Rozdział 7 - Zakazano kłamać

360 25 23
                                    

   -Więc powiedz co się stało - rozkazał łagodnie Halt - Tylko tym razem bez kłamstw i pomijanych faktów.

   Oboje siedzieli od zaledwie paru sekund przy stole przygotowując się na poważną rozmowę. Halt co prawda usłyszał już tą historię i wiedział mniej więcej czego się spodziewać, ale miał wrażenie, że ten koszmar nie był w tym wszystkim najgorszy. Jasno widział, że jego uczeń wciąż mu o czymś nie powiedział i jego celem było - zresztą już od dawna - odkryć dokładnie co się stało. A jak on się na coś uparł, nie było zmiłuj.

   Dlatego patrzył na Willa i jego spuszczoną głowę czekając, aż zacznie mówić. Nie poganiał go. Był cierpliwym człowiekiem - zresztą musiał taki być. Praca zwiadowcy tego od niego wymagała. Więc mógł tam siedzieć nawet dwie godziny tylko po to by usłyszeć choć jedno słowo. Choć dla Willa przesiedziałby tam nawet dziesięć i to bez kubka z kawą, którego swoją drogą teraz również nie posiadał.

   W normalnych okolicznościach pewnie już dawno przygotowywałby ten napój i nawet nie myślałby o poważnych rozmowach bez kubka z parującą kawą z miodem - ale okoliczności nie były normalne, a tym bardziej sprzyjające utracie czasu. Musiał ten jeden raz przeprosić bogów i nie wypić kawy - nadrobi to później. Choć z trudem to przyznawał, musiał podzielić wreszcie listę na rzeczy ,,ważne" i ,,ważniejsze". I niestety kawa nie znajdowała się w drugiej kolumnie.

   Po chwili zbeształ się. Nie było przyzwoite myśleć o takich rzeczach w tej chwili. Powinien wspierać Willa, a nie myśleć o kawie. Właściwie ten napój zawsze podnosił jego ucznia na duchu, ale po pełnym kubku, jaki zobaczył Halt, ta teoria zaczęła tracić prawdziwość. Że też takie sytuacje musiały spotykać ich nie cały rok przed egzaminem. Powinni teraz ćwiczyć - Will całymi dniami powinien się skradać, rzucać nożami, strzelać z łuku... A nie użalać się nad sobą i myśleć o jakiś koszmarach.

   Ale jeśli miał zaryzykować egzamin Willa byle tylko dowiedzieć się o co chodzi i powstrzymać jego problemy - był gotów to zrobić. Chociaż było z jego strony niesprawiedliwe mieć takie myśli. W końcu tu nie chodziło o jego egzamin, więc w takiej sytuacji powinien pozwolić Willowi zadecydować... Skup się, rozkazał sobie w myślach i ponownie skupił się na Willu, który nie wyglądał na gotowego do tej rozmowy.

   I nie był. Cały czas miał wątpliwości, które nie dawały mu spokoju. Był przyzwyczajony rozwiązywać problemy w pojedynkę. W końcu zawsze musiał sobie sam radzić. W sierocińcu nie było zmiłuj - nikt nie mógł mu pomóc z Horacem. Ten gnębił go, ale Will nie mógł nic zrobić. Co prawda mógł to komuś zgłosić, ale to tylko pogorszyłoby sprawę. Wtedy Horace stałby się jeszcze mniej znośny przez co Will zamiast zyskać, by stracił. Co prawda mógł liczyć na pomoc Alyss, Jenny i George'a, ale i to za wiele nie działało. W tamtym czasie to wydawało się jedynie podburzać Horace'a do kolejnych zaczepek i kłótni.

   A w sierocińcu był wiele lat, więc było oczywiste, że nie zmieni się z dnia na dzień. Dlatego pomimo tego długiego szkolenia u Halta - które wciąż trwało - nie zmienił się pod tym względem. Wciąż wolał rozwiązywać problemy w pojedynkę. Może też dlatego tak bardzo odpowiadało mu życie zwiadowcy? Działał sam, ale w każdej chwili mógł liczyć na wsparcie innych, jeśli takowe było potrzebne. Idealne życie.

   A jednak wiedział dobrze, że ludzie nie są w stanie powstrzymać wszystkiego. Niektóre sprawy musiały być rozwiązywane samotnie. I dlatego miał takie wątpliwości, które targały nim już od dawna. Wciąż bał się, że ten ,,ducho-demono-coś-podobny" zrobi krzywdę Haltowi, jako potencjalnemu świadkowi albo po prostu jako osobie posiadającej zbyt wiele informacji. Ale też nie był w stanie trzymać tego w sobie. Will był gotowy zamieszkać w małej chatce z dala od Redmont, ale jednak wciąż potrzebował przyjaciół. Przecież czy byłby w stanie trzymać te wszystkie sekrety w sobie bez dzielenia się nimi z innymi ludźmi?

