czarnoksiężnika, jakim jest Lord Voldemort. Taką moc mam ja – oświadczył z żalem.


- Co to za moc? – dopytywał się Moody. Harry spojrzał na niego, po czym rozejrzał się po wszystkich. Stwierdził w myślach, że nikomu nic nie powiedzą. Postanowił powiedzieć im też o przepowiedni. Zaryzykował i wyrecytował, po czym dodał.


- Jest to przepowiednia dotycząca mnie i Voldemorta. Sami domyślcie się szczegółów. Remusie, ty razem z moimi rodzicami, Syriuszem i Glizdogonem znaliście treść całej przepowiedni. Dumbledore powiedział waszej piątce o niej, no i o horkruksach – Remus kiwnął głową.


- Tak, to prawda, Harry. Albus kazał nam, Huncwotom oraz Lily i jej siostrom przysiąc nikomu o tym nie mówić. Harry, powiedz, do czego ma służyć ten eliksir? – spytał. Potter uśmiechnął się blado.


- Nie uwierzycie mi.


- Spróbujemy – powiedziała Aurelia pocieszająco. Młody nauczyciel wziął głęboki uspakajający oddech i odpowiedział:


- Najpierw powiedział mi o nim Voldemort, a potem wyszczególnił... Severus. Nosi on nazwę: Elixir of Resurrection.


- Eliksir Wskrzeszenia – wyszeptała Aurelia. Harry skinął głową.


Harry Potter i przepowiadacz snówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz