Rozdział 21 - Płomienie

119 10 17
                                    

    - Odczep się od niej! - zawołał Will i ruszył przed siebie. Jenny obróciła się do ucieczki, ale nie widziała żadnej możliwej drogi. Było za ciemno. Księżyc schował się za chmurami, a przed nią była tylko pustka lasu. Gwiazdy natomiast rzucały za słaby blask, by w jakiś sposób by teraz dla niej pomocnymi. Mimo to rzuciła się przed siebie byle tylko odbiec jak najdalej od Kathrin. Miała pecha. Wbiegła już w pierwsze drzewo znajdujące się na jej drodze.

    To oszołomiło ją na jedną sekundę. Krótko, a jednak dla Kathrin wystarczająco, która w tym czasie dobiegła do niej i złapała ją z ubranie, by następnie wyciągnąć ręke w kierunku jej szyj. Jak to się stało, że znaleźli się teraz w takim momencie? Czy Jenny nie przyszła tu by pomóc Willowi pozbyć się jego prześladowcy? A mimo to teraz to ona sama musiała walczyć o własne życie nawet jeśli nie miało to nic wspólnego z czarną magią.

    Następne wydarzenia odbyły się niesamowicie szybko.

    Will krzyknął w ich stronę. W tym samym momencie wyciągnął saksę, którą rzucił w stronę kobiety. Nóż jednak zatrzymał się parę centymetrów od jej twarzy, a na jego rękojeści zajaśniały dwie półprzezroczyste dłonie - rodzice Kathrin, którzy przyszli spełnić swoją powinność. Wszyscy oprócz nich jakby zatrzymali sie w miejscu, a jednak Jenny rejestrowała wszystkie wydarzenia. Nóż obrócił się i poleciał z powrotem do swojego właściciela. Ostrze przecięło skóre jego dłoni, przebijając ją na wylot. Starsza kobieta podeszła do swojej córki i dotknęła jej czoła w geście błogosławieństwa. Zaczęła mówić jakieś słowa, ale dla Jenny nie były one słyszalne.

  Była zwyczajnym śmiertelnikiem. Nie miała prawa słuchać mowy boskiej.

   Na twarzy kobiety pojawił się gniew, gdy jakaś siła odrzuciła ją od córki. Z powrotem do niej podeszła, a furia pojawiła się na jej twarzy, zastąpiona następnie przez wielki żal i miłość. Nie mogła więcej wpływać na wydarzenia ziemskie. Jej dusza zaczęła znikać. A wraz z jej całkowitym zaniknięciem czas powrócił do zwyczajowego biegu.

  Kiedy tylko to się stało Kathrin padła na ziemie w drgawkach. Oczy miała zamknięte i choć się nie odzywała to Jenny wiedziała, że pewnie odczuwa teraz wielki ból. Natomiast na około Willa zajaśniały płomienie. Pochodnie zajaśniały, a między nimi wytworzyły się czarne linie zamykając go w ognistym kręgu. Aż w końcu ogień zaczął również rozprzestrzeniać się do wewnątrz kręgu. Ogień nie zbliżał się w stronę dziewczyny, więc była ona bezpieczna. Tego samego nie mógł powiedzieć Will, który miał coraz mniej miejsca dla siebie. Ogień był coraz bliżej, a wraz z narastającą temperaturą znikało powietrze. Nie miał nawet czasu poczuć bólu z rany zadanej przez ostrze, gdy ogień zaczął palić jego ciało.

  Krzyczał lub nie. Pewnie chciał, ale brak tlenu mu to uniemożliwił. Jednak ostatecznie nie miało to znaczenia. Jego krzyki i tak nie miałyby żadnego wpływu na bieg wydarzeń. Jego ciało padło na ziemie oklejone całe czarnym prochem i resztkami skóry. Jenny wydała z siebie wielki krzyk. Resztki z Willa zniknęły za ścianą dymu. Mogła teraz jedynie patrzeć na miejsce, gdzie on jeszcze chwilę wcześniej stał.

 ...

   Nie miał pojęcia jak to wszystko się wydarzyło. Nie miał pojęcia jakim sposobem znalazł sie w tej sytuacji. Pomimo wszystkich dziwnych wydarzeń minionych tygodni nie spodziewał się, że to wszystko zajdzie tak daleko. Nagłe pojawienie się ognia nie przeraziło go, ale z prostego powodu - nie zdążyło, bo zanim poczuł jakikolwiek strach był już na ziemi spopielony. Pozostały po nim tylko zgliszcza. I wśród wszystkich niewiadomych, które pojawiały się nieprzerwanie w jego życiu, wiedział dwie rzeczy.

   Pierwsza - znajdowanie sie w ogniu zdecydowanie nie jest miłym doświadczeniem. Druga - zginął. Znał wielu ludzi, którzy robili występy na ulicach Redmont. Oni specjalnie podpalali swoje dłonie, by zadziwić tym publikę. Niestety Will nie zdążył nigdy dowiedzieć się w jaki sposób to robią. Dlatego on zamiast bezboleśnie podpalić sobie rękę... no cóż, spłonął cały w spektakularnym ostatnim występie.

Zwiadowcy - Jestem NieśmiertelnyWhere stories live. Discover now