   Odpowiedź była prosta. Podniósł niepewnie wzrok, a jego spojrzenie spotkało się z oczami Halta, które wpatrywały się w niego już od dłuższej chwili. Will w tej chwili poczuł się dziwnie. Cała niepewność była dla niego nową cechą. Może i w sierocińcu bał się Horace'a, ale zawsze był w stanie stanąć przed nim i powiedzieć ,,Nie". Zawsze czuł pewność w sobie i nigdy nie było takiego momentu by ta zniknęła. A teraz po prostu nie mógł wytrzaskać z siebie słów.

   Serce biło w jego piersi, a powietrze przepływało przez niego, jednak czuł się niezwykle słabo. Weź się w garść, rozkazał sobie w myślach i wreszcie zaczął mówić...

  -Ostatnio o-opowiedziałem ci prawie w-wszystko... - Z całej siły starał się mówić pewnie, ale na razie nie do końca mu to wychodziło -... Jest jednak coś co pominąłem. Nie chciałem t-tego mówić, ale... - westchnął. I tak będziesz musiał to powiedzieć, stwierdził i to były te święte słowa, które przywróciły odrobinę jego pewności i dały jego głosowi jakąś moc - Chodzi o to, że to co mnie prześladuje to nie tylko sny. I właściwie po części już możesz wiedzieć kto... albo co mnie prześladuje... - Halt się chwilę zamyślił po czym odparł.

  -Mówisz o tym mężczyźnie z twojego snu - Will pokiwał głową.

  -Widzę go - powiedział - Widzę go, nie ważne jak dziwnie by to nie brzmiało. Objawiał się zawsze wieczorami, kiedy było już ciemno i byłem sam. Tylko ja go widziałem, bo znikał nim zdążyliście go dostrzec - Przełknął ślinę i kontynuował - Pojawia się już od paru tygodni i jedyne co robi to stoi na skraju lasu i patrzy na mnie. Ale jednak parę dni temu coś się zmieniło...

  -Co masz na myśli? - zapytał Halt, który już w całości był wciągnięty w tą opowieść.

  -Zobaczyłem go, ale w ręku coś trzymał... Trzymał głowę człowieka - Serce Halta prawie się zatrzymało na te słowa - Gestami dał mi wyraźnie wtedy do zrozumienia czego ode mnie chce - Will powtórzył gest ducha z tamtej nocy. Przejechał dwoma palcami po szyj i wskazał na Halta - I powiedz, że to może być coś innego niż mi się wydaje... - Starszy zwiadowca poczuł w sobie troskę i gniew na myśl, że ktoś mógłby grozić jego uczniowi, ale musiał dowiedzieć się wszystkiego zanim przejdzie do działania.

  -Skoro objawia się w nocy to dlaczego tak przed chwilą zareagowałeś? - zapytał Halt, a rozglądnął się na boki, jakby szukając słów, które pomogą mu pominąć odpowiedź. Jednak nic nie znalazł, a raczej zamiast znaleźć te słowa zobaczył coś innego. A raczej kogoś. Zobaczył tego ducha stojącego za Haltem. W pierwszej chwili w jego oczach pojawił się strach, ale szybko zamarkował go opuszczając wzrok na swe kolana. Jednak po chwili uspokojony ponownie spojrzał na Halta. Kątem oka wciąż wpatrywał się w postać, która położyła palec na ustach w wyraźnej oznace ,,Nic nie mów". Will wiedział jak skończy się złamanie zakazu. I nie mógł do tego doprowadzić...

  Na brodę Gorloga, pomyślał i na powrót zawitał w nim strach.

...

   @Junkonozomi77 Przepraszam was, że rozdziały są tak rzadko. Wiem, że te niecałe 24 godziny to szmat czasu i mi strasznie przykro (Nie martw się, Junkonozomi. Śmieję się tylko) :D :D :D :D

   Ok! Właściwie ode mnie to wszystko co chciałam powiedzieć :D Teraz tylko czekam, aż HH mi odpiszę i mogę wrzucać rozdział... (Wreszcie odpisała!!!) ~ JC

  Niezwyciężeni będą jutro, chyba, że wena przyjdzie w gości, to powinni być dzisiaj ~HH

   Bo nic nie dzieje się przypadkowo. Pisz, JC&HH

  



Zwiadowcy - Jestem NieśmiertelnyWhere stories live. Discover now