Minął tydzień od czasu kiedy Agatka i reszta zamieszkali u Rudolfa. Paula miała jutro się wynieść. Wszyscy (razem z Paulą i Psikorem) siedzieli w salonie Rudolfa. Pomieszczenie było średniej wielkości. Była w nim kanapa i dwa fotele w kolorze żółtym, w rogu stała różowa lampa, a na podłodze leżał dywan w zebrę. Obok kanapy stała drewniana żyrafa, o spojrzeniu tępym niczym Agatka. Wszyscy chillowali. Rudolf był UwU, Dżejk podrywał Rudolfa, Esme podrywała Dżejka, a Paula i Psikor przeżywali załamanie nerwowe. Nagle przyszła Agatka.
- Przyjaciele mam żarcie.
- Jak ty nie potrafisz żarcia zrobić...- powiedziała Esme
- Tego nie trzeba jakoś specjalnie przygotowywać...
- A co masz?- Zapytała się Paula.
- No to mam takiego grzyba znalazłam go w lesie. Nie jestem pewna co to jest, ale obstawiam, że jest jadalny. Przynajmniej powinien być.
- Eh to ja zrezygnuję.- stwierdziła Esme.
- Ta je też tego nie chcę. Rudolf też nie- powiedział Dżejk.
- A skąd wiesz, że nie chcę?!
- Bo wiem lol.
- Ja bym chętnie wzięła, Psikor też- powiedziała Paula.
- No i super, masz i jedz.
Paula zjadła grzyba i dała kawałek Psikorowi. Po jednym gryzie wszystko wydawało się ok, więc zjadała całego. Potem poszła na górę się spakować.
Następnego dnia Paula i Psikor II zakończyli swój żywot w drodze do domu. Prawdopodobnie zatruła się grzybem. Jak się później okazało, Agatka nie była pewna czy to był grzyb. Widziała takie coś pierwszy raz w życiu, ale stwierdziła, że zabierze i zobaczy co można z tym zrobić. Agatka nie spróbowała grzyba, dlatego przeżyła.
CZYTASZ
Przygody Agatki, która zjada kwiatki
PoesíaPrzygody życiowej porażki Pls nie bierzcie tego na poważnie ja sama nie wiem o xzym ja piszę